Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Nikon podgrzewał atmosferę w związku z premierą flagowca systemu Z już od kilku dobrych miesięcy. Zaczęło się w marcu br., kiedy firma oficjalnie poinformowała, że pracuje nad modelem Z9. W międzyczasie pojawiło się sporo przecieków dotyczących rzekomej specyfikacji, a niedawno zobaczyliśmy kilka klipów promujących tego bezlusterkowca.
Specyfikacja nowego flagowca pokazuje, że mamy do czynienia z „zawodnikiem wagi ciężkiej”, który z pełni zasługuje na to miano. Z9 jest pełnoprawnym ekwiwalentem lustrzanki D6, choć mamy dużą różnicę w rozdzielczości ich sensorów. Jak pamiętamy, w D6 zastosowano układ 20-, natomiast w Z9 – 45.7-megapikselowy. Z tego co się dowiedzieliśmy, jest to nowa pełnoklatkowa matryca CMOS, bardzo szybka, o architekturze warstwowej (typu stacked) i zakresie ISO 64-25600 (rozszerzalnym do 32-102400). Wspiera ją nowy procesor EXPEED 7, o większej niż poprzednik mocy obliczeniowej. Zastosowany 5-kierunkowy układ stabilizacji ma zapewniać skuteczność na poziomie 6 EV.
Efekty? Całkiem imponujące, bowiem w pełnej rozdzielczości aparat jest w stanie rejestrować zdjęcia z szybkością 20 kl/s, przy pełnym wsparciu automatyki ostrości oraz ekspozycji. Nie jest to oczywiście rekord, bowiem Sony A1 oferuje 30 kl/s, w dodatku przy nieco mocniej upakowanym sensorze. W Z9 pojawił się natomiast dodatkowy tryb o szybkości aż 120 kl/s, choć przy zredukowanej rozdzielczości (4128×2752 pikseli, czyli ok. 11 megapikseli). Zachowano przy tym pełne pokrycie kadru, w przeciwieństwie do tego, co sugerowały wcześniejsze plotki. Jedynym mankamentem jest ograniczenie zapisywanych zdjęć do JPEG-ów. Producent chwali się ponadto, że aparat jest w stanie wykonać aż 1000 zdjęć w serii, zanim zapcha się bufor i spadnie tempo. Trzeba się natomiast wyposażyć w kartę ProGrade Digital CFexpress Typu B 1700 Cobalt, bowiem inne mogą nie pozwolić uzyskać takiego wyniku.
Warto podkreślić, że Z9 nie ma w ogóle migawki mechanicznej. Producent zdecydował się jedynie na jej elektroniczną wersję (pracującą aż do 1/32000 s), co może budzić pewne obawy odnośnie czasu odczytu danych z matrycy. Na szczęście jest on na tyle szybki, że nie udało nam się zaobserwować efektu rolling shutter. Co więcej, nie ma także obaw o czas synchronizacji z lampą błyskową – najkrótszy to 1/250 s. Istnieje natomiast mechaniczna zasłona, która opada po wyłączeniu aparatu i chroni sensor przed kurzem.
Kluczowym aspektem aparatu flagowego jest naturalnie autofocus. Ten w Z9 ma wprawdzie tyle samo pól co Z7 II (493), jednak został on znacznie rozbudowany. System rozpoznaje nie tylko twarze i oczy u ludzi, a także głowy i korpusy. Z podobną użytecznością mamy w przypadku fotografowania zwierząt – zaprogramowano detekcję sylwetki, głowy oraz oczu. Wykrywane mogą być także pojazdy: samochody, motocykle, samoloty i pociągi. Algorytmy powstały w wyniku „głębokiego uczenia” (deep learning) sieci neuronowych. Aparat pozwala także na zapisanie 10 układów punktów autofokusa, w zależności o sytuacji, w której fotografujemy.
Podczas prezentacji nie mieliśmy zbyt wielkich możliwości by przetestować autofokus, bowiem testy odbywały się w małej sali konferencyjnej. Pierwsze próby wypadły znakomicie, a wykrywanie twarzy i oczu przebiegało bez najmniejszego trudu. Z9 bardzo dobrze radził sobie także przy śledzeniu obserwowanych przez okno samochodów, przejeżdżających pobliską ulicą. Bardziej miarodajne testy przeprowadzimy wtedy, gdy aparat trafi na dłużej do naszej redakcji, natomiast już w tym momencie można powiedzieć, że zapowiada się obiecująco.
Korpus, jak przystało na rasowego flagowca, wykonano ze stopu magnezowego – jest zatem wytrzymały przy zachowaniu umiarkowanej masy. Producent podaje też, że nowy bezlusterkowiec został lepiej uszczelniony niż model D6. Jakość wykonania nie budzi najmniejszych zastrzeżeń, podobnie jak wykorzystanych materiałów. Wszystkie strategiczne (z punktu widzenia trzymania aparatu) miejsca pokryto dobrze przyczepnym gumowym tworzywem.
Sam kształt rękojeści (tj. jej wysokość i głębokość) również został optymalnie dobrany, i to zarówno w przypadku tej podstawowej, jak i uchwytu pionowego.
Poniżej można zobaczyć nowego Z9, stojącego obok lustrzanki D6. Producent twierdzi, że nowy bezlusterkowiec jest 20% mniejszy od lustrzanki. Różnicę faktycznie widać, natomiast D6 nie wydaje się dużo cięższy od Z9.
