Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Większa szansa, że część energii zostanie pochłonięta przez materię macierzystej galaktyki. Co więcej, ekstynkcja jest bardziej efektywna dla krótszych długości fali, a więc dla promieniowania bardziej energetycznego.
A o potencjalny powód końca świata bardziej podejrzewałbym coś bliższego np. nasze Słońce.
Parę dni temu kiedy Księżyc był już za Orionem a tuż przed Rakiem Melotte 111 była bardzo dobrze widoczna (lornetka 8x) jak na warunki krakowskiego nieba.
Jak zawsze ciekawy artykuł z tego cyklu. Jednak czytając fragment o metaliczności trochę się zdziwiłem. Wydaje mi się, że im więcej warstw pierwiastków cięższych niż Hel ma w sobie gwiazda, tym jest starsza.
Będzie szczegółowo wyjaśnione w następnym odcinku :)
Ogólnie jest tak, że gwiazda która powstała 10-12 miliardów lat temu miała do dyspozycji głównie wodór i hel, bo nie mogła korzystać z pierwiastków ciężkich wytworzonych przez inne gwiazdy. Oczywiście, po tych miliardach lat ewolucji wyprodukowała ona sporo helu w swoim jądrze, czasami nawet węgla lub elementów CNO, ale na powierzchni (a tam mierzymy metaliczność) jest prawie 75% wodoru i prawie 25% helu.
Dodatkowo w gromadach kulistych znaczna większość gwiazd to obiekty podobne do Słońca lub mniejsze od niego. One wszystkie wciąż palą wodór w swoich jądrach więc nawet nie zaczęły produkować pierwiastków cięższych, a więc ich metaliczność (nie tylko na powierzchni), ale także w jądrze, jest nadal znikoma.
@Arek Dzięki, nie wiedziałem, że tylko powierzchnia się liczy przy metaliczności. Teraz już rozumiem - młoda gwiazda przed startem zasysa też prochy swych poprzedniczek stąd ma więcej "metali" już na początku.
Metaliczność gwiazd wyznacza się na podstawie analizy widmowej światła, które do nas dociera. A dociera do nas światło z warstw powierzchniowych więc to ich skład wyznaczamy.
To fascynujące, ile procesów różnego rodzaju musiało zaistnieć, żeby w efekcie powstało życie. Kilkanaście miliardów lat, to naprawdę długo, a na końcu tego procesu pojawia się człowiek... pierwsza istota, ktoŕa próbuje zrozumieć skąd się wzięła... A Ty, ja i nasi współcześni, jesteśmy, jak do tej pory, "produktem końcowym" całej znanej nam ewolucji... Czyż to nie wspaniałe...? and... what's next?
Ciekawe jest to, że minimalna zmiana podstawowych stałych fizycznych dramatycznie zmieniłaby Wszechświat jaki znamy. Z jednej strony to dobrze, że one są takie jakie są, bo umożliwiło to powstanie tego co widzimy. Z drugiej strony, gdyby te stałe były inne Układ Słoneczny i Ziemia nigdy nie miałyby szansy powstać, a przez to nie byłoby komu się nad tym zastanawiać.
@Arek: „Ciekawe jest to, że minimalna zmiana podstawowych stałych fizycznych dramatycznie zmieniłaby Wszechświat jaki znamy.” – no to jest punkt zapalny wielu dyskusji filozoficzno-religijno-fizycznych. Choć wyjaśnienie fizyczne potencjalnie proste i niesprawdzalne…
> Z drugiej strony, gdyby te stałe były inne Układ Słoneczny i Ziemia nigdy nie miałyby szansy powstać, a przez to nie byłoby komu się nad tym zastanawiać.
to można by doprecyzować, np.tak: "a przez to nie byłoby tutaj (tj. na Ziemi, skoro by nie powstała) komu się nad tym zastanawiać.
> jesteśmy, jak do tej pory, "produktem końcowym" całej znanej nam ewolucji...
słuszne zastrzeżenie, bo co my w ogóle wiemy co dzieje się w tych innych galaktykach, albo nawet naszej własnej? dopiero niedawno odkryto planety w innych układach przecież.
Ciekawy (myślę - i nawiązujący), wykład Wolframa o historii fizyki: [ link ], w którym zapowiada, że za tydzień przedstawi coś "super fascynującego, nad czym pracował w ubiegłym miesiącach".
Wczoraj po północy gdy wyłączone zostało oświetlenie uliczne (było chłodno tylko parę stopni Celsjusza) Melotte 111 można było podziwiać w całej okazałości. Wyglądała co najmniej tak jak na zdjęciu w tym artykule.
Świetny artykuł Arku! Dzięki. Czytałem wcześniej, ale komentuje teraz, bo chciałbym się podzielić moją obserwacją sprzed chwili. W Warszawie widać satelity Starlinka lecące w zenicie jedna za drugą z zachodu na wschód. Jaśniejsze od gwiazd Wielkiego Wozu! Masakra.
Tak. Nawet znajomi do mnie dzwonili w tej sprawie, no i wątek na forum mamy na ten temat. Dramat... Są piekielnie jasne. A to dopiero początek całej armady.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Dzięki!
Czy ze względu na rozbłyski gamma (według niektórych potencjalny powód "końca świata"), lepiej, gdy galaktyki są ustawione do nas "z profilu"?
Większa szansa, że część energii zostanie pochłonięta przez materię macierzystej galaktyki. Co więcej, ekstynkcja jest bardziej efektywna dla krótszych długości fali, a więc dla promieniowania bardziej energetycznego.
A o potencjalny powód końca świata bardziej podejrzewałbym coś bliższego np. nasze Słońce.
Dzięki za kolejny świetny artykuł.
