OM System OM-1 w zastosowaniach filmowych
1. OM System OM-1 w zastosowaniach filmowych
Patrząc po specyfikacji nowego aparatu możemy uznać, że obietnic dotrzymano - jest to pierwszy model tego producenta, w którym znajdziemy wewnętrzny zapis z 10-bitową głębią koloru oraz filmowanie w 4K z prędkością do 60 kl/s bez żadnego dodatkowego przycięcia obrazu. Dodajmy, że dotyczy to zarówno rozdzielczości 4K UHD (3840 x 2160), jak i 4K DCI (4096 x 2160). Jeśli natomiast komuś wystarczy rozdzielczość Full HD, to tu rozpędzić się możemy aż do 240 kl/s.
Miłym dodatkiem jest także możliwość korzystania przy filmowaniu z cyfrowego telekonwertera o mnożniku 1.4x, którego włączenie nie ma dużego wpływu na jakość rejestrowanego obrazu, a pozwala realnie traktować każdy obiektyw jak dwa obiektywy o różnych ogniskowych.
Rozbudowano również dostępne w trybie filmowym profile obrazu. Są one ułożone w 4 bankach, z których pierwszy to kopia profilu używanego w trybie fotograficznym, drugi to dedykowany do filmowania profil płaski ("zgaszony kolor"), trzeci to logarytmiczny OM-Log400, a czwarty to kompatybilny z telewizją HDR profil Hybrid Log Gamma. W zasadzie trudno chcieć więcej, zwłaszcza, że oprócz tego OM-1 potrafi wypuścić materiał w profesjonalnym, 12-bitowym formacie ProRes RAW na zewnętrzny rejestrator obrazu przez złącze HDMI.
Pewna zmiana zaszła także jeśli chodzi o kodeki. Do znanego z poprzednich modeli H.264 doszedł jego nowszy krewniak - H.265. To właśnie dzięki jego obecności możliwy jest wewnętrzny zapis z 10-bitową głębią koloru oraz zmniejszenie rozmiaru plików - H.265 jest około dwukrotnie wydajniejszy niż H.264, stąd też przepływności strumienia danych wynoszące ok. 20-40 Mbit/s dla Full HD czy 70-150 Mbit/s dla 4K w zupełności wystarczają, by osiągnąć w pełni zadowalającą jakość obrazu bez widocznych artefaktów kompresji. A jeśli ktoś, mimo wszystko, woli więcej, OM-1 oferuje też zapis filmów Full HD w kodeku typu All-intra, gdzie przepływność strumienia danych przekracza 200 Mbit/s.
Nowe formaty zapisu objęły nie tylko obraz, ale też dźwięk - ten ostatni może być rejestrowany z 24-bitową głębią i próbkowaniem 96 kHz, czyli w standardzie znanym z profesjonalnych urządzeń audio. Stosowane w OM-1 przetworniki dźwięku to wysokiej jakości układy znane także z rejestratorów audio marki Olympus.
Wszystkie powyższe zmiany to duży plus powodujący, że najnowszy flagowiec nie tylko nie odstaje od konkurencji, ale miejscami wypada też od niej lepiej. Zwłaszcza, że w OM-1 zachowano oraz ulepszono to, co już wcześniej działało dobrze na przykład w modelu E-M1 Mark III.
Do takich elementów należy z pewnością zaliczyć fakt, że aparaty OM Digital Solutions jako jedyne w systemie Mikro Cztery Trzecie oferują autofokus korzystający z detekcji fazy, a nie kontrastu. Ten ostatni znacznie gorzej radzi sobie przy śledzeniu celu, płynnych przeostrzeniach czy ogólnie - podczas filmowania, kiedy ostrość musi być cały czas utrzymywana na celu, a nie jedynie trafić weń w dowolny sposób na potrzeby rejestracji jednej klatki.