Górny panel Z9 jest zasadniczo podobny do tego w D6. Mamy bardzo podobny zestaw przycisków skupionych wokół spustu migawki. Lekko zmodyfikowano układ guzików na lewo od sanek lampy błyskowej – obecnie mamy cztery elementy, w tym przyciski trybu zdjęć seryjnych oraz lampy błyskowej.
Z tyłu, Z9 znacznie bardziej przypomina swoich młodszych „braci”, tj Z6 (II) i Z7 (II), aniżeli D6. W lewym górnym rogu dołożono przycisk blokady wybranych elementów. Pod ekranem, na pionowej rękojeści mamy dodatkowe guziki: dostępu do sieci LAN, jakości zdjęć oraz balansu bieli.
Ponadto, zdublowano kilka elementów na drugim uchwycie: przycisk migawki, oba pokrętła nastawcze oraz ISO i guzik programowalny, a także dżojstik, AF-ON oraz przycisk menu podręcznego i. Część guzików jest, podobnie jak w D6, podświetlana.
W miejscu, gdzie np. w D6 był przełącznik trybów autofokusa (AF-S, AF-C, MF), w Z9 znajdziemy pojedynczy przycisk, pełniący analogiczną funkcję. Fakt, że jest nieoznaczony rodzi przypuszczenie, że być może da się go przeprogramować. Nie udało nam się jednak znaleźć stosownej opcji w menu.
W aparacie zastosowano nową baterię EN-EL 18d o pojemności 3300 mAh i napięciu 10.8 V. Zachowano przy tym kompatybilność ze starszymi ogniwami, tj. EN-EL18 (a/b/c).
W kwestii nośników pamięci, jak można się domyślać, Nikon ponownie postawił na standard CFexpress (zamiennie z XQD), a slot jest oczywiście podwójny. Poniżej widać także gniazdo blokady Kensington Lock.
Jeśli chodzi o złącza, zestaw na lewej ściance obejmuje port LAN RJ-45 (1 Gb/s), wejście mikrofonu i wyjście słuchawkowe, pełnowymiarowy port HDMI oraz USB-C. W Z9 zastosowano także wbudowany moduł GPS, jak również Wi-Fi i Bluetooth.
Także na lewej stronie, ale wysunięte bardziej z przodu, zwyczajowo dla profesjonalnych Nikonów, znajdziemy złącze synchronizacji PC oraz N3 (wężyka spustowego).
Ciekawą nowością jest system odchylania ekranu. Prawdę mówiąc samo jego istnienie stanowi novum, bowiem żadna z profesjonalnych lustrzanek jednocyfrowej serii D nie miała możliwości zmiany położenia LCD. W Z9 ekran możemy pochylić w górę lub w dół, a także odgiąć w prawo i w lewo. Ruch w lewo jest w zasadzie symboliczny, natomiast w prawo możemy uzyskać kąt 90 stopni. Sam ekran (3.2 cala, 2.1 miliona punktów) zapewnia podgląd bardzo dobrej jakości oraz oferuje w pełni dotykową obsługę.
W przypadku wizjera, Nikon zdecydował się na układ o niższej rozdzielczości niż u konkurentów (Canon R5, Sony A1), mamy mianowicie przetwornik OLED z 3.69 milionami punktów i powiększeniu 0.8x. Podczas pierwszych testów wypadał on bardzo dobrze, także pod względem płynności wyświetlania. Nie znamy jego pełnej specyfikacji, ale niewykluczone, że oferuje on 120 kl/s. Na domiar tego, nie zaobserwowaliśmy efektu zaciemnienia obrazu nawet w trybie seryjnym 20, czy 120 kl/s.
Z9 nie zawodzi także w temacie filmowania. Na moment premiery aparat oferuje zapis 8K 30p (7680×4320 pix) przy pełnym pokryciu kadru. Do tego dochodzi obsługa kodeka Apple ProRes 422 HQ (10bit) i H.265 / HEVC (8bit / 10bit), a także profilu HDR (HLG) i N-Log.
W przyszłym roku pojawi się natomiast aktualizacja firmware, która wprowadzi nagrywanie w 12-bitowych RAW-ach oraz tryb 8K 60p. Oprócz tego, dysponujemy np. trybem 4K 120 kl/s oraz autofokusem – również z wykrywaniem twarzy i oczu u ludzi. Producent chwali się dobrym odprowadzaniem ciepła wytwarzanego przez elektronikę podczas nagrywania – w 8K aparat powinien pozwolić zarejestrować 125 min materiału.
Podsumowując, Z9 ma wszystko, czego należałoby oczekiwać w przypadku pełnoprawnego flagowca. Stopniem zaawansowania i funkcjonalności przewyższa nieco model D6 i to w kluczowych kategoriach, takich jak tryb seryjny i autofokus. Świetna specyfikacja dotyczy zarówno trybu fotografowania, jak i filmowania (zwłaszcza po planowanym uaktualnieniu firmware). Pierwszy kontakt z aparatem pozostawił z pełni pozytywne wrażenie, natomiast z pewnością zweryfikujemy je podczas pełnego testu aparatu. Na koniec warto wspomnieć o cenie Z9, która ma wynieść 27899 zł. Nie jest to mała kwota, niemniej za konkurentów należało zapłacić więcej tuż po premierze. Canona EOS-a R3 wyceniono na 28500 zł, a Sony A1 na ok. 33000 zł.
Zapraszamy także do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych, wykonanych Z9 z podłączonym systemowym Nikkorem 2.8/70-200.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.