Największe porażki w branży fotograficznej z ostatnich 15 lat
1. Największe porażki w branży fotograficznej z ostatnich 15 lat
Postanowiliśmy zatem stworzyć subiektywny ranking 15 największych porażek w branży fotograficznej z ostatnich 15 lat. Nie bierzemy tu jednak pod uwagę tylko porażki ekonomicznej, bowiem w zestawieniu znalazły się produkty, lub nawet całe serie produktów, które albo zupełnie nie przyjęły się na rynku, albo sprzedawały się w miarę dobrze, lecz okazały się drogą donikąd i w rezultacie producent zrezygnował z ich dalszego rozwoju. Niektóre modele natomiast posiadały tak idiotyczne i nieracjonalne cechy, czy rozwiązania, że grzechem byłoby nie wspomnieć o nich przy tej okazji. Zaczynajmy więc.
1. System Nikon 1
![]() Nikon 1 J1 – pierwszy systemowy bezlusterkowiec |
Niestety ta „nowa era” skończyła się już po niespełna siedmiu latach, kiedy to Nikon podjął decyzję o uśmierceniu całego systemu. Przez ten czas na rynku pojawiło się zaledwie 11 mniej lub bardziej udanych korpusów. Wszystkie wyróżniały się tę samą wadą – zbyt małą matrycą.
Firma nie podeszła też poważnie do systemowych obiektywów. Mała matryca umożliwia projektowanie naprawdę jasnych instrumentów, tymczasem w systemie dominowały zoomy o otworze względnym zaczynającym się od f/3.5–4.5 a kończącym na f/5.6–5.8. Jedynym rozsądnie wyglądającym obiektywem był Nikkor 1 32 mm f/1.2, choć jego światło też mogłoby być lepsze, bo nawet na pełnej klatce znajdziemy stałki o porównywalnych lub lepszych parametrach.
Nikon zapewne nie chciał kanibalizować swojego systemu lustrzanek i podjął decyzję o zastosowaniu w bezlusterkowcach sensorów 1-calowych. Niestety nie zostały one docenione przez miłośników fotografii. Okazały się zbyt małe, aby zainteresować kogoś, kto na poważnie chciał zająć się robieniem zdjęć, a dodatkowo na rynku było już sporo udanych kompaktów oferujących podobną jakość zdjęć, przez co system nie zdołał przekonać do siebie mniej wymagających użytkowników.
2. Samsung NX Mini
![]() Samsung NX Mini |
Właśnie ten krótki czas od premiery systemu do momentu całkowitej rezygnacji Samsunga nie tylko z nieudanego NX Mini, ale także z bardzo udanego NX, który jak na swój czas oferował produkty unikalne i wręcz przełomowe, był chyba najbardziej zaskakującą rzeczą.
3. System Pentax Q
![]() Pentax Q |
4. Nikon 1 AW1
![]() Nikon 1 AW1 |
Idea była słuszna i bazowała na wieloletniej historii kultowych już analogowych aparatów Nikonos. Była to marka stworzona przez Nikona i wykorzystywana przy wodoszczelnych lustrzankach małoobrazkowych. Aparaty pojawiły się w latach 60. ubiegłego wieku, a ostatnie sztuki z taśm produkcyjnych schodziły w latach 90. Co zatem poszło nie tak w przypadku Nikona AW1, skoro producent dysponował takim doświadczeniem?
Pierwszy problem już znamy i była nim wspomniana matryca 1-calowa. Poza tym aparat był wodoszczelny tylko do 15 metrów, a to zdecydowanie za mało biorąc pod uwagę potrzeby nurków – warto nadmienić, że z Nikonosami można było schodzić na 50, a nawet 100 metrów. Gwoździem do trumny okazały się jednak obiektywy. Pod wodę z AW1 pozwalały zejść tylko Nikkor AW 10 mm f/2.8 oraz Nikkor AW 11–27.5 mm f/3.5–5.6. Ten drugi był ciemny i w zasadzie do niczego, a pierwszy, choć ratował się nieco lepszym światłem, to i tak był za wąski. Ogniskowa 10 mm na calowej matrycy daje taki kąt widzenia jak 27 mm na pełnej klatce, a pod wodą robiło nam się z tego jakieś 35 mm. To zdecydowanie zbyt wąsko, aby myśleć o robieniu ładnych zdjęć w trakcie nurkowań.
5. Sony Cyber-shot TX10 i TX20
![]() Sony Cyber-shot TX20 |
Ktoś uparł się bowiem, żeby aparaty wyposażyć w dotykowe ekrany i pozbawić ich niemal zupełnie przycisków sterujących (został tylko zoom i spust migawki). No dobrze, ale jak poradzić sobie z tym podczas nurkowania, gdzie słup wody naciska na dotykowy ekran? Inżynierowie Sony poszli na łatwiznę i zastosowali czujnik, który po zanurzeniu w wodzie wyłączał interfejs dotykowy. W rezultacie zmiana jakichkolwiek opcji pod wodą była niemożliwa i np. chcąc zrobić zdjęcie panoramiczne trzeba było się wynurzyć, zmienić tryb i zanurzyć się ponownie. Trudno wyobrazić sobie bardziej idiotyczne rozwiązanie.
