OM System OM-1 w rękach filmowca
1. OM System OM-1 w rękach filmowca
Tyle tylko, że firma Olympus nie produkuje już aparatów. Ich dział obrazowania został sprzedany firmie Japan Industrial Partners, a ta stworzyła z niego nową korporację – OM Digital Solutions. Przy okazji zmiany właściciela zapowiedziano także, między innymi, większe skupienie się na możliwościach filmowych w nadchodzących modelach. W dniu dzisiejszym taki właśnie nowy model został zaprezentowany, a my, dzięki uprzejmości polskiego oddziału OM Digital Solutions, mieliśmy okazję się z nim zapoznać jeszcze przed oficjalną premierą.
![]() |
W kontekście poprzedniego akapitu może nieco dziwić, że na korpusie nadal widnieje nazwa Olympus. Wyjaśnienie jest proste – firma chce zmianę oznaczeń i nazewnictwa wprowadzać stopniowo, by oswoić z nią użytkowników. W przypadku nowego flagowego modelu, a takim jest OM-1, zdecydowano się w związku z tym na zachowanie, być może po raz ostatni, nazwy Olympus.
Jak widać, jeśli chodzi o rozmiar matrycy czy bagnet, wszystko zostało po staremu – nadal jesteśmy w systemie Mikro Cztery Trzecie. Na szczęście na tym lista rzeczy, które pozostały bez zmian, w zasadzie się kończy. Pod maską OM-1 znajdziemy nowy procesor Truepic X oraz nową matrycę, która co prawda nadal ma około 20 megapikseli, ale jest to zupełnie nowy sensor w technologii Stacked BSI wyposażony w autofokus typu Quad Pixel. To ostatnie oznacza, że, podobnie jak w aparatach Canona, na matrycy nie ma pikseli wykorzystywanych jedynie do ustawiania ostrości – wszystkie także rejestrują obraz.
Jak widać, w praktyce układ sprawdza się całkiem nieźle i wydaje się sprawniejszy i pewniejszy niż rozwiązania bazujące na detekcji kontrastu często stosowane w systemie Mikro Cztery Trzecie.
Poza nową implementacją systemu ustawiania ostrości, nowa matryca jest także zauważalnie szybsza. Widać to co prawda najbardziej przy zdjęciach seryjnych, których prędkość dochodzi do 120 kl/s, ale w trybie filmowym też jest nieźle:
- w 4K możemy filmować z prędkościami do 60 kl/s,
- w Full HD natomiast aż do 240 kl/s (200 przy 10-bitowym zapisie).
Co ciekawe, sama matryca mogłaby spokojnie rozpędzić się do ok. 150–180 kl/s w 4K, bowiem podczas pomiarów czasu odczytu okazało się, że ten w trybie 4K wynosi maksymalnie 5.2 ms. To jeden z najlepszych wyników, jakie kiedykolwiek zdarzyło nam się zmierzyć w historii testów trybu filmowego. Dla porównania – superszybka i wyposażona jedynie w 12 megapikseli matryca w Sony A7S III osiągała w 4K około 7 ms.
Co zatem powstrzymuje OM-1 przez filmowaniem we wspomnianych 150–180 kl/s w 4K? Najprawdopodobniej procesor, który pomimo 3.5-krotnie większej mocy obliczeniowej niż poprzednik, nadal ma pewne ograniczenia. Pokazuje je choćby fakt, że w Full HD w H.264 i z 8-bitową głębią możemy filmować maksymalnie w 240 kl/s, a w H.265 z głębią 10-bitową już tylko w 200. Wygląda zatem na to, że gdzieś tu mniej więcej przebiega granica wydajności.
Zanim przejdziemy dalej, dodajmy jeszcze, że OM-1 oferuje zarówno szereg standardowych profili obrazu, jak również dostępne tylko w trybie filmowym: płaski profil (opisany w menu jako „zgaszony kolor”), profil logarytmiczny OM-Log400 oraz kompatybilny ze standardem telewizji HDR profil Hybrid Log Gamma. Co ciekawe, przy zapisie w H.265 dostępne są tylko dwa ostatnie, a w H.264 – pierwsze trzy.
![]() |
Kolejne nowości w OM System OM-1 to wizjer i ekran. Ten pierwszy oferuje teraz rozdzielczość 5.76 mln punktów (1600×1200 pikseli), 120-hercowe odświeżanie (w trybie fotograficznym – przy filmowaniu odświeżanie wizjera jest, jak zwykle, takie jak klatkaż z którym filmujemy), jedynie 5 mikrosekund opóźnienia oraz powiększenie 1.66x (0.83x dla pełnej klatki). W praktyce pracuje się z nim bardzo komfortowo.
Ekran także jest nowy – jest to rozkładany do boku 3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1.6 mln punków. Ekran jest dotykowy, ale jego funkcjonalność nie jest pełna – nie możemy na przykład z jego użyciem przeglądać głównego menu. Możemy za to powiększyć wybrany wycinek kadru, czy wskazać, gdzie ma być ustawiona ostrość. Trochę szkoda, bo pełna dotykowa obsługa pomału jest już standardem w nowych aparatach.
