Obiektywy szerokokątne Canon w praktyce
1. Obiektywy szerokokątne Canon w praktyce
Dobrze widać to chociażby po szerokokątnych modelach, których części przyjrzymy się bliżej w niniejszym tekście. Zarówno model RF 15–35 mm f/2.8 L, jak i 14–35 mm f/4 L IS USM oferują lepsze zakresy ogniskowych niż ich odpowiedniki na bagnet EF, rozpoczynające się od 16 mm. W przypadku szerokich kątów widzenia te 2 mm różnicy w ogniskowych przekładają się na około 5° dodatkowego pola widzenia, co jest już sporą różnicą. Zachowano przy tym możliwość stosowania nakręcanych filtrów, co ma duże znaczenie zarówno przy zastosowaniach filmowych, jak i fotograficznych.
Bardzo ciekawym przypadkiem jest również model RF 16 mm f/2.8, który, jako bardzo kompaktowy i lekki ultraszerokokątny instrument z autofokusem, nie ma odpowiedników w żadnym konkurencyjnym systemie. Dużym jego atutem jest także atrakcyjna cena.
Co ważne, kompaktowość i korzystna cena nie powodują utraty unikalnych dla systemu Canon RF funkcjonalności, takich jak na przykład pierścień kontrolny, do którego możemy z poziomu aparatu przypisać sterowanie jednym z licznych parametrów pracy aparatu (przysłona, czas naświetlania, czułość ISO lub kompensacja ekspozycji), czy też sterowanie przysłoną z dokładnością do 1/8 EV, co w praktyce zbliża jej funkcjonowanie do znanych z profesjonalnych obiektywów filmowych rozwiązań bezstopniowych. Pozwala to też na jeszcze dokładniejszą kontrolę ekspozycji w studyjnych warunkach.
![]() |
Pierwszym, omówionym już w poprzednim tekście czynnikiem, umożliwiającym pójście o krok dalej z parametrami konstrukcji optycznych jest oczywiście sam fakt, że bezlusterkowce mają bagnet znacznie bliżej matrycy niż lustrzanki, co pozwala projektantom optyki na kreatywne zagospodarowanie niedostępnej dotychczas przestrzeni, którą jeszcze niedawno zajmowała komora lustra. Przestrzeń ta jest szczególnie cenna przy projektowaniu wspomnianych już obiektywów szerokokątnych.
To jednak nie jedyny czynnik wpływający na ofertę producentów. Od czasu lustrzanek zmieniła się jeszcze jedna rzecz – aparaty coraz częściej wykorzystywane są nie tylko do robienia zdjęć, ale też do filmowania. Co to ma wspólnego z szerokokątnymi obiektywami? Odpowiedź jest prosta i brzmi: gimbal.
![]() |
W ciągu ostatnich 8 lat, od momentu premiery pierwszych gimbali, urządzenia te trafiły z profesjonalnych planów filmowych do arsenału niemal każdego filmowca, niezależnie od tego, czy mówimy o specjalistach od ślubów, filmów korporacyjnych, reklam, teledysków czy form fabularnych. Swobodny ruch kamery zastąpił kojarzone ze „starą szkołą” zoomowanie i na stałe wszedł do arsenału środków artystycznego wyrazu. A nieodłącznym towarzyszem gimbala stał się właśnie obiektyw szerokokątny.
Oczywiście da się też na gimbalu korzystać z obiektywów o dłuższych ogniskowych, ale jest to zauważalnie trudniejsze, zarówno jeśli chodzi o pracę operatora, jak i o możliwości stworzenia efektownych ujęć. Stąd też większość osób filmujących na gimbalach ogranicza swój arsenał do instrumentów szerokokątnych, które w naturalny sposób akcentują, a często wręcz przerysowują każdy ruch kamery. Potrafią też więcej wybaczyć, jeśli chodzi o niedoskonałości pracy operatora.
![]() |
Do naszego przeglądu szerokokątnych konstrukcji Canona wybraliśmy dwa obiektywy:
- Niedawno zaprezentowany kompaktowy model RF 16 mm f/2.8 STM.
- Stanowiący tańszy wariant topowej konstrukcji 15–35/2.8 model RF 14–35 mm f/4 L IS USM.
Okazja do sprawdzenia obu obiektywów w akcji była całkowicie praktyczna – trafiły na kameralny plan filmowy, gdzie nagrywaliśmy kilka ujęć do trailera filmu osadzonego w uniwersum Warhammer Fantasy. Mniejszy i kompaktowy obiektyw 16 mm f/2.8 wraz z równie kompaktowym EOS-em RP posłużył do nagrania części ujęć typu backstage, natomiast instrument RF 14–35 mm f/4 L IS USM wraz z EOS-em R5 stanowił główną kamerę. Wszystkie ujęcia główne zostały nagrane w 4K w 100 kl/s. Pierwsze z nich z ręki (korzystając ze stabilizacji matrycy w aparacie i stabilizacji optycznej w obiektywie), a pozostałe z wykorzystaniem gimbala.
Poniżej prezentujemy materiał zza kulis powstawania ujęć oraz gotowy zwiastun filmu (zawierający też kilka ujęć nagranych przy innej okazji).
W przypadku obydwu obiektywów podczas wszystkich ujęć wykorzystywany był autofokus Dual Pixel CMOS AF, który sprawdził się bardzo dobrze – niezależnie od nagrywanej sceny operator mógł skupić się na kompozycji kadru i świetle, a ostrość zawsze była tam, gdzie miała być. Co ważne, praca automatycznego układu ustawiającego ostrość nie wiązała się z nadmiernym „pompowaniem”, czyli zmianą zawartości kadru zależnie od odległości ostrzenia.
Ujęcia nagrane były z wykorzystaniem kompensacji winietowania i dystorsji w aparatach. W przypadku filmu wynikowa rozdzielczość i głębia bitowa rejestrowanych obrazów jest mniejsza niż to, co dostępne jest w trybie fotograficznym i co oferuje matryca, więc skorzystanie z tych narzędzi nie ma zauważalnego wpływu na jakość obrazu.
W przypadku obiektywu 14–35 mm f/4 L IS USM ważny okazał się też fakt, że instrument ten jedynie w niewielkim stopniu zmienia swoje rozmiary przy zmianie ogniskowej. Dzięki temu możliwe były drobne jej korekty bez konieczności ponownego wyważania gimbala. Jeden z kadrów lepiej wyglądał nagrany na 28 mm zamiast oryginalnie planowanych 35.
Oba obiektywy pozwalają też, pomimo oferowania bardzo szerokich kątów widzenia, na stosowanie nakręcanych filtrów, co ułatwia pracę i pozwala ograniczyć wagę zestawu z którym pracujemy (nie jest konieczne np. stosowanie kompendium). Wpisują się tym samym w ogólny trend współczesnego filmowania, gdzie zamiast ciężkich kamer mamy lekkie aparaty (mocowane na równie lekkich gimbalach), zamiast rozbudowanych układów bezprzewodowego podglądu i ostrzyciela jest autofokus, a zamiast wielokilogramowych obiektywów filmowych – lekkie fotograficzne, ważące, w przypadku modelu RF 16 mm f/2.8 STM – jedynie 165 gramów. Wszystko to pozwala na osiąganie świetnych rezultatów mniejszym nakładem pracy i innych środków, czyli zwyczajnie mówiąc – na postęp.
![]() |
Artykuł powstał na zlecenie polskiego oddziału firmy Canon.