Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Nikon Zfc w naszych rękach

Nikon Zfc w naszych rękach
5 lipca 2021
Maciej Latałło Komentarze: 131

1. Nikon Zfc w naszych rękach

Moda na cyfrowe aparaty w stylu retro utrzymuje się już od dłuższego czasu. Nie ominęło to również Nikona, tyle że w przypadku tej firmy modele wzorowane na stare, analogowe konstrukcje nie są tak powszechne, jak np. w Fujifilm. Najbardziej rozpoznawalną konstrukcją tego typu była lustrzanka Nikon Df, zaprezentowana w listopadzie 2013 roku. Jak widać, minęło sporo czasu, zanim Nikon zdecydował się pokazać kolejny aparat w stylu retro, czyli model Zfc.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Zawiodą się jednak ci, którzy oczekiwali technologicznych nowości po zaledwie drugim modelu APS-C systemu Z – Zfc to po prostu znany nam bezlusterkowiec Z50 w nowej, wystylizowanej obudowie. Specyfikacje obu tych modeli dotyczące elektroniki są po prostu identyczne:
  • 20.9-megapikselowa matryca CMOS, pracująca w zakresie czułości ISO 100–51200 (rozszerzalnego do ISO 204800),
  • autofocus oferujący 209 punktów fazy i kontrastu pokrywających około 90% kadru,
  • system wykrywania twarzy i oka fotografowanej osoby,
  • tryb zdjęć seryjnych 11 kl/s,
  • OLED-owy wizjer o rozdzielczości 2.36 miliona punktów i powiększeniu 0.68x (dla formatu 35 mm),
  • filmowanie w 4K (30/25 kl/s) i Full HD (120/100 kl/s),
  • slot kart pamięci SD (UHS-I),
  • łączność Wi-Fi oraz Bluetooth (SnapBridge).
Jedyny wyjątek stanowi główny ekran LCD – zachowano wprawdzie tę samą rozdzielczość (1.04 miliona punktów), zmniejszono natomiast przekątną z 3.2 do 3-cali.

Skoro różnice pomiędzy Zfc i Z50 sprowadzają się do obudowy, przyjrzyjmy się właśnie aspektom z nią związanym. Już na pierwszy rzut oka Zfc prezentuje się elegancko i z pewnością przypadnie do gustu amatorom stylizacji retro. Według przedstawicieli Nikona wygląd nowego bezlusterkowca był mocno inspirowany lustrzanką FM2, zaprezentowaną przez Japończyków w 1982 roku. Zfc na żywo robi nawet lepsze wrażenie niż na zdjęciach produktowych.


----- R E K L A M A -----


Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Szkielet wykonano z lekkich i wytrzymałych stopów magnezu, a obudowa została uszczelniona – czym wyróżnia się na tle Z50. Ogólnie aparat nie daje żadnych powodów do narzekań w kwestii jakości wykonania obudowy, czy spasowania poszczególnych jej elementów.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Projektanci zdecydowali się zostawić zupełnie płaski uchwyt - nie zastosowano bowiem ani rękojeści, ani nawet nakładki poprawiającej wygodę trzymania. By ją poprawić, trzeba dodatkowo nabyć uchwyt GR-1, pozbawiony elementów sterujących.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Najbardziej charakterystyczna pod względem stylu retro jest górna ścianka. Widoczne tu pokrętła są aluminiowe, a odpowiednie wartości zostały wygrawerowane, a nie wydrukowane. Konstruktorom nieobca była dbałość o miłe dla oka detale. Warto zwrócić uwagę na brak wbudowanego flesza.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Z lewej strony sanek lampy błyskowej mamy pokrętło czułości ISO. Jego przekręcenie wymaga wciśnięcia i przytrzymania guzika blokady leżącego pośrodku. U jego podstawy umieszczono przełącznik trybu pracy aparatu: M, A, S, P oraz AUTO.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Przechodząc na prawą stronę widzimy pokrętło czasów naświetlania wraz z okalającym je przełącznikiem trybu fotografowanie / filmowanie. Dalej na prawo mamy przycisk spustu migawki wraz z włącznikiem aparatu, guzik nagrywania filmów oraz pokrętło kompensacji ekspozycji. Ostatnim elementem wartym uwagi jest monochromatyczny ekranik. Jak widać, to konstrukcja wyjątkowo minimalistyczna, bowiem wyświetlana jest jedynie wartość przysłony i nic ponadto. Miłośnicy klasycznych aparatów chętnie by także zobaczyli gwint na wężyk w przycisku spustu migawki.

