Canon EOS R50 - test trybu filmowego
3. Użytkowanie
Rozdzielczości i klatkaże
Poniżej prezentujemy pełen wykaz trybów nagrywania, rozdzielczości i klatkaży, w jakich może filmować Canon EOS R50:
- w rozdzielczości 4K UHD (3840×2160, proporcje 16:9), z wykorzystaniem całej szerokości matrycy, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9), z wykorzystaniem całej szerokości matrycy, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- 100 kl/s (tylko jako slow motion bez dźwięku),
- 119.88 kl/s (tylko jako slow motion bez dźwięku),
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9), z cyfrowym zoomem regulowanym w zakresie 1–10x, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s.
Lista oferowanych przez R50 rozdzielczości i klatkaży wygląda typowo dla tej klasy aparatów – 4K do 30 kl/s i Full HD do 120 kl/s nie jest niczym nowym w zasadzie od czasu premiery Sony A6300 w kwietniu 2016 roku. Niestety postęp w przypadku sprzętu amatorskiego następuje odczuwalnie wolniej niż w bardziej zaawansowanych urządzeniach.
Warto również dodać, że EOS R50 posiada ograniczenia czasu nagrywania. Wynoszą one 60 minut dla zwykłych trybów rejestracji i 15 minut dla slow motion. Wydaje się, że ograniczenia te mają programowy charakter, zwłaszcza że bazujący na tych samych komponentach model R10 ma ograniczenie do 2 godzin w zwykłych trybach nagrywania. Nie rozumiemy tej polityki, zdjęcie ograniczeń (jak robi to Sony w A6400 czy ZV-E10) naprawdę w żaden sposób nie zagrozi wyżej pozycjonowanym modelom.
Na koniec wspomnijmy o funkcji, jaką jest płynnie regulowany cyfrowy zoom w zakresie 1–10x dostępny w Full HD w 24/25/30 kl/s. Jest to interesująca funkcja, zwłaszcza, że przybliżenie można regulować płynnie z użyciem ekranu dotykowego. Należy jednak pamiętać, że już przy wartości zooma 3.1x odczytywany jest wycinek matrycy o rozdzielczości 1920×1080 – stosując wyższe krotności uzyskamy obraz gorszej jakości i równie dobrze możemy zastosować cyfrowe powiększenie w programie do montażu.
Kodeki
Na pokładzie EOS-a R50 znajdziemy dwa kodeki – 10-bitowe H.265 z próbkowaniem koloru 4:2:2 oraz 8-bitowe H.264 z próbkowaniem koloru 4:2:0. Niestety użytkownik nie ma bezpośredniego wpływu na to, z której z tych dwóch opcji w danej chwili korzysta. 10-bitowy tryb 4:2:2 w H.265 włącza się automatycznie, gdy uruchomimy tryb HDR PQ. W pozostałych sytuacjach aparat automatycznie ustawia nam H.264 z próbkowaniem 4:2:0 / 8-bit. Zapis z próbkowaniem 4:2:2 / 10-bit jest elementem wyróżniającym pozytywnie R50-kę na tle bezpośredniej konkurencji, choć oczywiście wolelibyśmy, żeby użytkownik mógł sam zdecydować, kiedy chce skorzystać z tego formatu zapisu. Oprócz tego możliwe jest włączenie wariantu kodeka o mniejszej przepływności, tak zwanego „IPB Light”.Wspomniane przepływności strumienia danych wynoszą:
- od 60 do 170 Mbit/s dla 4K,
- od 12 do 180 Mbit/s dla Full HD.
Profile obrazu
Jeśli chodzi o profile obrazu i inne narzędzia wpływające na zakres tonalny, to na pokładzie aparatu poza standardowym zestawem profili (np. neutralny, portret, krajobraz itd.) znajdziemy:
- Automatyczny Optymalizator Jasności (bez zauważalnego wpływu na film),
- Priorytet Jasnych Partii Obrazu D+/D+2,
- Tryb HDR PQ,
- Funkcję filmowania w trybie HDR.