Poza tym aparat był wodoszczelny tylko do 5 metrów, więc żaden z nurków nie traktował go poważnie, a korzystając z niego na plaży często trzeba było użerać się z przesuwaną klapką na przedniej ściance, która notorycznie blokowała się przy najmniejszym kontakcie z ziarenkiem piasku.
6. Sony A380, A330, A230
![]() Sony A380 |
Ktoś w Sony stwierdził, że miliony miłośników fotografii przez dziesięciolecia źle trzymało swoje aparaty. Według tego kreatywnego inżyniera mały i serdeczny palec powinny chwytać korpus, środkowy służy do sterowania kołem na przodzie, a wskazujący operuje spustem migawki. Pomysł być może ciekawy, ale nie trafił do serc użytkowników, którzy z przyzwyczajenia chwytali aparat inaczej niż życzył sobie tego projektant. W opozycji do licznych krytycznych głosów użytkowników, którym aparaty wypadały z rąk, na stronach Sony pojawiły się filmy, na których szkoleniowcy japońskiego producenta wyjaśniali, iż nasze wieloletnie przyzwyczajenia są błędne i że teraz lustrzanki trzyma się inaczej. Niestety nie byli zbyt przekonujący i już trzy miesiące później Sony zaprezentowało nowe lustrzanki ze standardowym gripem.
7. Bezkorpusowce Sony QX
![]() Sony QX10 |
Niestety całość była nieporęczna i niewygodna w obsłudze, parowanie bezkorpusowca z telefonem bez NFC było uciążliwe, a po dwóch godzinach fotografowania użytkownik miał rozładowany zarówno telefon jak i aparat.
Rok później Sony próbowało jeszcze raz przekonać użytkowników do swojego pomysłu prezentując bezkorpusowca z 30-krotnym zoomem i kolejnego wyposażonego w matrycę APS-C oraz bagnet Sony E, jednak na niewiele się to zdało i dziś już mało kto pamięta o tych wynalazkach.
8. Ricoh GXR
![]() System modułowy Ricoh GXR |
9. Samsung GALAXY Camera
![]() |
Jest końcówka sierpnia 2012 roku, w ogromnym audytorium w centrum Berlina zebrało się niemal 2000 dziennikarzy z całego świata w oczekiwaniu na premierę nowych produktów Samsunga. W pewnym momencie na wielkich ekranach ukazuje się Samsung GALAXY Camera, na widok którego zgromadzeni na sali reagują gromkimi brawami i okrzykami zachwytu przypominającymi te, które słyszeliśmy, gdy Steve Jobs prezentował pierwszego iPhona.
Czar jednak pryska po kilkudziesięciu minutach, gdy dziennikarze mają okazję obejrzeć pierwsze egzemplarze testowe. Okazuje się bowiem, że z GALAXY Camera nie da się telefonować. Jest to zwykły aparat cyfrowy bazujący na Androidzie i wyposażony w obsługę transmisji danych 3G/4G. Trzeba pamiętać, że były to czasy, gdy smartfony odstawały dość mocno pod względem jakości zdjęć od kompaktów i każdy, kto chciał robić przyzwoite zdjęcia, musiał nosić ze sobą aparat. Wiele osób marzyło, by w końcu na rynku pojawił się telefon z przyzwoitym aparatem, a widząc nazwę Samsung GALAXY kojarzącą się z topowymi smartfonami i dopisek Camera, wszyscy myśleli, że marzenie się ziściło.
Niestety dostaliśmy tylko kolejny aparat z dołożoną transmisją danych. Tak więc nie dość, że Samsung GALAXY Camera nie zwalniał nas z konieczności noszenia dwóch urządzeń, to jeszcze wymagał dodatkowej karty SIM do transmisji danych.
W rezultacie produkt nigdy nie zwojował rynku i nie uratował go ani przyzwoity interfejs dotykowy, ani miliony wpompowane w kampanie reklamowe.
10. Sigma dp Quattro
![]() Sigma dp0 Quattro |
Niestety czara goryczy musiała przelać się im po prezentacji serii modeli Sigma dp Quattro. Trudno bowiem wyobrazić sobie bardziej brzydkie i nieporęczne urządzenie. Wygląda to tak, jakby inżynierowie projektując aparat zapomnieli o akumulatorze. Gdy sobie o nim przypomnieli i wzięli pod uwagę, że musi być duży, bo przecież Foveon jest prądożerny, to podjęli decyzję, iż z boku korpusu dokleją komorę na akumulator. W ten sposób powstał chyba najbardziej dziwaczny grip w dziejach branży fotograficznej.
Jakby tego było mało, wiele osób żartowało, iż Sigma dp Quattro to powrót do fotografii analogowej. Aparat pozwalał wykonać na jednym ładowaniu około 40 zdjęć, więc baterie trzeba było wymieniać tak często, jak przed laty 36-klatkowe filmy analogowe.
