Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Mając do dyspozycji nasadkę bino, obserwacja obuoczna możliwa jest w zasadzie każdym teleskopem, bez względu na czy jest to refraktor, reflekor czy katadioptryk oraz niezależnie od średnicy i ogniskowej obiektywu. A więc wilk syty (patrzymy obuocznie) i owca cała (nie musimy mieć dwóch identycznych układów optycznych). Pogodzenie obserwacji dwuocznej z jednym obiektywem wymaga, aby wiązkę światła tworzącą obraz, rozdzielić na dwie identyczne. Na początku wyjaśnimy co kryje się we wnętrzu nasadki bino i jak ona dokładnie działa. Schematyczny przekrój nasadki, zaopatrzonej w dwa okulary, widzimy na poniższym rysunku.
Rysunek schematycznie pokazuje „anatomię” nasadki dwuocznej bino, wraz z przebiegiem dzielonej osi optycznej.
Najważniejszym elementem każdej nasadki jest zespół dwóch, dolnych, sklejonych ze sobą pryzmatów. Ten większy, równoległościenny wykonany jest ze szkła optycznego do dość dużym współczynniku załamania, mały pryzmat trójkątny wykonany jest ze szkła o bardzo małym współczynniku załamania. Odpowiedni dobór obu współczynników powala podzielić wiązkę światła na dwie o dokładnie równym natężeniu. Zauważmy, że gdyby nie było małego trójkątnego pryzmatu (lub miał on współczynnik załamania n=1,0), cała wiązka kierowana byłaby w lewo. Z kolei gdyby współczynniki n obu pryzmatów były sobie równe, cała wiązka przechodziłaby na wprost. Po rozdzieleniu wiązki na pół, lewa jej część przez pryzmat kierowana jest – przez gruby blok optyczny – do okularu. Część biegnąca początkowo prosto, trafia w kolejny, identyczny pryzmat równoległościenny i również przez niego kierowana jest do prawego okularu. Po co w lewym torze optycznym ten gruby blok bez wpływu na kierunek wiązki? Ma na celu zapewnienie, że obie wiązki po rozdzieleniu mają dokładnie równej długości drogi optyczne. Jest to warunek niezbędny, aby oba okulary po zamocowaniu w nasadce w tej samej pozycji, dały ostre obrazy. Cała „magia” optyki tu się właściwie kończy. Jak każda lornetka, nasadka bino musi umożliwiać regulację rozstawu okularów. Dwie części nasadki mają swobodę wzajemnego obrotu, a oś obrotu pokrywa się oczywiście z osią optyczną wchodzącej wiązki. Ponieważ użytkownik nasadki może mieć różną wadę wzroku w gałce lewej i prawej, tuleja każdego okularu oprawiona jest w helikoidzie dającym dodatkową możliwość ogniskowania. Jeśli mówimy o obserwacji obuocznej, to nie możemy pominąć wątku kolimacji.
Pryzmaty w aluminiowej obudowie trzymane są za pomocą małych śrubek, służących równocześnie do kolimacji toru optycznego. Dodatkowo, pryzmat w obudowie unieruchamiany jest za pomocą czarnego kleju.
Regulacja torów optycznych w większości modeli (w obu modelach pokazanych poniżej) wykonywana jest za pomocą pryzmatów. Każdy z pryzmatów w obudowie trzymany jest za pomocą dwóch par śrubek. Ich poluzowanie pozwala na obrót oraz przesunięcia pryzmatów. Czynność regulacji nie jest trudna, ale użytkownikom bez pewnego doświadczenia nie radzimy wykonywania tej regulacji samodzielnie. Inny sposób kolimacji osi optycznych polega na przesuwaniu tulei trzymającej okular w płaszczyźnie prostopadłej do osi optycznej. Taki przesuw możliwy jest po poluzowaniu kilku łatwo dostępnych śrub. Ta metoda kolimacji jest lepsza, gdyż może być wykonana również na szybko „w terenie” i jest na tyle łatwa, że może wykonać ją każdy.
Jak na razie więc wizja obserwacji za pomocą nasadek bino wygląda bardzo optymistycznie. Czy są jakieś kruczki? Owszem, i to wcale nie mało.
Jest oczywistym, że jasność obrazu w każdym z okularów wynosić będzie nieco mniej niż 50% jasności przy obserwacji „mono”. Poza podziałem wiązki, dochodzą straty światła na powierzchniach szkło-powietrze w nasadce oraz na pochłanianie w szkle. Każdy z torów optycznych przechodzi dodatkowo przez cztery takie powierzchnie, więc o wielkości strat decydować będzie jakość powłok antyodbiciowych nałożonych na pryzmatach i bloku. Wyklucza to w zasadzie nasadki bino z obserwacji słabych mgławic i galaktyk oraz z obserwacji przyrodniczych o zmroku. Natomiast podczas obserwacji jasnych planet, Księżyca i Słońca (tylko przez odpowiedni filtr!) spadek jasności obrazu nie jest dotkliwy, a w przypadku Księżyca jest wręcz korzystny – zwykle nie będzie konieczności użycia filtrów przyciemniających.
