Zeiss Victory SF 8x32 - pierwsze wrażenia
1. Pierwsze wrażenia
W ostatnich latach Zeiss zaczął dość mocno przebudowywać linie swoich lornetek i dotyczyło to też klasy 8×32. W 2004 roku zakończono produkcję Zeissa Dialyta 8×30 B/GA T* ClassicC, a jednocześnie w tym samym czasie zadebiutowały na rynku tańszy Zeiss Conquest 8×30 T* i flagowy Zeiss Victory FL T* 8×32. Conquest 8×30 był produkowany do roku 2012, kiedy to doczekał się znacznie lepszego następcy, czyli oferowanego do dzisiaj modelu Conquest HD 8×32.
Nowe lornetki miały się pojawić w sklepach w wakacje, a my liczyliśmy, że szybko uda się je przetestować. Niestety koronawirus pokrzyżował te plany. Duża część pracowników firmy Zeiss przeszła na pracę zdalną, fabryki nie pracowały pełną mocą przerobową, a dostawy towaru zaczęły się opóźniać. W efekcie zamiast w maju lub czerwcu, Zeiss Victory SF 8×32 dotarł do nas dopiero w listopadzie. Ponieważ koronawirus nadal krzyżuje wiele planów, nie wiemy jak szybko uda nam się przeprowadzić pełen test tej lornetki. Zdecydowaliśmy się więc, na początku, podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami z jej użytkowania.
Na wszystkie granice powietrze-szkło nałożono wysokiej klasy powłoki antyodbiciowe Zeiss T*. Na pryzmatach Schmidta-Pechana zastosowano dodatkowo odbijającą powłokę dielektryczną oraz powłoki fazowe. Na zewnętrznych elementach optycznych nałożono powłoki hydrofobowe LotuTec.
Futerały od Zeissów SF 8×32 i SF 8×42. |
Ostrość ustawia się za pomocą sporej śruby centralnej, która leży prawie dokładnie pod palcem wskazującym. Śruba ta pokryta jest gumowanym karbowaniem i pracuje z równym i należytym oporem. Przebieg całego zakresu odległości (czyli od deklarowanych 1.95 metra do nieskończoności) wymaga obrotu nią o kąt około 580 stopni. To rozsądna wartość i jednocześnie dość typowa dla tej klasy parametrów. Korekta dioptrażu odbywa się przez mniejszy pierścień, który jest umieszczony pośrodku lornetki, po przeciwnej stronie głównego mostka niż śruba centralna. Tutaj też wszystko pracuje należycie i wszystkie operacje odbywają się wewnątrz obudowy – żaden element nie rusza się na zewnątrz. Konstrukcja zachowuje więc pełną szczelność.
Ideału nie ma też w przypadku czystości. W obu tubusach na pryzmatach widać pojedyncze pyłki. Co więcej, światło latarki dość wyraźnie pokazuje świecącą krawędź dachu pryzmatu dachowego. Ponownie jest to obraz, którego w tej klasie sprzętu raczej nie oczekiwaliśmy.
Przyszedł czas na omówienie naszych wrażeń z obserwacji wykonanych Zeissem Victory SF 8×32. Zaczniemy od obserwacji dziennych.
Zeiss Victory SF 8×42 i Zeiss Victory SF 8×32. |
Widać też różnice w podejściu do korygowania optyki pomiędzy Zeissem i jego największym konkurentem, czyli firmą Swarovski. Lornetki z Austrii dają optykę z bardzo płaskim polem, które trzyma ostrość prawie idealnie do samego brzegu. Ceną jest odpuszczenie korygowania aberracji chromatycznej, która w wielu modelach Swarovskiego stosunkowo mocno daje się we znaki przy samym skraju pola widzenia. Zeiss Victory SF 8×32 koryguje aberrację chromatyczną idealnie w centrum pola, a jednocześnie na samym brzegu jest ona ledwie widoczna. To świetne zachowanie – mało która lornetka na rynku tak dobrze radzi sobie z aberracją chromatyczną. Ceną jest troszkę gorsze skorygowanie brzegu pod względem ostrości. Nie jest to duży efekt, nadal jesteśmy tam w stanie dostrzegać wiele szczegółów, ale spadek jakości na ostatnich 5–10% pola daje się zauważyć. Przy tak dużym polu widzenia, które na dodatek prawie całkowicie jest pozbawione aberracji chromatycznej – i tak jest to wynik świetny.
Zeiss Victory SF 8×32, Zeiss Victory SF 8×42 i Zeiss Victory HT 8×54. |
Patrząc na źrenice wyjściowe, zobaczymy że są one umiejscowione na bardzo ciemnym tle. Tutaj wszystko wygląda bardzo dobrze. Sam kształt źrenic nie odpowiada jednak temu, czego oczekiwalibyśmy od sprzętu z najwyższej półki cenowej. Źrenice nie są bowiem okrągłe, lecz pokazują zauważalne ścięcie z jednej strony. To dziwne, bo lornetka nie jest mała jak na klasę 32 mm, więc producent powinien zadbać o całkowity brak winietowania mechanicznego.
W głównych kategoriach Zeiss wypadł tutaj świetnie. Astygmatyzm jest korygowany rewelacyjnie – gwiazdy w centrum pola widzenia są prawie idealnymi punktami, nie widać tam nawet śladów iskrzenia, a po lekkim rozogniskowaniu zachowują kształt kołowy. Koma na samym brzegu dużego pola jest naprawdę mała i pojawia się dopiero w okolicach 3/4 promienia pola widzenia. Co ciekawe, nie narasta równomiernie, lecz najpierw rośnie, potem utrzymuje stały i niewielki poziom, by po chwili znów zacząć spadać.
Pociemnienie obrazu na samym brzegu pola jest widoczne, ale nie jest ono duże. Przy tak sporym polu widzenia jest to efekt całkowicie zrozumiały i akceptowalny. Nie powoduje on żadnego dyskomfortu w obserwacjach.
Podsumowując, możemy napisać, że cieszymy się bardzo, że Zeiss zdecydował się rozszerzyć swoją serię SF o modele o obiektywie 32 mm. Tym bardziej, że zaprezentowane lornetki wyznaczają w zasadzie nowe standardy parametrów w tej klasie sprzętu dając ogromne pola widzenia połączone z komfortowym odstępem źrenicy. Warto przypomnieć, że lornetki klasy 8×32 bardzo rzadko mają pola większe niż 8.5 stopnia, a jeśli im się to udaje, cierpi na tym odstęp źrenicy. Wystarczy tutaj podać przykład chwalonego i lubianego Nikona 8×30 EII, który pole widzenia ma dokładnie takie samo jak Zeiss Victory SF 8×32, ale odstęp źrenicy o ponad 5 mm gorszy. Dla osób noszących okulary może być to różnica zasadnicza.
Duże pole Zeissa Victory SF 8×32 zostało rewelacyjnie skorygowane pod względem aberracji chromatycznej i astygmatyzmu. Nie można ani trochę narzekać na komę, dystorsję, pociemnienie czy ostrość na brzegu. Jak na sprzęt klasy premium, za który musimy zapłacić 10 tysięcy złotych, dziwią jednak pewne wpadki. Wyczernienie wnętrza tubusów powinno być lepsze, źrenice wyjściowe powinny być idealnie okrągłe, a wyraźne spajki widoczne w nocy na latarniach, to coś co zdecydowanie nie powinno się zdarzyć.