Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
W obrębie, jakby nie patrzeć, dość młodego systemu, jakim jest EOS R, właśnie doczekaliśmy się pierwszego następcy znanego już aparatu. Padło na EOS-a R6 Mark II, który dziś oficjalnie zadebiutował w portfolio Canona. Zobaczmy zatem, co oferuje nowy model.
Na wstępie warto oczywiście poruszyć temat sensora. 20-megapikselowy, pełnoklatkowy układ z R6 zastąpiono nowym, 24-milionowym. Od razu napiszemy to wprost – to nie jest ta sama matryca, co w zaawansowanym EOS-ie R3. Nie ma bowiem warstwy szybkiej pamięci DRAM, zatem nie można liczyć na synchronizację z lampą błyskową migawki elektronicznej, czy obraz wolny od zakłóceń wynikających z efektu rolling shutter. Wprawdzie ten ostatni aspekt miał zostać udoskonalony, ocenimy go dopiero podczas pełnego testu aparatu. Najkrótszy czas naświetlania przy wykorzystaniu migawki elektronicznej został skrócony o 1 EV i wynosi 1/16000 s.
Zachowano także zasadniczo ten sam układ autofokusa Dual Pixel CMOS AF II o identycznym pokryciu jak u poprzednika – 100% dla automatyki i 90% (w pionie) dla manualnego wyboru, jak również czułości (−6.5 EV). Co ciekawe, spadła liczba punktów wybieranych samemu – z 6072 do 4897 sztuk. Wróciła natomiast już dłuższy czas niewidziana funkcja w EOS-ach, czyli AI Focus AF, w której to automatyka decydowała, czy wykorzystać AF pojedynczy czy ciągły.
Kolejnym udogodnieniem jest poprawa algorytmów sztucznej inteligencji, odpowiadających za wykrywanie obiektów. W tym zakresie mamy trzy nastawy:
ludzie,
zwierzęta – w tym psy, koty, ptaki oraz konie,
pojazdy – w tym samochody, motocykle, samoloty i pociągi.
Nie musimy przy tym wybierać konkretnego typu pojazdu (np. pociągu), wystarczy ustawienie „pojazdy”. System wówczas priorytetyzuje wybrane obiekty, ignorując np. twarze. Przy zdjęciach ludzi natomiast, możemy przełączać się pomiędzy jednym a drugim okiem, jeśli oba zostaną wykryte.
W przypadku stabilizacji nie dostrzegamy żadnych zmian – podobnie jak u poprzednika, łączna skuteczność systemów IS matrycy i obiektywu dochodzi do 8 EV.
Wyraźnie przyspieszył natomiast tryb seryjny z migawką elektroniczną – z 20 do 40 kl/s. To spora zmiana, zwłaszcza że mamy wciąż do dyspozycji śledzący autofokus. Przy migawce mechanicznej tempo pozostało na poziomie 12 kl/s.
Konstrukcyjnie, R6 Mark II różni się nieco od poprzednika. W R6 szkielet wykonano z aluminium i poliwęglanu, a u następcy postawiono na stopy magnezu. Stopień uszczelnienia pozostał natomiast bez zmian, zatem stoi na nieco niższym poziomie, niż np. w R5. Korpus prezentuje się bardzo pozytywnie pod względem jakości wykonania. Uchwyt jest ogumowany i całkiem wygodny, przynajmniej przy korzystaniu z relatywnie lekkich obiektywów.
Poniżej można zobaczyć nowego EOS-a obok Sony A7 III.
Nowy aparat zasilany jest akumulatorem LP-E6NH o pojemności 1865 mAh. Widać, że system zasilania został zoptymalizowany względem R6, bowiem jest spora poprawa w wydajności ogniwa. Nowy model ma pozwolić wykonać 760 i 450 zdjęć, odpowiednio przy kadrowaniu przez LCD i EVF, podczas gdy w R6 liczby te wynosiły 510 i 380.
Jeśli chodzi o porty komunikacyjne, to zgromadzono je na lewej ściance aparatu. Zestaw złącz jest taki sam jak w R6. Mamy zatem:
wejście mikrofonowe (3.5 mm),
wyjście słuchawkowe (3.5 mm),
złącze wężyka spustowego,
złącze USB 3.1 typu C,
wyjście HDMI micro typ D.
Nie zmieniono także podwójnego slotu na karty SD.
Układ elementów sterujących na górnej ściance został w pewnym stopniu zmieniony względem poprzednika. Włącznik aparatu przestawiono z lewej strony na prawą oraz zintegrowano z blokadą niektórych funkcji aparatu. W miejscu włącznika znajdziemy dźwignię wyboru trybu fotografowanie / filmowanie. Widać też, że na głównym kole trybów pracy pojawiło się kilka pozycji. Są to znane raczej z amatorskich EOS-ów i PowerShotów: zestaw trybów SCN, filtry twórcze oraz tryb hybrydowy automatyczny. To ukłon w stronę mniej zaawansowanych użytkowników R6 Mark II. Mimo wszystko nieco nas to dziwi, biorąc pod uwagę ogólnie wysoki stopień zaawansowania tego aparatu.
Na tylnej ściance z kolei układ elementów sterujących pozostał taki sam. Zmodyfikowano jedynie wykończenie „główki” dżojstika.
Zarówno ekran LCD, jak i wizjer pozostały bez zmian. 3-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość 1.62 miliona punktów, jest dotykowy i zainstalowano go na obrotowym przegubie. EVF z kolei to układ o powiększeniu 0.76x i rozdzielczości 3.69 miliona punktów. Doszła natomiast symulacja wizjera optycznego, tzw. „OVF assist”, czyli wyświetlanie obrazu o naturalnym wyglądzie, za to bez widocznego wpływu ustawień, np. balans bieli. Oba układy sprawują się bardzo dobrze, podobnie jak to miało miejsce u poprzednika.
O ile w menu aparatu nie zauważymy zmian, drobna modyfikacja pojawiła się w menu podręcznym M.Fn. Zamiast jednego rzędu pięciu slotów, do dyspozycji mamy dwa rzędy po cztery nastawy.
Podsumowując, EOS R6 Mark II zapowiada się obiecująco, mimo że zmiany w nim względem poprzednika mają charakter głównie ewolucyjny. Nie znajdziemy tu raczej spektakularnych rozwiązań, co nie znaczy, że premiera Mark II nic ciekawego nie wnosi. Rozwinięcie algorytmów układu AF w pewnością zasługuje na uwagę, podobnie jak nowy sensor. Wydajność obu sprawdzimy oczywiście w pełnym teście aparatu, a w międzyczasie zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych, wykonanych egzemplarzem R6 Mark II w wersji beta z podpiętym nowym obiektywem 1.8/135.
Podajemy także sugerowane ceny brutto EOS-a R6 Mark II, dwóch wariantów z obiektywami, a także nowej portretówki:
Canon EOS R6 Mark II – 14229.99 zł,
Canon EOS R6 Mark II + RF 24–105 mm f/4 L IS USM – 20619.99 zł,
Canon EOS R6 Mark II + RF 24–105 mm f/4–7.1 IS STM – 15999.99 PLN.
Canon RF 135 mm f/1.8 L IS USM – 13249.99 PLN.
Warto też przyjrzeć się trybowi filmowania, który przybliżyliśmy w tym artykule.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.