Chwalonym od lat aspektem aparatów Olympus / OM Digital Solutions jest również stabilizacja matrycy, radząca sobie zarówno z utrzymaniem nieruchomego kadru na dłuższych ogniskowych, jak i z upłynnieniem bardziej skomplikowanych ujęć w ruchu. Oczywiście nie da się stabilizacją w pełni zastąpić gimbala, ale pozwala ona w bardzo wielu sytuacjach obyć się bez statywu czy innej formy stabilizacji.
Na koniec tej wyliczanki warto jeszcze wspomnieć o nowym, pojemnym akumulatorze, wizjerze i ekranie o wyższej rozdzielczości (ekran oczywiście jest rozkładany) oraz obecności zarówno wejścia mikrofonowego i wyjścia słuchawkowego.
Wszystko to powoduje, że OM-1 powinien się odnaleźć w większości filmowych sytuacji i typowych zastosowań. Do demonstracji jego praktycznych możliwości wybraliśmy więc scenariusz w którym priorytetem jest lekkość - nagranie o reporterskim charakterze, bez statywu czy innej formy stabilizacji, z mikrofonem i standardowym zoomem na aparacie.
Jako uzupełnienie zestawu obiektywów, do kieszeni trafił też redakcyjny Voigtlander 25 mm f/0.95, na wypadek gdyby w jakimś miejscu światło f/2.8 obiektywu 12-40 mm f/2.8 II PRO okazało się niewystarczające.
Tak wyposażeni udaliśmy się dość spontanicznie na kilka godzin imprezy Warsaw Night Racing, która rozpoczęła się na parkingu jednego z podwarszawskich centrów handlowych.
Jak w takich warunkach wypadł OM-1? Zacznijmy od tego, że oscylujące wokół zera zimowe temperatury ani na korpusie ani na baterii nie zrobiły żadnego wrażenia. Ponad dwie godziny kręcenia się po terenie imprezy oraz niemal pół godziny zarejestrowanych ujęć zużyły raptem ok. 1/5 akumulatora. A zatem, jeśli chodzi o pogodę, to dużo szybciej "wymiękł" operator i to mimo posiadania w odwodzie termosu z herbatą.
Sprawdziły się także stabilizacja i autofokus. Ta pierwsza, o ile tylko nie wykonuje się gwałtownych ruchów, pozwala obyć się bez riga, monopoda czy statywu. Nieostrych ujeć, pomimo niewielkich ilości światła, także było bardzo niewiele, a tam, gdzie się zdarzały, można było łatwo ich uniknąć, precyzyjniej wskazując autofokusowi cel na dotykowym ekranie.
Jeśli chodzi o światłoczułość, to OM-1 oferuje w trybie filmowym czułości do ISO 12800 włącznie, z czego użyteczny (jeśli chodzi o ilość szumu) obraz otrzymujemy aż do ISO 6400. Oczywiście trudno oczekiwać, żeby aparat systemu Mikro Cztery Trzecie rzucił w tej kategorii wyzwanie na przykład linii Sony A7S, ale do bardzo wielu zastosowań taki zakres spokojnie wystarczy, zwłaszcza jeśli na podorędziu mamy na przykład obiektywy M.Zuiko Digital z linii PRO oferujące światłosiłę f/1.2.
Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak ogólny charakter pracy z OM-1. Zestaw aparat + obiektyw jest lekki i nawet parę godzin chodzenia z nim i nagrywania "z ręki" nie jest w żaden sposób męczące. Całość jest przy tym niepozorna i nie wzbudza uwagi postronnych osób, co może być cenne, gdy chcemy filmować zastaną sytuację, bez ingerowania w nią samą swoją obecnością. W połączeniu z wydajną stabilizacją i autofokusem oraz naprawdę pojemną baterią daje to bardzo przyjemne narzędzie do pracy dokumentalnej, któremu niestraszne są mrozy, deszcz, czy umiarkowane ciemności.
Artykuł powstał na zlecenie polskiego oddziału firmy OM Digital Solutions.