Sony FX6 w naszych rękach
1. Sony FX6 w naszych rękach
Pełna nazwa nowej kamery to „ILCE-FX6”, a to oznacza, że w przeciwieństwie do modeli takich jak FX9, FS7 czy FS5 (noszących przedrostek „PXW-”), dzisiejsza nowość jest nominalnie… aparatem. Nie oznacza to jednak, że jej podstawową funkcją jest robienie zdjęć (FX6 nie posiada trybu fotograficznego), chodzi jedynie o przynależność do innej grupy produktów.
FX6 jest zresztą nieco spokrewniona z jednym z pełnoklatkowych aparatów Sony – modelem A7S III. Wiele wskazuje na to, że oba urządzenia mają identyczne lub bardzo zbliżone do siebie matryce. Nominalnie FX6 ma jedynie 10.2 megapiksela (A7S III ma 12.2), ale wynika to z ograniczenia w jej przypadku aktywnego obszaru przetwornika do proporcji boków 16:9 lub 17:9 zależnie od trybu nagrywania. Mimo tego sam sensor ma proporcje 3:2, wiadomo zatem, gdzie mogły się „ukryć” dodatkowe megapiksele.
Identyczne są także oferowane przez oba urządzenia nominalne czułości – ISO 800 oraz 12800. Firma Sony nie użyła w przypadku FX6 określenia „bazowa czułość” (native iso), tak jak w przypadku ISO 800 i 4000 oferowanych przez FX9, ponieważ w przypadku FX6 stosunek sygnalu do szumu na obu nominalnych czułościach nie jest identyczny. Co nie oznacza oczywiście, że obraz na ISO 12800 wygląda źle – FX6 ma wszelkie predyspozycje do tego, by być takim samym „noktowizorem” jak A7S III.
W przeciwieństwie do aparatów Sony serii A7, matryca w FX6 nie jest stabilizowana. Według słów przedstawiciela firmy, przy obecnej technologii nie jest możliwe jednoczesne zmieszczenie między bagnetem a matrycą modułu stabilizacji oraz elektronicznego filtra szarego. A ten ostatni od pewnego czasu stał się standardem w kamerach Sony i większość operatorów mając do wyboru stabilizację matrycy lub filtr ND stanowczo wybrałaby to drugie. Filmowców nie pozostawiono zresztą zupełnie bez możliwości wystabilizowania ujęć – kamera posiada czujnik żyroskopowy i zapisuje jego odczyty w metadanych. Można je potem wykorzystać, by „wygładzić” ujęcia programowo.
W ślady stabilizacji nie poszedł na szczęście autofokus. FX6 oferuje 697-polowy układ, którego nie powstydziłby się żaden aparat z linii Alpha. Jego punkty pokrywają niemal cały kadr, a użytkownik ma do dyspozycji funkcje takie jak wykrywanie twarzy i oka czy pamięć twarzy. Możliwa jest też wielostopniowa regulacja szybkości działania oraz responsywności układu. Ponieważ udostępniony nam egzemplarz kamery był przedprodukcyjny, nie możemy w niniejszym materiale zawrzeć nagranych nim ujęć. Możemy jednak pokazać, jak jego autofokus sprawował się w praktyce.
Jeśli chodzi o tryby zapisu, Sony FX6 oferuje maksymalnie 120 kl/s w 4K i 240 kl/s w Full HD. W przeciwieństwie do A7S III, możliwy jest zapis zarówno w rozdzielczości 4K UHD (3840×2160), jak i 4K DCI (4096×2160), choć włączenie tego ostatniego trybu wiąże się z dodatkowym, 5-procentowym przycięciem kadru. W 4K UHD w 100 i 120 kl/s także pojawia się crop wynoszący około 10% (odczyt odbywa się z wycinka matrycy o rozdzielczości 3840×2160). Będziemy z nim mieć do czynienia również przy zapisie w RAW-ach na zewnętrzny rejestrator. Co ciekawe, te ostatnie mają aż 16-bitową głębię.
Wewnętrzny zapis odbywa się z kolei z użyciem bazującego na H.264 kodeka XAVC Class 300. Oferuje on kompresję wewnątrzklatkową (All Intra) i próbkowanie koloru 4:2:2 / 10-bit. Dostępne są też oszczędniejsze tryby zapisu korzystające z próbkowania 4:2:0 / 8-bit i kombinacji kompresji wewnątrzklatkowej i międzyklatkowej (Long GOP). Co ciekawe, FX6 jest pierwszą kamerą Sony nie oferującą możliwości zapisu materiału Full HD z przeplotem. Widać zatem, że ten rodzaj zapisu odchodzi powoli na zasłużoną emeryturę.
Jeśli chodzi o profile obrazu, to użytkowników FX9 czy Venice na pewno ucieszy fakt, że FX6 również będzie dysponować powszechnie chwalonym profilem S-Cinetone. Oprócz niego na pokładzie znalazł się także S-Log3 oraz szereg standardowych profili obrazu.