Bieg wiązki światła wewnątrz nasadki jest dość długi i wynosi (w zależności od modelu) około 110 – 130 mm. Oznacza to, że niektóre teleskopy nie umożliwią uzyskania ostrych obrazów dla obiektów znajdujących się w nieskończoności. Taka przypadłość oczywiście dyskwalifikuje nasadkę z zastosowań „niebiańskich” i producenci oraz użytkownicy nasadek radzą sobie tu na kilka sposobów. Najbardziej eleganckim, przynajmniej w wypadku refraktorów, jest wyposażenie teleskopu w modularny tubus, pozwalający wykręcić kilka segmentów „rury” i w ten sposób przysunąć nasadkę bliżej ogniska. Takie rozwiązanie oferują niektóre refraktory apochromatyczne marek TS-Optics oraz Omegon. Jeśli nie mamy możliwości skrócenia tubusa w sposób przewidziany przez producenta, zawsze pozostaje dość drastyczny zabieg obcięcia oryginalnego tubusa tak, aby po skróceniu „łapał” nieskończoność.
Para zdjęć pokazuje długość refraktora Omegon Pro 90/600 w trybie obserwacji jednoocznej oraz z nasadką bino. Producent seryjnie przewiduje możliwość wykręcenia dwóch tulei o łącznej długości 120 mm.
Inną metodą jest wydłużenie drogi optycznej, np. poprzez dodanie tzw. soczewki Barlowa, działającej dokładnie tak samo jak telekonwerter. Na przykład firma Sky-Watcher do swojej nasadki bino seryjnie dostarcza soczewki Barlowa o mocy „1,85x” oraz „3,0x”. Zaleta – z teleskopem nie trzeba walczyć za pomocą piły. Wada – wzrasta powiększenie obrazu a tym samym maleje pole widzenia i jasność powierzchniowa obrazu. Dla miłośników rozległych mgławic emisyjnych to zła wiadomość. Użytkownicy teleskopów katadioptrycznych, które ogniskują za pomocą ruchu zwierciadła głównego nie będą musieli ciąć teleskopu. Popularne teleskopy Maksutova oraz Schmidta-Cassegreina umożliwiają dość silne przeogniskowanie układu optycznego poza nominalne położenie ogniska, tym samym możliwe staje się osiągnięcie ostrości bez soczewek Barlowa. Należy jednak pamiętać, że tak przeogniskowany katadioptryk wydłuży swoją ogniskową o około 15% w porównaniu z nominalną wartością deklarowaną przez producenta.
Wraz z nasadką bino firmy Sky-Watcher, użytkownik otrzymuje dwie soczewki Barlowa „1,85x” i „3,0x”, ułatwiające ogniskowanie w nieskończoności w niektórych typach teleskopów.
Wszystkie popularne nasadki bino przeznaczone są do okularów astronomicznych z mocowaniem o średnicy 1,25”. Narzuca to w sposób mechaniczny – właśnie przez średnicę tulei wynoszącą 31,7 mm – jak duży może być obraz widziany przez okular. W standardzie 1,25” maksymalna średnica przysłony okularu wynosi 27 mm. Oznacza to, że maksymalne rzeczywiste pole widzenia przy użyciu małego refraktora o ogniskowej 400 mm wynosić będzie 3,87°, ale duży popularny Maksutov 150/1800 da pole widzenia rzędu tylko 0,75° - w polu zmieści się Księżyc z lekkim marginesem. To pole widzenia będzie niezależne od użytego okularu, o ile posiada on przysłonę o średnicy 27 mm. Czyli w refraktorze o ogniskowej 400 mm okular Tele Vue Plossl 32 mm oferować będzie pole 3,87° przy powiększeniu 12,5x, a okular Explore Scientific 24 mm takie samo pole pokaże przy powiększeniu 16,7x. Inna będzie oczywiście źrenica wyjściowa.
Najważniejsza różnica między porównywanymi nasadkami to wielkość użytych prymatów: Sky-Watcher „przepuszcza” wiązkę o średnicy tylko 20 mm – to za mało, by zapewnić obraz od brzegu do brzegu pola w lepszych okularach. Aby mieć duże pryzmaty, z przelotem 28 mm, trzeba za sprzęt TS zapłacić ponad dwa razy więcej…
Wiele tańszych nasadek bino powstała z myślą o „mocnym optymalizowaniu kosztów” – tak to delikatnie nazwijmy – i zastosowane w nich pryzmaty są zbyt małe, by zapewnić poprawne oświetlenie pełnego pola o średnicy 27 mm. Najtańsze nasadki mają pryzmaty pozwalające na utworzenie nie zwinietowanego obrazu o średnicy zaledwie 20 mm! W ich przypadku użyteczne pole widzenia będzie jeszcze mniejsze.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.