A skoro już jesteśmy przy menu, to to ostatnie również zostało całkowicie przeprojektowane i naszym zdaniem jest teraz czytelniejsze i lepiej rozplanowane, zwłaszcza z punktu widzenia filmowania.
Kolejna zmiana to bateria. Nowy akumulator nosi oznaczenie BLX-1 i oferuje pojemność 2280 mAh przy napięciu 7.2 V, co daje nieco ponad 16 Wh energii.
![]() |
Nie zmienił się za to standard nośników pamięci – aparat, podobnie jak starsze flagowe Olympusy, oferuje dwa gniazda na karty SD/SDHC/SDXC. W nowym modelu oba są już kompatybilne ze standardem UHS-II. Biorąc pod uwagę przepływności strumienia danych oferowane przy filmowaniu, wystarczy to aż nadto.
![]() |
Na koniec pora przyjrzeć się zewnętrznej budowie korpusu. W porównaniu z OM-D E-M1 Mark III zmiany są raczej ewolucyjne. Dwie największe, jakie rzucają się w oczy, to przesunięcie przedniego kółka nastaw poniżej spustu migawki oraz dodanie na tylnej ściance wymuszającego ostrzenie przycisku AF-ON.
![]() |
![]() |
Bez większych zmian zachowano niestety porty wejściowe i wyjściowe, co oznacza, że na lewej (patrząc od tyłu) ściance korpusu nadal znajdziemy jedynie mikro HDMI typu D, a nie pełnowymiarowe złącze typu A. Na pocieszenie zostaje nam dokręcana do bocznej ścianki osłonka, w której można zainstalować na przykład przejściówkę na pełnowymiarowe HDMI.
![]() |
![]() |
Na poziomie specyfikacji i pierwszych testów, OM-1 wypada pod względem filmowym całkiem nieźle. Czy to jednak wystarczy? Zależy jak na to spojrzeć.
Z punktu widzenia fotografa-podróżnika (a taki, jak się wydaje, jest target produktów OM Digital Solutions), który poza zdjęciami może czasem chcieć coś nagrać, to co oferuje OM-1 w zupełności wystarczy. Filmowanie w 4K z prędkością 50/60 kl/s bez dodatkowych cropów i z 10-bitowym wewnętrznym zapisem w połączeniu z pomijalnie małym efektem rolling shutter, dobrym autofokusem i stabilizacją to w zasadzie wszystko, czego można by chcieć w takiej sytuacji.
Z kolei osoby bardziej skupione na funkcjach filmowych mogą zauważyć, że większość tego oferuje kosztujący niemal dwukrotnie mniej i obecny na rynku od 5 lat Panasonic GH5. Do tego prawdopodobnie wkrótce ujrzymy jego podobnie do OM-1 wycenionego następcę, czyli model GH6, który, jeśli wierzyć plotkom, zaoferuje większe możliwości filmowe. Co nie zmienia faktu, że do 90% zastosowań to, co oferuje OM-1, spokojnie wystarczy i pora chyba w końcu uznać, że tryb filmowy w aparatach OM System nie powinien być już rozpatrywany jako ograniczające wszechstronność aparatu niedociągnięcie.
![]() |
Ponieważ udostępniony nam egzemplarz aparatu był produkcyjny, możemy do niniejszego tekstu dołączyć nieco ujęć przykładowych do pobrania. Wszystkie oprócz jednego zostały nagrane z użyciem także dziś zaprezentowanego obiektywu OM System 12–40 mm f/2.8 II PRO. Zapraszamy do oglądania i pobierania:
- film 1 – 42 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 1920×1080, 25 kl/s, profil naturalny, ujęcie w slow motion nagrane w 200 kl/s i spowolnione w aparacie,
- film 2 – 55 MB, H.265, 4:2:0, 10-bit, 3840×2160, 25 kl/s, profil OM-Log400,
- film 3 – 152 MB, H.265, 4:2:0, 10-bit, 3840×2160, 50 kl/s, profil Hybrid Log Gamma, cyfrowy telekonwerter 1.4x,
- film 4 – 84 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 1920×1080, 25 kl/s, profil „zgaszony kolor”, cyfrowy telekonwerter 1.4x, kodek All-Intra,
- film 5 – 54 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 1920×1080, 50 kl/s, profil naturalny,
- film 6 – 86 MB, H.265, 4:2:0, 10-bit, 3840×2160, 25 kl/s, ujęcie dzięcioła dużego nagrane obiektywem M.Zuiko Digital 300 mm f/4.0 ED IS PRO,
- film 7 – 115 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 3840×2160, 25 kl/s, ISO 12800, profil naturalny,
- film 8 – 167 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 4096×2160, 50 kl/s, ISO 6400, profil OM-Log400, cyfrowy telekonwerter 1.4x,
- film 9 – 29 MB, H.264, 4:2:0, 8-bit, 1920×1080, 25 kl/s, ISO 6400, Hybrid Log Gamma.