Spójrzmy teraz, jak zachowuje się materiał nagrany w poszczególnych trybach / profilach obrazu przy prześwietleniu i niedoświetleniu.
Przy zastosowaniu podstawowego, neutralnego profilu obrazu obserwujemy typowe zachowanie. Niedoświetlony materiał daje się bez większych problemów „uratować”. Zazwyczaj jest to okupione zwiększeniem szumu w cieniach, ale przy zastosowanej w teście niskiej czułości (ISO 100) siła tego efektu jest pomijalna. Natomiast w przypadku prześwietlenia utrata informacji w jasnych partiach obrazu jest bezpowrotna.
Miłym zaskoczeniem na tym tle jest „priorytet jasnych partii obrazu D+2”, który przy prześwietleniu o 2 EV pozwolił zachować zauważalnie więcej informacji w jasnych partiach obrazu. Przy niedoświetleniu materiał zachowywał się identycznie jak przy profilu neutralnym. Warto też dodać, że przy korzystaniu z tej funkcji najniższa dostępna czułość zwiększa się do ISO 200.
Tryb HDR PQ nie różni się zbytnio pod względem zachowania od zwykłego profilu obrazu z włączonym priorytetem jasnych partii obrazu – niedoświetlony materiał daje się bez większych problemów „uratować”, choć jest to okupione zauważalnym zwiększeniem szumu w cieniach, natomiast w przypadku prześwietlenia utrata informacji w jasnych partiach obrazu jest częściowa, ale nie tak drastyczna jak przy standardowych profilach obrazu. Dość ciekawy jest też fakt obcinania bieli przez HDR PQ już przy poziomie około 67% IRE. Oznacza to że 1/3 miejsca na informacje, jakie oferuje kodek, nie jest w tym trybie wykorzystywana.
W przypadku trybu filmowania HDR mogliśmy jedynie zaprezentować ujęcie poglądowe, ponieważ jest to tryb w pełni automatyczny i nie da się wymusić na aparacie prześwietlenia ani niedoświetlenia.
Zakres tonalny
Spójrzmy teraz na liczbowe wartości opisujące zakres tonalny, otrzymane po nagraniu tablicy Stouffer T4110 na poszczególnych profilach obrazu i kombinacjach nastaw. Stopklatki z tak nagranych ujęć zostały przeanalizowane z użyciem programu Imatest, co pozwoliło uzyskać wspomniane liczbowe wartości. Ponieważ Imatest nie zawsze generuje wyniki dla wszystkich możliwych stosunków sygnału do szumu, przedstawiamy wartość dla najostrzejszego kryterium (stosunek sygnału do szumu 10:1 opisany jako „WYSOKA JAKOŚĆ”) oraz dla najniższego (wartość „Total” podawana przez Imatest, zazwyczaj nieco przekraczająca tę dla stosunku sygnału do szumu 1:1, w tabeli wartość ta została podpisana „NAJNIŻSZA JAKOŚĆ”).
Oprócz tego, w prezentującej te wyniki poniższej tabeli, załączamy także wykresy waveform monitor z programu DaVinci Resolve, prezentujące, jakie wartości przyjmują poszczególne pola tablicy zależnie od użytego profilu obrazu. Tablica była nagrywana tak, by prześwietlić pierwsze jedno lub dwa pola.