Zanim przejdziemy do tylnej ścianki, warto zwrócić uwagę na obsługę aparatu, a konkretnie wybór trybu pracy. Ustawienie na przełączniku np. trybu P sprawia, że pokrętła czasu i przysłony (na obiektywie) stają się nieaktywne. Podobnie z ISO – ustawienie w menu opcji Auto ISO dezaktywuje pierścień czułości. Możemy ustawiać na nich dowolne wartości i nie przynosi to żadnego efektu. Tym samym Nikon przyjął odmienną koncepcję obsługi za pomocą pokręteł niż np. Fujifilm. W aparatach serii X nie znajdziemy pokrętła trybów, zamiast tego na poszczególnych kółkach mamy pozycję A, oznaczającą automatyczne dostosowanie danego parametru.

Z kolej nastawa 1/3 STEP umożliwia w Zfc sterowanie wartością czasu naświetlania za pomocą kółka nastawczego.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Tylny panel wygląda nieco bardziej współcześnie. W lewym górnym rogu umieszczono przyciski wejścia do trybu przeglądania oraz kasowania zdjęć i filmów, jak również guzik przełączający widoczność obrazu na wyświetlaczu i w wizjerze. Po drugiej stronie wizjera mamy guzik AE-L / AF-L oraz tylne pokrętło nastawcze. Idąc dalej w dół natrafiamy na guzik i, służący do wyświetlania szybkiego menu oraz wybierak kierunkowy z przyciskiem OK pośrodku. Kolejne dwa guziki to obsługa lupy (lub powiększenia i pomniejszenia zdjęć w trybie przeglądania) oraz DISPMENU.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Na przedniej ściance umieszczono jeszcze dwa elementy sterujące, oba z lewej strony bagnetu. To przednie pokrętło nastawcze oraz guzik programowalny.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Jeśli chodzi o porty komunikacyjne, to znajdziemy je na lewej krawędzi korpusu. Patrząc od góry mamy złącze HDMI (micro) i USB-C (3.2 Gen 1) oraz wejście mikrofonu (mini-jack 3.5 mm). Port USB pozwala nie tylko ładować baterię w aparacie, ale także zasilać urządzenie podczas pracy.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Klapka na spodzie korpusu skrywa komorę akumulatora (EN-EL25, tak samo jak w Z50) oraz slot kart SD.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Wśród detali nowego Nikona zwróciliśmy także uwagę na znacznik ułatwiający zamocowanie obiektywu. Musimy przyznać, że jest on bardzo subtelny i w pierwszej chwili łatwo go przegapić. Na poniższym zdjęciu znajduje się on centralnie w środku kadru.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Ekran, jak już pisaliśmy na początku, zmienił się tylko minimalnie względem Z50. Inny jest natomiast mechanizm wychylania. O ile w Z50 mogliśmy zmieniać położenie wyświetlacza w jednej płaszczyźnie, tak w Zfc już w dwóch. Tym samym mamy szersze możliwości regulacji, co zapewne spodoba się nie tylko osobom fotografującym, ale także filmującym.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach

Podsumowując, bardzo spodobał nam się nowy bezlusterkowiec Nikona. Mamy do czynienia ze zgrabnym połączeniem tego co nowe (elektronika z Z50) z tym co już prawie przeminęło (analogowe konstrukcje). Oczywiście uderzanie w sentymentalne tony nie jest niczym nowym i na rynku znajdziemy całkiem sporo aparatów tego typu. Widać, że Nikon szuka nowych rynków zbytu w sferze, w której nieźle zadomowiła się firma Fujifilm. Nie mamy rzecz jasna nic przeciwko temu, niemniej mamy nadzieję, że kolejny aparat systemu Nikon Z z matrycą APS-C zaoferuje nam coś więcej niż atrakcyjny wygląd.

Na koniec warto wspomnieć o cenie dzisiejszej nowości. Sam korpus ma kosztować 4500 zł, czyli ponad 1600 zł drożej od Nikona Z50. Również tańszy – ale o ok. 500 zł – jest Fujifilm X-S10. W tej kategorii można jeszcze wymienić Olympusa OM-D E-M5 Mark III, który kosztuje aktualnie ok. 350 zł taniej od Zfc.

Nikon Zfc w naszych rękach - Nikon Zfc w naszych rękach



Poprzedni rozdział