Wieczorem biorę oczywiście statyw i idę łapać te śliczności.
Teraz jeszcze Księżyc po pełni będzie przeszkadzał. Więc lepiej poczekać kilka dni, bo te eMki wymagają naprawdę ciemnego nieba.
Parę dni temu kiedy Księżyc był już za Orionem a tuż przed Rakiem Melotte 111 była bardzo dobrze widoczna (lornetka 8x) jak na warunki krakowskiego nieba.
Wyśmienity materiał. Doskonały pomysł na całą serię.
Wesołych Świat życzę Autorowi, Redakcji oraz Wszystkim Użytkownikom Optyczne.pl
Jak zawsze ciekawy artykuł z tego cyklu.
Jednak czytając fragment o metaliczności trochę się zdziwiłem. Wydaje mi się, że im więcej warstw pierwiastków cięższych niż Hel ma w sobie gwiazda, tym jest starsza.
Będzie szczegółowo wyjaśnione w następnym odcinku :)
Ogólnie jest tak, że gwiazda która powstała 10-12 miliardów lat temu miała do dyspozycji głównie wodór i hel, bo nie mogła korzystać z pierwiastków ciężkich wytworzonych przez inne gwiazdy. Oczywiście, po tych miliardach lat ewolucji wyprodukowała ona sporo helu w swoim jądrze, czasami nawet węgla lub elementów CNO, ale na powierzchni (a tam mierzymy metaliczność) jest prawie 75% wodoru i prawie 25% helu.
Dodatkowo w gromadach kulistych znaczna większość gwiazd to obiekty podobne do Słońca lub mniejsze od niego. One wszystkie wciąż palą wodór w swoich jądrach więc nawet nie zaczęły produkować pierwiastków cięższych, a więc ich metaliczność (nie tylko na powierzchni), ale także w jądrze, jest nadal znikoma.
@Arek Dzięki, nie wiedziałem, że tylko powierzchnia się liczy przy metaliczności. Teraz już rozumiem - młoda gwiazda przed startem zasysa też prochy swych poprzedniczek stąd ma więcej "metali" już na początku.
Dokładnie.
Metaliczność gwiazd wyznacza się na podstawie analizy widmowej światła, które do nas dociera. A dociera do nas światło z warstw powierzchniowych więc to ich skład wyznaczamy.
To fascynujące, ile procesów różnego rodzaju musiało zaistnieć, żeby w efekcie powstało życie. Kilkanaście miliardów lat, to naprawdę długo, a na końcu tego procesu pojawia się człowiek... pierwsza istota, ktoŕa próbuje zrozumieć skąd się wzięła...
A Ty, ja i nasi współcześni, jesteśmy, jak do tej pory, "produktem końcowym" całej znanej nam ewolucji...
Czyż to nie wspaniałe...?
and... what's next?
Ciekawe jest to, że minimalna zmiana podstawowych stałych fizycznych dramatycznie zmieniłaby Wszechświat jaki znamy. Z jednej strony to dobrze, że one są takie jakie są, bo umożliwiło to powstanie tego co widzimy. Z drugiej strony, gdyby te stałe były inne Układ Słoneczny i Ziemia nigdy nie miałyby szansy powstać, a przez to nie byłoby komu się nad tym zastanawiać.
@Arek: „Ciekawe jest to, że minimalna zmiana podstawowych stałych fizycznych dramatycznie zmieniłaby Wszechświat jaki znamy.” – no to jest punkt zapalny wielu dyskusji filozoficzno-religijno-fizycznych. Choć wyjaśnienie fizyczne potencjalnie proste i niesprawdzalne…
3mnich: "A Ty, ja i nasi współcześni, jesteśmy, jak do tej pory, "produktem końcowym" całej znanej nam ewolucji...
Czyż to nie wspaniałe...?"
To zależy. M.in. od tego, jak rozwinie myśl kolega @komor: "Choć wyjaśnienie fizyczne potencjalnie proste i niesprawdzalne…"
W każdym razie - zamieniam się w słuch... ;)
> Z drugiej strony, gdyby te stałe były inne Układ Słoneczny i Ziemia nigdy nie miałyby szansy powstać, a przez to nie byłoby komu się nad tym zastanawiać.
to można by doprecyzować, np.tak: "a przez to nie byłoby tutaj (tj. na Ziemi, skoro by nie powstała) komu się nad tym zastanawiać.
> jesteśmy, jak do tej pory, "produktem końcowym" całej znanej nam ewolucji...
słuszne zastrzeżenie, bo co my w ogóle wiemy co dzieje się w tych innych galaktykach, albo nawet naszej własnej? dopiero niedawno odkryto planety w innych układach przecież.
Ciekawy (myślę - i nawiązujący), wykład Wolframa o historii fizyki: [ link ], w którym zapowiada, że za tydzień przedstawi coś "super fascynującego, nad czym pracował w ubiegłym miesiącach".
Wczoraj po północy gdy wyłączone zostało oświetlenie uliczne (było chłodno tylko parę stopni Celsjusza) Melotte 111 można było podziwiać w całej okazałości.
Wyglądała co najmniej tak jak na zdjęciu w tym artykule.
Świetny artykuł Arku! Dzięki.
Czytałem wcześniej, ale komentuje teraz, bo chciałbym się podzielić moją obserwacją sprzed chwili. W Warszawie widać satelity Starlinka lecące w zenicie jedna za drugą z zachodu na wschód. Jaśniejsze od gwiazd Wielkiego Wozu! Masakra.
Tak. Nawet znajomi do mnie dzwonili w tej sprawie, no i wątek na forum mamy na ten temat. Dramat... Są piekielnie jasne. A to dopiero początek całej armady.