Profil obrazu |
Wykres |
Zakres tonalny |
Neutralny | > | NAJNIŻSZA JAKOŚĆ 10.4 EV WYSOKA JAKOŚĆ 6.35 EV |
Neutralny + Priorytet Jasnych Partii Obrazu D+2 | > | NAJNIŻSZA JAKOŚĆ 11 EV WYSOKA JAKOŚĆ 6.87 EV |
HDR PQ | > | NAJNIŻSZA JAKOŚĆ 11.6 EV WYSOKA JAKOŚĆ 8.24 EV |
Tryb nagrywania HDR | > | NAJNIŻSZA JAKOŚĆ 11.3 EV WYSOKA JAKOŚĆ 8.34 EV |
Uzyskane wyniki są dość zbliżone do tych zanotowanych przez model EOS R10, co potwierdza pokrewieństwo komponentów wewnętrznych obu korpusów. W wartościach bezwzględnych uzyskane wyniki są dość typowe i nie zasługują ani na nadmierną krytykę, ani na wielkie pochwały.
Co ciekawe, najlepiej dla kryterium wysokiej jakości obrazu wypadł tryb filmowania HDR, ale ze względu na ograniczenie do nagrywania w Full HD w 25 kl/s jego użyteczność jest dość dyskusyjna.
Autofokus
Canon EOS R50 został wyposażony w system Dual Pixel CMOS AF II, który znany jest z szybkiej i sprawnej pracy. Co ciekawe, w przypadku tego modelu ograniczono możliwość konfiguracji pracy układu. W wyżej pozycjonowanych modelach możliwa jest regulacja zarówno szybkości autofokusa, jak i jego czułości, czyli szybkości reakcji na zmiany w kadrze i pojawienie się nowego celu. W R50 z tej drugiej opcji zrezygnowano i możliwa jest jedynie regulacja szybkości.
Spójrzmy, jak prezentuje się to w praktyce:
Układowi co prawda zdarzyło się kilka zawahań, ale ogólnie jego pracę oceniamy dobrze i w praktycznych sytuacjach powinien on sobie poradzić z powierzanymi mu zadaniami. Co ciekawe, wydaje się że przy średniej szybkości jego praca jest nieco elegantsza i „gładsza” niż w przypadku maksymalnej wartości tego parametru.
Stabilizacja
Testowany aparat nie oferuje stabilizacji matrycy, jego użytkownikom do dyspozycji pozostaje zatem ta optyczna oferowana przez obiektywy oraz znana z innych modeli Canona dwustopniowa stabilizacja cyfrowa. Może ona działać w dwóch trybach – zwykłym (opisanym w menu jako „stabilizacja cyfrowa włączona”) i wzmocnionym („stabilizacja cyfrowa wzmocniona”). Spójrzmy, jak różne kombinacje działania stabilizacji prezentują się w praktyce.
Na początek odnotujmy, że stabilizacja cyfrowa testowanego aparatu nie oferuje możliwości podania ogniskowej obiektywu, co oznacza, że jest ona bezużyteczna, jeśli obiektyw nie komunikuje się elektronicznie z korpusem. Stąd też test przeprowadziliśmy na obiektywach systemowych Canon RF-S 55–210 mm f/5–7.1 IS STM (dla nieruchomego kadru) oraz Canon RF 15–35 mm f/2.8L IS USM (ujęcie w ruchu). Oba te instrumenty są stabilizowane.
Z utrzymaniem statycznego kadru wystarczająco dobrze radzi sobie już stabilizacja optyczna, sięganie po dodatkową cyfrową nie ma zatem sensu. Jeśli natomiast chodzi o ujęcie w ruchu, to tu także stabilizacja optyczna w obiektywie nieco pomaga, choć daleko jej do tego, co potrafią najlepsze układy stabilizacji matrycy oferowane przez konkurencję. Z kolei dołożenie do tego stabilizacji cyfrowej, owszem, wygładza nieco obraz, ale w zamian dodaje do niego nieprzyjemne wizualnie szarpnięcia, lepiej zatem pozostać przy tym, co oferuje obiektyw.
Co do negatywnego wpływu cyfrowej stabilizacji na szczegółowość obrazu, to w trybie „zwykłym” jest on pomijalny, a zauważalny staje się dopiero przy stabilizacji „wzmocnionej”, co wraz z ogromnym dodatkowym przycięciem obrazu mocno ogranicza użyteczność tego trybu.