Canon EOS R6 Mark II okiem filmowca
1. Canon EOS R6 Mark II okiem filmowca
Firma zdecydowała się jednak na wprowadzenie zmian w liczącym sobie niewiele ponad dwa lata modelu EOS R6. Według słów przedstawiciela polskiego oddziału firmy Canon, zmiany mają raczej ewolucyjny niż rewolucyjny charakter, stąd ta dość szybka premiera następcy. Choć w naszym odczuciu w nowej R6-ce zmieniło się całkiem sporo.
Pierwszym ważnym nowym elementem jest matryca, której rozdzielczość wzrosła w porównaniu z poprzednikiem z 20.1 do 24.2 megapiksela. Według deklaracji firmy, odbyło się to bez pogorszenia zachowania na najwyższych czułościach, czego oczywiście nie omieszkamy zweryfikować w teście.
Na szczęście, w przeciwieństwie do Sony A7 IV, w Canonie R6 Mark II zwiększenie rozdzielczości matrycy nie spowodowało pojawienia się żadnych niepożądanych przycięć (cropów) przy filmowaniu. Wręcz przeciwnie – dotychczas obecny u poprzednika przy filmowaniu w 4K crop 1.07x zniknął i teraz możemy pracować w tej rozdzielczości bez żadnych przycięć aż do 60 kl/s. Oznacza to, że zastosowana w R6 Mark II matryca najprawdopodobniej jest szybsza niż ta w R6, co daje nadzieję na lepsze wyniki testów na rolling shutter.
Przy okazji producent pochwalił się także znaczącym ograniczeniem innej bolączki pierwszego R6, czyli problemów z przegrzewaniem. W naszym teście pierwsza R6-ka przegrzewała się w 4K w 25 kl/s po 39 minutach nagrywania w temperaturze pokojowej. R6 Mark II ma w podobnych warunkach wytrzymać 40 minut filmowania w 4K, ale w 60 kl/s. Przy 25 kl/s problem nie powinien występować, a jedynym ograniczeniem, poza pojemnością baterii, jest niezmiennie nas zadziwiający limit długości nagrania wynoszący 6 godzin.
Kolejną zmianą jest wyższy maksymalny klatkaż przy nagrywaniu w Full HD – teraz będzie to 180 (a dokładniej 179.82) kl/s, a nie 120 kl/s. Wartości te dostępne będą jedynie w trybie slow motion, czyli podczas zapisu już spowolnionych plików pozbawionych dźwięku.
Z zewnątrz największą zmianą w R6 Mark II jest przeniesienie włącznika w inne miejsce i zastąpienie go przełącznikiem pozwalającym przejść z trybu fotograficznego w filmowy. Takie rozwiązanie jest znacznie lepsze niż umieszczanie trybu filmowego na kole trybów pracy – dzięki niemu podczas filmowania nadal możemy ze wspomnianego koła korzystać by szybko przełączyć się np. z trybu manualnego na któryś z półautomatycznych lub by włączyć któryś z trybów użytkownika.
Reszta obudowy, a także takie elementy jak wizjer i ekran pozostały bez zmian. Nie zmieniła się także bateria ani układ gniazd na karty pamięci – nadal znajdziemy tam dwa sloty na karty SD/SDHC/SDXC kompatybilne ze standardem UHS-II. Z punktu widzenia filmowania to lepsza opcja niż SD i CFexpress, zwłaszcza, że EOS R6 Mark II nie filmuje w formacie RAW z wewnętrznym zapisem. Możemy za to wypuścić filmy w 6K w RAW na zewnętrzny rejestrator, co zbliży nas do funkcjonalności wyżej pozycjonowanego Canona R3. Niestety do podłączenia nadal będzie nam musiało wystarczyć złącze mikro HDMI typu D.
Poza kwestiami sprzętowymi, zmiany zaszły także w oprogramowaniu nowego aparatu. Objęły one między innymi układ autofokusa, który teraz jest jeszcze czulszy, a także potrafi wykrywać konie jako osobną kategorię obiektów. Możliwe jest również ustawienie wykrywania w tryb automatyczny, gdzie aparat sam zdecyduje, czy ma do czynienia z człowiekiem, zwierzęciem czy pojazdem.
Drugą z interesujących programowych nowości jest kompensacja „oddychania” obiektywu, czyli znana dotychczas jedynie z najnowszych korpusów Sony funkcja pozwalająca z użyciem cyfrowego dokadrowania kompensować na bieżąco zmiany zawartości kadru występujące przy przeostrzaniu. Póki co dane do kompensacji dostępne są jedynie dla kilku obiektywów RF (w tym dla zaprezentowanego dziś modelu RF 135 mm f/1.8L IS USM), ale ich lista zostanie w najbliższym czasie rozbudowana. Korekcję tą znajdziemy w menu aparatu obok kompensacji innych wad optycznych, takich jak winietowanie czy dystorsja.
Drugą ważną nowością jest pomagająca w ocenie ekspozycji funkcja „Fałszywy Kolor” (od angielskiego False Color). Nakłada ona na filmowany obraz barwy wskazujące, w którym miejscu pojawiły się prześwietlenia lub niedoświetlenia oraz na jakim poziomie ekspozycji znajdują się poszczególne fragmenty kadru. Jej działanie pobieżnie ilustruje przykład poniżej.
Podsumowując, w naszym mniemaniu Canon EOS R6 Mark II zapowiada się na udaną premierę. Producent, jak się wydaje, rozprawił się z większością filmowych bolączek pierwszej generacji tego modelu, dodał do tego kilka interesujących, zaawansowanych funkcji, a przy tym nie wycenił nowego modelu radykalnie drożej od poprzednika, co również należy pochwalić. A czy są to pochwały słuszne – przekonamy się, gdy do redakcji trafi na testy finalny egzemplarz nowego aparatu.
Na koniec, dla porządku, przytaczamy sugerowane ceny EOS-a R6 Mark II:
- Canon EOS R6 Mark II body: 14229.99 zł brutto
- Canon EOS R6 Mark II + RF 24–105 mm f/4 L IS USM: 20619.99 zł brutto
- Canon EOS R6 Mark II + RF 24–105 mm f/4–7.1 IS STM: 15999.99 PLN brutto