Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Gdy spojrzymy na portfolio bezlusterkowych aparatów pełnoklatkowych Nikona, łatwo zobaczymy, że pomiędzy modelami Z7 (II) oraz Z9 istnieje luka. Oczywiście widać ją nie tylko w "cyferkach", ale także po przypatrzeniu się specyfikacji obu aparatów. Wprawdzie oba mają 45-megapikselowe sensory, to jego "szybsza" odmiana jest zarezerwowana dla topowego i znacznie droższego Z9, na dodatek wyposażonego w zintegrowany uchwyt pionowy. Dziś Nikon prezentuje nowość, wypełniającą ową lukę i to w naprawdę dobrym stylu.
Warto na początku zaznaczyć, że Z8 jest w zasadzie w prostej linii następcą zaawansowanej lustrzanki D850. Od jej premiery minęło już blisko 7 lat, zatem dość długo. Wizualnie, Z8 odróżnia się od Z7 (II) przede wszystkim wielkością – jest od niego sporo większy, co widać już na pierwszy rzut oka.
Jednak najważniejszą informacją jest to, że w Z8 zastosowano ten sam sensor oraz procesor EXPEED 7 co we flagowym Z9. Przypomnijmy, że jest to matryca typu CMOS (stabilizowana, do 6 EV), wyróżniająca się architekturą warstwową (typu stacked), co pozwala na bardzo szybki odczyt danych z sensora. Efektem tego możemy fotografować w tempie 20 kl/s (ze wsparciem AF i AE) z wykorzystaniem migawki elektronicznej w pełnej rozdzielczości i w RAW-ach, aż do 120 kl/s w JPEG-ach (jednak przy zredukowanej do 11 Mpix rozdzielczości), a także nie obawiać się o wystąpienie efektu rolling shutter. Co więcej, owa migawka pozwala na synchronizację z błyskiem lamp (przy czasie do 1/250 s). Nikogo nie powinien zdziwić też fakt, że tak samo jak Z9, Z8 także nie ma w ogóle migawki mechanicznej. Jej brak zupełnie nie przeszkadzał w Z9, uznano zatem ten element za zbędny.
Zakres czułości ISO w Z8 jest taki sam jak w Z9 (64-25600, rozszerzalny do 32-102400), podobnie jak nastawy czasów naświetlania (od 1/32000 s do 900 s). Nowością natomiast jest opcja zapisu 10-bitowych plików HEIF.
Pozytywną informacją jest to, że nie ograniczono funkcjonalności autofokusa względem Z9, gdzie był on mocno rozbudowany. Nadal oferuje on 493 punkty oraz wykrywanie rozmaitych obiektów:
ludzi – twarze, oczy, sylwetki, głowy,
zwierząt (psy, koty, ptaki),
pojazdów (samochodów, motocykli, rowerów, pociągów i samolotów).
Detekcja powyższych tematów jest możliwa dzięki algorytmom „głębokiego uczenia” (deep learning) wyuczonych sieci neuronowych.
Pierwsze wrażenia z działania autofokusa są jak najbardziej pozytywne. Oczywiście lepszy pogląd na jego temat wyrobimy sobie przy okazji pełnego testu, niemniej już od pierwszej chwili widać, że praca AF jest nienaganna. Wykrywanie twarzy i oka odbywają się niemal natychmiastowo.
Z8 robi bardzo dobre wrażenie w kategorii jakości wykonania. Szkielet aparatu to wprawdzie nie konstrukcja ze stopów magnezu jak w Z9 – tu bowiem wykorzystano tworzywa termoplastyczne, wzmocnione włóknem węglowym o wysokiej sztywności. Całość jest oczywiście uszczelniana i generalnie nie daje żadnych powodów do narzekań. Na poniższych zdjęciach można zobaczyć dzisiejszą nowość obok Leiki M11 Monochrom.
Istotną poprawę łatwo dostrzec w kwestii ergonomii – dzięki dużemu uchwytowi, Z8 naprawdę świetnie leży w ręce. Wprawdzie aparaty Z6 (II) i Z7 (II) miały niezłe, wyprofilowane rękojeści, to Z8 wchodzi na zupełnie nowy poziom. Przede wszystkim, mamy podparcie dla wszystkich palców prawej dłoni, łącznie z małym. Ponadto, "grip" jest należycie głęboki, a w odpowiednich miejscach pokryty gumową okleiną.
Wraz z aparatem, producent pokazał także dodatkowy uchwyt do zdjęć pionowych (MB-N12). Po jego podpięciu mamy możliwość jednoczesnego używania dwóch akumulatorów i oczywiście dostęp do kilku zdublowanych elementów sterujących, jak spust migawki czy pokrętła nastawcze.
W kwestii zasilania, zdano się na sprawdzone rozwiązania z Z6 (II) i Z7 (II), czyli akumulator EN-EL15 (a/b/c) o pojemności 2280 mAh, co teoretycznie ma wystarczyć do wykonania 275 zdjęć. To stosunkowo skromna wartość, szczególnie na tle np. Sony A1. Ogniwo umieszczono tradycyjnie – na spodzie korpusu pod plasitkową klapką.