Zapis odbywa się na karty SD/SDHC/SDXC lub CFexpress typu A. Kamerę wyposażono w dwa gniazda typu combo, z których każde może obsłużyć oba te rodzaje kart. W przypadku kart SD, obsługiwany jest standard prędkości UHS-II. Identyczne rozwiązanie zastosowano w Sony A7S III i podobnie jak w jego przypadku, także i tu, by nagrać materiał z najwyższym klatkażem w 4K, potrzebne będą karty CFexpress.
Największe różnice między FX6 i A7S III to oczywiście te widoczne z zewnątrz i na pierwszy rzut oka, czyli forma obudowy. Podobnie jak w przypadku aparatów, wykonano ją z tworzyw sztucznych, pod którymi znajdziemy magnezowy szkielet. Obudowa jest uszczelniona, ale przy intensywniejszych opadach atmosferycznych zalecane jest skorzystanie z osłony przeciwdeszczowej. Co ciekawe udało się zachować dość niewielką wagę – sam korpus kamery (bez baterii, kart, górnej rączki, bocznego gripa i ekranu) waży 0.89 kg.
Mimo tego w środku udało się zmieścić moduł aktywnego chłodzenia, który gwarantuje, że FX6 nie będzie mieć problemów z przegrzewaniem się niezależnie od pogody i czasu pracy. Na obudowie znajdziemy też znacznie więcej przycisków, pokręteł i przełączników niż w aparacie. Ich rozkład może nie być intuicyjny dla kogoś, kto wcześniej miał do czynienia z aparatami, ale będzie absolutnie „swojski” dla każdego, kto kiedykolwiek pracował na FX9 czy FS7.
Równie znajome będzie główne menu kamery, które prezentujemy poniżej.
Nowością jest natomiast zupełnie przeprojektowane menu podręczne, które pozwala szybko i wygodnie skonfigurować zdecydowaną większość parametrów pracy kamery potrzebnych w typowych sytuacjach.
Widoczny na powyższych nagraniach 3.5-calowy ekran oferuje rozdzielczość 1280×720 (2.76 mln punktów) i, podobnie jak w aparatach, jest dotykowy. Dzięki elastycznemu systemowi mocowań możemy zainstalować go w wielu różnych punktach kamery, dostępna jest także akcesoryjna nakładka zmieniająca ekran w wizjer, podobna do tej znanej na przykład z Sony FS7.
Dość typowy dla kamer jest także zestaw złącz sygnałowych. Znajdziemy wśród nich między innymi wejście/wyjście kodu czasowego, złącze 12G-SDI, wyjście HDMI, dwa wejścia XLR na rączce, czy złącze do zdalnego sterowania. Do tego dochodzi znana bardziej z aparatów stopka Multi Interface, na której możemy zamocować liczne oferowane przez Sony akcesoria dźwiękowe i inne (np. adapter z dwoma dodatkowymi wejściami XLR czy inne korzystające z cyfrowego interfejsu audio).
Sugerowana europejska cena kamery Sony FX6 to 6600 euro brutto, polska nie jest znana w momencie publikacji niniejszego tekstu. Z kolei Sony A7S III kosztuje za granicą ok. 3800 euro. Różnica ta pokazuje pewną zmianę, jaka zaszła w ostatnich latach – jeszcze nie tak dawno temu ceny kamer i porównywalnych filmujących aparatów różniły się kilkukrotnie. Dziś z jednej strony aparaty podrożały (kosztujący ponad 30 tys. zł Canon EOS 1D X Mark III nikogo już nie dziwi), a z drugiej kamery oferują coraz więcej za coraz mniejsze pieniądze. Coraz mniej też wydaje się dzielić obie te kategorie urządzeń technologicznie, nic zatem dziwnego, że cena podąża za stanem techniki.
Oczywiście są też różnice, ale coraz częściej sprowadzają się one do ergonomii i możliwości wygodnej współpracy z określonym ekosystemem (kod czasowy, złącza SDI zamiast HDMI itd.), użytkownik może zatem wybrać aparat lub kamerę już nie ze względu na różnice w jakości obrazu, ale z powodu innych czynników bardziej związanych z użytkowaniem. Czyli lepiej dopasować sprzęt filmowy do swoich potrzeb.
W tym kontekście Sony FX6 ma spore szanse na dużą popularność. Relatywnie niedroga kamera 4K z pełnoklatkową, wybitnie światłoczułą matrycą, wysokimi maksymalnymi klatkażami, świetnym autofokusem i kompletem potrzebnych do profesjonalnej pracy złącz sygnałowych znajdzie zastosowanie w wielu sytuacjach, a dla zatwardziałych wyznawców „kamerowej ergonomii” będzie też pozbawioną kompromisów alternatywą dla filmujących aparatów fotograficznych.