Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Fujifilm rozwija swój średnioformatowy system GFX już od ponad sześciu lat. Przez ten czas zobaczyliśmy pięć aparatów oraz trzynaście obiektywów. Ostatnia premiera pokazuje nam, że firma widzi potencjał w tej linii, postanowiła bowiem zaprezentować naszym zdaniem najciekawszy i najbardziej zaawansowany aparat GFX – model 100 II.
Mimo, iż jego sensor ma 102 megapiksele, czyli tak samo jak u poprzednika, mamy do czynienia z nowym układem światłoczułym. Po pierwsze, zwiększono pojemność studni potencjałów fotodiod, i to o 30%. Po drugie, zastosowano ulepszone konwertery A/D oraz zoptymalizowano ich zasilanie. Po trzecie, poprawiono wydajność przesyłania sygnału w obwodach analogowych. Kolejnym udoskonaleniem jest zmieniony układ mikrosoczewek na brzegach matrycy, by w rezultacie poprawić działanie fazowego autofokusa, w przypadku ostrzenia na obiekty leżące w oddaleniu od centrum kadru. Nadal mamy możliwość zapisu 14- i 16-bitowych RAW-ów, natomiast najniższa natywna czułość to ISO 80.
Sensor nie ma architektury warstwowej stacked, natomiast producent chwali się skróceniem czasu odczytu danych względem poprzednich 102-megapikselowych aparatów. W praktyce jednak zniekształcenia przy wykorzystaniu migawki elektronicznej i szybkim przesuwaniu aparatu są łatwo dostrzegalne. Nowością jest zapisywanie obrazów w formacie HEIF.
Dzięki użyciu szybszego procesora X-Processor 5 (stosowanego także np. w X-H2 czy X-S20) GFX 100 II zauważalnie przyspieszył względem poprzednika. Aparat szybko się włącza i podczas pracy nie przejawia szczególnych opóźnień w działaniu. Tryb seryjny pozwala fotografować przy 8 kl/s z ciągłym autofokusem (w GFX 100: 5 kl/s) i ma pojemny bufor – 128 GB. Według naszych wstępnych obserwacji na tablicy testowej w tym tempie możemy wykonać 106 JPEG-ów Super Fine lub 111 w jakości Fine. Jeśli chodzi o RAW-y, bufor zapełnił się po zarejestrowaniu 82 plików nieskompresowanych lub 356 skompresowanych bezstratnie. W przypadku RAW-ów skompresowanych aparat fotografował przez pełną minutę, co przełożyło się na zapisanie niespełna 480 zdjęć. To naprawdę dobre wyniki, jak na tak wysokorozdzielczy sensor.
Za ustawianie ostrości odpowiada autofocus opierający się na 425 punktach detekcji fazy – w tej kwestii nie zmieniło się zatem nic względem GFX 100S. Usprawnienia oczywiście są i wynikają głównie z zastosowania nowego procesora. Chodzi mianowicie o detekcję szeregu obiektów przez system, w oparciu o algorytmy uczenia maszynowego. Aparat jest w stanie wykryć nie tylko ludzi i zwierzęta domowe, ale także ptaki i owady oraz rozmaite pojazdy (samochody, motocykle, samoloty i pociągi).
Z obiektywem 1.7/55 autofocus sprawuje się bardzo dobrze, jest szybki i skuteczny. Praca systemu ogólnie wydaje się bardzo responsywna, nie zauważyliśmy bowiem spowolnień, czy zawahań. Przy fotografowaniu ludzi detekcja twarzy i oczu odbywa się bez żadnych problemów, znakomicie ułatwiając ostrzenie. Próby wykorzystania autofokusa ciągłego nie wypadały już tak obiecująco, należy mieć jednak świadomość, że dysponowaliśmy aparatem z przedprodukcyjnym firmware. Wersja zainstalowana miała kilka problemów, z których najbardziej rzucającym się w oczy było błędne wyświetlanie histogramu na dodatkowym ekranie.
