Obiektywy Sigma w astrofotografii – od standardu do krótkiego tele
1. Wstęp
Pierwszym krokiem do nieco odważniejszego zerkania w daleki Kosmos będzie zakup tzw. montażu paralaktycznego z napędem. To urządzenie, na którym możemy zamocować aparat z obiektywem lub teleskop i którego oś obrotu kierujemy w stronę bieguna sfery niebieskiej, tak aby obiektyw się obracał zgodnie z ruchem gwiazd, umożliwiając nam wykonywanie fotografii o dowolnie długim czasie naświetlania.
Przy ekspozycjach rzędu kilku minut, pod dobrym niebem i z jasną optyką możemy zacząć rejestrować tzw. obiekty głębokiego nieba, czyli wszelakie delikatnie świecące mgławice, galaktyki, jak również komety, czy fragmenty Drogi Mlecznej.
Ogromną zaletą rozpoczynania fotografowania obiektów głębokiego nieba za pomocą obiektywów fotograficznych jest możliwość używania lekkich przenośnych montaży paralaktycznych, co sprawia, że możemy je znacznie łatwiej zabrać do plecaka na górski szlak, czy do samolotu, a przez to na wycieczkę pod ekstremalnie ciemne niebo. W tym zestawieniu wybieram jednak obiektywy, które – jak widać poniżej – świetnie współpracują z małymi przenośnymi montażami.
Jakość efektów, jakie osiągniemy w przypadku takiej astrofotografii, zależy od następujących czynników:
- jakość nieba,
- jasność i jakość użytej optyki,
- detektor, czyli aparat.
Co sprawia, że dany obiektyw będzie dobry do astrofotografii? Specyfika tego rodzaju fotografii to szukanie światła tam, gdzie jest go bardzo mało. Niestety astrofotografia bardzo podbija te wymagania, bo punktowe źródła światła, jakimi są gwiazdy, są najbardziej wymagającym testem dla optycznej jakości obiektywów. To, czego ja i wielu astrofotografów oczekujemy od nowoczesnej optyki, to możliwie jasne szkło, którego mogę używać bez przymykania, czyli pracując na maksymalnie otwartej przysłonie. W astrofotografii „świętym graalem” będzie obiektyw pozbawiony kluczowych dla nas wad, o których wspominałem już w poprzednim artykule. Przypomnijmy więc tutaj pokrótce podstawowe fakty:
1. Koma – to wada optyczna polegająca na tym, że wiązka promieni świetlnych wychodząca z punktu położonego poza osią optyczną tworzy, po przejściu przez układ, plamkę w kształcie przecinka lub komety, czy charakterystycznej mewki. Mówiąc krótko, im lepiej skorygowany obiektyw, tym zniekształcenia są mniejsze, a gwiazdy bardziej punktowe od brzegu do brzegu kadru. Koma zwykle zmniejsza się po przymknięciu przesłony, ale jeżeli obiektyw ma kiepską korekcję, często nawet silne przymykanie niewiele poprawia. Oczywiście koma będzie mniej widoczna na mniejszych matrycach, o ile obiektyw możemy stosować zarówno do matryc o pełnej klatce jak i na matrycy APS-C.
Pierwszy punkt „świętego graala w astrofoto”: punktowe gwiazdy do brzegu kadru! |
Koma Sigma Art 40/1.4 DG HSM f/1.4 Nikon D810A |
Koma Sigma Art 135/1.4 DG HSM Narożnik kadru przy f/1.4 oraz f/2.8 |
Drugi punkt „świętego graala w astrofoto”: korekcja aberracji chromatycznej! |
Trzeci punkt „świętego graala w astrofoto”: jak najmniejsze winietowanie. |
Moja przygoda z małą astrofotografią nocnego nieba zaczęła się kilka lat temu od bardzo niezwykłego obiektywu, czyli Sigma A 105 mm f/1.4, później mogłem poznać praktycznie wszystkie konstrukcje w tej linii obiektów Sigma, wybierając te, które idealnie pasują do moich rozwiązań, choćby na pozór nietypowa ogniskowa 40 mm.
Fragment Drogi Mlecznej, Sigma Art 40 mm f/1.4 DG HSM + Nikon D7200 modyfikowany. Panorama z 4 ujęć, każde o łącznym czasie naświetlania 45 minut. |
Artykuł powstał na zlecenie firmy K-Consult – dystrybutora produktów marki SIGMA w Polsce.
O autorze
Michał Kałużny
|