11. Pentax K-01
![]() Pentax K-01 |
Jak górnolotnie powiedział sam projektant, chciał on: „zaprezentować połączenie jakości i wiedzy w dziedzinie fotografii, wrócić do korzeni marki Pentax, jej jakości i spróbować stworzyć coś naprawdę wyjątkowego i zarazem coś, co stanie się ikoną współczesności.”
No i udało się. Aparat okazał się wyjątkowo brzydki, a jego toporność i brak funkcjonalności stały się ikoniczne. W rezultacie mało kto był zainteresowany kupnem tego brzydactwa.
12. Lytro
![]() Lytro Illum |
Choć całość zapowiadała się rewolucyjnie, produkty tej firmy nigdy nie zwojowały rynku. Gwoździem do trumny był dla niej rozwój procesorów obrazowych i zwiększanie mocy obliczeniowej aparatów, dzięki czemu możliwość wykonywania zdjęć i późniejszego wyboru w nich punktu ostrości zaczęto stosować w zwykłych aparatach kompaktowych. Wystarczył szybki tryb zdjęć seryjnych i wykonanie kilkudziesięciu fotografii z bracketingiem ostrości.
W rezultacie Lytro zniknęło z rynku w 2018 roku.
13. Light L16
![]() Light L16 |
Pierwsze wzmianki o Light L16 pojawiły się w 2015, a w kolejnym roku zaczęto przyjmować zamówienia w ramach tzw. pre-order. Zainteresowanie było ogromne i wirtualnie aparat sprzedawał się jak ciepłe bułeczki. Otrzeźwienie przyszło w 2017 roku, gdy do klientów dotarły pierwsze egzemplarze. Light L16 okazał się beznadziejny, robił słabe zdjęcia, a do tego był bardzo wolny i kosztował prawie 2000 USD. Po publikacji kilku niepochlebnych recenzji słuch po nim zaginął.
14. Fujifilm FinePix W1 REAL 3D
![]() Fujifilm FinePix W1 REAL 3D |
Choć całość zapowiadała się bardzo obiecująco i rok później zaprezentowano poprawiony model oznaczony jako FinePix W3 REAL 3D, to wszyscy wiemy, że technologia 3D zupełnie nie przyjęła się na rynku, co spowodowało, że w 2010 roku Fufjilm zakończyło swoją przygodę z fotografia trójwymiarową.
15. Hasseblad Lunar, Stellar i HV
![]() Hasselblad Lunar |
W roku 2012 podupadająca, szwedzka firma Hasselblad wymyśliła sposób na podreperowanie swoich wątłych finansów. Pomysł był prosty: dogadamy się z Sony, kupimy od nich trochę aparatów, opakujemy w świecidełka, skórę, drewno i inne wynalazki uznawane za szlachetne, a potem sprzedamy kilka razy drożej. Z tego niecnego planu zrodziły się aparaty Hasseblad Lunar, Stellar i HV, czyli rebrandowane Sony NEX-7, RX100 oraz SLT A99.
Pod względem parametrów modele Hasselblada nie różniły się niczym od produktów Sony. Choć Szwedzi dorabiali ideologię do całego przedsięwzięcia i starali się przekonać wszystkich, iż nie mamy tu do czynienia z rebrandingiem, tak jak ma to miejsce w przypadku niektórych produktów Leica i Panasonic, które zostały wykonane z tych samych komponentów i są produkowane w tej samej fabryce. Mówiono, że Hasselblad Lunar to zupełnie odrębny projekt, w którym wykorzystano wiedzę i doświadczenie szwedzkich inżynierów oraz komponenty od najlepszych dostawców. Samo zastosowanie podzespołów firmy Sony nie sprawia, że Hasseblad Lunar to Sony NEX-7. Co prawda w aparatach zastosowano tę samą matrycę, to jednak konstruktorzy ze Skandynawii dokonali tego wyboru świadomie, gdyż sensor ten okazał się znakomity i w 100% spełniał ich oczekiwania. Gdyby uznali, że można go jeszcze ulepszyć, to z pewnością w Lunarze znalazłaby się jego zmodyfikowana wersja. Podczas projektowania aparatu za wzór stawiano sobie flagowe produkty firmy Hasselblad i dzięki temu udało się stworzyć aparat w tym samym stylu, czego nie można powiedzieć np. o produktach firmy Canon, gdzie kompakty, lustrzanki i bezlusterkowiec odbiegają od siebie wizualnie. Tyle marketingowego bełkotu, a jak wyglądało to w rzeczywistości?
![]() Hasselblad Stellar |
Szwedzki Hasselblad HV „Made in Japan” |
Trudno powiedzieć, ile Szwedzi zarobili przez 3 lata współpracy z Sony, ale faktem jest, że dopiero w 2015 Hasselblad porzucił ten projekt. Przez ten czas z pewnością wielu bogaczy, którzy nabyli opisywane aparaty, poczuło się bardziej „pro”, bo przecież Hasselblad za 8000 EUR musi robić lepsze zdjęcia niż Sony za 1300 EUR. Jednak nie zażegnało to problemów w szwedzkiej firmie, która pod koniec 2015 sprzedała część udziałów chińskiemu DJI, by w 2017 odsprzedać mu pakiet większościowy.