W GFX 100 II znajdziemy oczywiście stabilizowany sensor. Jak twierdzi producent, poprawiono wydajność redukcji drgań i w przypadku niektórych obiektywów (np. 1.7/80) skuteczność sięga aż 8 EV.
Znana z GFX-ów 100 i 100S funkcja Pixel Shift Multi-Shot zyskała dodatkowy tryb. Oprócz 16 ekspozycji, możemy także wykonać 4 – uzyskamy w ten sposób obraz o niezmienionej rozdzielczości, ale o lepszej dokładności kolorystycznej z uwagi na brak konieczności interpolacji. Taką samą funkcją dysponują także aparaty Sony, np. A7R IV i V.
Fujifilm nadal chętnie rozwija tryby symulacji analogowych klisz i w nowym aparacie pojawiła się opcja Reala Ace. Charakteryzuje się zmniejszoną saturacją, bardziej miękkimi cieniami i silniej zaakcentowanymi światłami. Poniżej pokazujemy przykładowe ujęcia, porównujące symulację Provia i Reala Ace.
Provia/Standard
Reala Ace
Jeśli chodzi o obudowę nowego GFX-a, ta została zaprojektowana od nowa. W oczy rzuca się przede wszystkim górny panel, podzielony na dwie płaszczyzny. Na pierwszej mamy dodatkowy, monochromatyczny ekran oraz koło trybów pracy aparatu, a jest ona odchylona o 11 stopni do tyłu. To daje nieco lepszą widoczność wspomnianych elementów. Na drugiej płaszczyźnie, pochylonej w przód, mamy przycisk migawki, włącznik aparatu i trzy nieoznaczone guziki funkcyjne. Naszym zdaniem takie rozwiązanie jest korzystne pod kątem ergonomii, prezentuje się także ciekawie wizualnie.
Uwagę zwraca także gumowa okleina o ciekawej fakturze, inspirowanej japońskim wzorem (kumikikkou) i bardzo dobrej jakości.
Korpus nowego GFX-a wykonano ze stopu magnezu i uszczelniono. Jakościowo sprawia on świetne wrażenie i wydaje się bardzo solidny. Podobało nam się również eleganckie, matowe wykończenie powierzchni metalowych elementów.
Aparat bardzo dobrze leży w dłoni, choć do ideału brakowało nam nieco głębokości w uchwycie. Zwłaszcza, że korpus do lekkich nie należy (1030 gramów) i wraz z obiektywem po dłuższym fotografowaniu z pewnością będzie trochę ciążył. Producent przewidział możliwość podłączenia zewnętrznego uchwytu VG-GFX100II, wyposażonego w zdublowane elementy sterujące (np. spust migawki, kółka sterujące).
Jeśli chodzi o zestaw elementów sterujących, został on rozszerzony względem GFX 100S. Górna ścianka wygląda w zasadzie podobnie, jednak pomiędzy włącznikiem aparatu a małym ekranem dodano trzy guziki programowalne. Nie są wprawdzie oznaczone, jednak ich funkcje widzimy przez cały czas w górnej części wspomnianego ekranu. Poza tym, każdy z nich ma nieco inny kształt, żeby łatwiej odróżnić je tylko dotykając palcem.
Tylna ścianka wygląda tak samo, jak w GFX 100S.
Na przedniej z kolei mamy nie jeden, ale dwa przyciski programowalne.
GFX 100 II zasilany jest tym samym akumulatorem co 100S, a energii powinno wystarczyć na wykonanie 540 zdjęć w trybie normalnym. Podczas wykonywania zdjęć testowych mieliśmy włączony tryb „Boost” (zwiększonej wydajności) i naładowany akumulator pozwolił na wykonanie ok. 300 zdjęć. Oprócz tego, w międzyczasie dokonywaliśmy wielu zmian ustawień różnych funkcji. Aparat można ładować przez złącze USB-C.