Zdjęcia i filmy możemy zapisywać na kartach CFexpress (lub XQD) oraz SD (UHS-II), bowiem takie dwa sloty mamy w Z8. To identyczne rozwiązanie jak w Z6 II i Z7 II.
Na zestaw złącz składają się:
wejście mikrofonu zewnętrznego,
gniazdo słuchawek,
wyjście HDMI (pełnowymiarowe, typu A),
dwa porty USB 3.2 typu C – jedno do transferu plików, a drugie do ładowania aparatu
Z przodu korpusu mamy jeszcze 10-pinowe złącze wężyka spustowego.
Układ elementów sterujących jest mocno zbliżony do tego, co mamy w Nikonie Z9. Na górnej ściance zmiana jest tylko jedna – przycisk ustawień lampy błyskowej zamieniono na WB. Zachowano także górny, monochromatyczny ekran z nastawami aparatu.
Na tylnej ściance z kolei znajdziemy dokładnie to samo, co w Z9, z pominięciem elementów umiejscowionych na zintegrowanym pionowym uchwycie bardziej zaawansowanego modelu.
Jedynie przód aparatu został okrojony o jeden przycisk Fn - w Z8 mamy ich bowiem nie trzy, ale dwa.
W przypadku ekranu i wizjera mamy te same rozwiązania, co w Z9. 3.2-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2.1 miliona punktów można pochylić w górę lub w dół, a także odgiąć w prawo i w lewo. Nie daje to wprawdzie tak dużej swobody jak obrotowy przegub ale znacząco ułatwia kadrowanie z mniej typowej perspektywy. Nie zabrakło oczywiście funkcjonalnego interfejsu dotykowego. Jakość prezentowanego obrazu jest bardzo dobra.
Wizjer, tak jak w Z9, oferuje powiększenie 0.8x przy rozdzielczości 3.69 miliona punktów i dwa ustawienia odświeżania: 60 i 120 Hz. Celownik także spisuje się należycie, dając płynny, jasny i szczegółowy podgląd. Układ ten jest jednak jednym ze słabszych pod względem specyfikacji wśród konkurencji, przykładowo - Sony A7R V i A1 mają wizjery o rozdzielczości 9.44 miliona punktów, a Canon R5 – 5.76M.
Okiem filmowca
Jeśli chodzi o możliwości filmowe, to te także w zasadzie przeniesiono żywcem z flagowaego modelu Z9. Nowy Nikon oferuje zatem między innymi filmowanie w 8K, logarytmiczny profil obrazu N-Log oraz filmowanie w skompresowanych surowych plikach N-RAW (którym nie zagraża już pozew ze strony firmy RED), a także w popularnym częściowo surowym formacie ProRes RAW.
Oczywiście same rozdzielczości i klatkaże to nie wszystko, ważne są też funkcje użytkowe powodujące, że danym urządzeniem filmuje się wygodnie, a użytkownik ma pełną kontrolę nad rejestrowanym obrazem. Służy temu szereg wartych wspomnienia funkcji, takich jak:
możliwość włączenia czerwonej ramki wokół ekranu, która w najczytelniejszy możliwy sposób wskazuje użytkownikowi, że aparat nagrywa,
programowalna zebra,
możliwość wyświetlenia na ekranie zaawansowanego narzędzia do kontroli ekspozycji, jakim jest monitor kształtu fali (waveform monitor),
dedykowana karta menu z podgląden najważniejszych filmowych ustawień,
możliwość regulacji czułości ISO z większą dokładnością - do 1/6 EV,
liniowy tryb pracy pierścieni ostrości zbliżający zachowanie stosowanych w obiektywach do bezlusterkowców pierścieni z przełożeniem elektronicznym do klasycznych, manualnych pierścieni,
możliwość regulacji szybkości i czułości autofokusa.
Wszystko to powoduje, że z filmowego punktu widzenia Nikon Z8 stanowi realną konkurencję dla filmujących w 8K bezlusterkowców Canona i Sony. Konkurencję, która nie tylko dogoniła dotychczasowych liderów, ale też w niektórych kwestiach (jak choćby filmowanie w skompresowanych RAW-ach) pokazuje im miejsce w szeregu.
Podsumowanie
Polski oddział Nikona określił w informacji prasowej model Z8 jako "kompaktowy odpowiednik Z9". To określenie znakomicie pasuje do dzisiejszej nowości i trafnie ją podsumowuje. Mamy bowiem potężny i bardzo szybki sensor warstwowy umieszczony w wysokiej klasy korpusie, wyraźnie mniejszym niż w przypadku topowego Z9. Jednocześnie, Z8 zapewnia większy komfort chwytu niż modele Z6 (II) i Z7 (II), a także konkurencja, np. Canon R5, czy Sony A1. Przez to Z8 zupełnie przestaje się kojarzyć z relatywnie niewielkimi bezlusterkowcami, a przypomina raczej zaawansowane lustrzanki, pokroju D850, którego jest spadkobiercą. Czyżby historia zatoczyła koło?
Sugerowana cena nowego Nikona to 20999 zł za body.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.