Aparat ma podwójny slot kart pamięci: CFexpress typu B oraz SD (UHS-II). To istotna zmiana względem GFX 100 i 100S, które zapisywały dane tylko na kartach SD. Przydatnym udogodnieniem jest także zapisywanie zdjęć i filmów na dysku SSD, podłączonym przez USB.
Większość złącz komunikacyjnych umieszczono na lewej ściance. Patrząc od góry mamy:
gniazdo LAN,
wejście mikrofonu lub wężyka spustowego mini-jack 3.5 mm,
pełnowymiarowe wyjście HDMI,
gniazdo USB-C 3.2.
Na prawej ściance z kolei znajdziemy wyjście słuchawkowe mini-jack 3.5 mm, a z przodu korpusu gniazdo do synchronizacji lamp błyskowych (PC).
Tak samo jak w GFX 100S, w 100 II mamy dwa ekrany: podstawowy i dodatkowy, monochromatyczny. Pierwszy ma przekątną 3.2 cala i rozdzielczość 2.36 miliona punktów. Mechanizm wychylania pozwala odchylić go w górę (o ok. 90 stopni) i w dół (45 stopni), a także na niezależne odchylanie go w prawo (do ok. 60 stopni). Nie mogło zabraknąć interfejsu dotykowego, pozwalającego na przeglądanie zdjęć, powiększanie, a także zmianę parametrów w menu podręcznym i wskazywanie punktu AF (także z ustawieniem ostrości).
Drugi natomiast to wyświetlacz pomocniczy o przekątnej 2.09 cala, pokazujący parametry naświetlania lub histogram luminancji. Duża powierzchnia ekranu, w dodatku pochylonego nieco w stronę fotografa, pozwala prezentować sporo informacji, przydatnych np. podczas pracy w studio.
Rewelacyjne wrażenie sprawia obraz wyświetlany w wizjerze elektronicznym. Ma on bardzo wysoką rozdzielczość (9.44 miliona punktów) oraz powiększenie (1x). Kadrowanie za jego pomocą sprawia naprawdę dużo frajdy, bowiem widok jest bardzo rozległy. A jeśli ktoś preferuje mniejsze powiększenia, to można zredukować do 0.77x. Wartość ta jest także wymuszana, gdy podniesiemy odświeżanie z 60 do 120 kl/s. Przy tej nastawie i w ciemnym otoczeniu widać niestety duże zaszumienie, sporo większe niż w trybie normalnym. W trudniejszych warunkach można aktywować priorytet słabego oświetlenia, co jednak wiąże się ze spadkiem płynności wyświetlania.
Wizjer da się zdjąć, co pozwala zastosować adapter kątowy EVF-TL1. Po jego dołożeniu, będzie można odchylić i obrócić celownik, by kadrować z mniej typowej perspektywy. Z tego co wiemy, producent nie planuje oferować tańszej wersji aparatu bez wizjera, co być może zainteresowałoby np. osoby filmujące.
Podsumowując, GFX 100 II to bez wątpienia najciekawszy średnioformatowy bezlusterkowiec, jaki pokazało Fujifilm. Widać, że firma stawia na rozwój tego systemu, bowiem nowy model zawiera szereg usprawnień, a nie jest jedynie „odgrzanym kotletem” nie różniącym się zbytnio od starszych aparatów. Fotografowanie nowym GFX-em daje dużo przyjemności, bowiem jest to naprawdę sprawnie działający korpus, nie ustępujący szczególnie pełnoklatkowym konkurentom pod względem szybkości. Imponuje wizjer, świetnej jakości korpus i sprawnie ostrzący autofokus, także tryb seryjny wypada korzystnie. Można zatem śmiało pozytywnie ocenić nowego GFX-a po pierwszych testach. Pełny obraz sytuacji zyskamy natomiast, gdy model w produkcyjnej wersji trafi na dłużej do naszej redakcji.
Do omówienie pozostają jeszcze aspekty dotyczące trybu filmowania, te jednak opiszemy w odrębnym materiale już wkrótce.
Zapraszamy także do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych, wykonanych opisywanym aparatem, wraz z systemowym obiektywem 1.7/55.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.