Panasonic Lumix GH7 - test trybu filmowego
1. Wstęp
Panasonic na szczęście posłuchał użytkowników i w modelu GH3 sam zaimplementował kodeki All-Intra, wyższe przepływności strumienia danych oraz filmowanie w Full HD w 50/60 kl/s. Model GH4 był z kolei jednym z pierwszych aparatów na rynku filmujących w 4K z wewnętrznym zapisem, a GH5 jednym z pierwszych, który to samo robił w 4K w 50 kl/s. Oferował też 10-bitowe kodeki, coś, na co filmowcy czekali od lat.
Po tak udanej serii premier model GH6 wzbudził mieszane uczucia. Z jednej strony, stanowił kumulację lat rozwoju serii i oferował naprawdę imponującą listę trybów nagrywania, obejmującą 4K z prędkościami do 120 kl/s. 5.8K czy też tryby anamorficzne. Z drugiej strony w momencie jego premiery Panasonic był już naprawdę mocno krytykowany za brak fazowego autofokusa w swoich bezlusterkowcach i pozbawiony go GH6 solidnie za ten brak „oberwał”. Nie pomogło także dziwne rozwiązanie z zakresem tonalnym, który teoretycznie prezentował się najlepiej na bardzo wysokiej jak na korpus Mikro Cztery Trzecie czułości ISO 2000.
Wszystkie te problemy naprawił zaprezentowany półtora roku później model G9 II, który miał niemal wszystkie zalety GH6-ki, a pozbawiony był jej największych wad. W podsumowaniu jego testu filmowego napisaliśmy zresztą, że to „pierwszy kompletny aparat systemu Mikro Cztery Trzecie w ofercie tego producenta”. Konkluzja ta zrodziła jednak też pytanie – co jeszcze Panasonic mógłby zaoferować w modelu GH7, skoro w zasadzie G9 II ma już wszystko?
Na odpowiedź przyszło nam poczekać do czerwca 2024, kiedy to Lumix GH7 ujrzał światło dzienne. Połączył on to, co już poprawiono w G9 II, czyli fazowy autofokus i dobry zakres tonalny, z aktywnym chłodzeniem i obsługą kodów czasowych z zewnętrznych źródeł, które oferowała GH6-ka, a których to elementów w G9 II zabrakło. Na tym jednak się nie skończyło. GH7 to pierwszy bezlusterkowiec w ofercie tego producenta potrafiący filmować w formacie RAW (konkretniej ProRes RAW) z wewnętrznym zapisem, co już samo w sobie jest ważnym i wartym odnotowania przeskokiem. Potencjalnie Lumix GH7 może też zapisywać dźwięk z 32-bitową głębią w trybie zmiennoprzecinkowym. Swój profil obrazu dla nowego korpusu (dostępny w formie płatnej aktualizacji) stworzyła także firma Arri, co poza obiecywaną zgodnością kolorystyczną z kamerami Alexa daje też, nie ukrywajmy, sporo prestiżu.
Wszystko wskazuje zatem na to, że Lumix GH7 to ostateczne ukoronowanie lat rozwoju tej serii, w którym naprawdę niewiele się da poprawić. By jednak przekonać się, czy tak jest faktycznie, przeprowadziliśmy jego pełny test, do którego lektury niniejszym zapraszamy.
Aparat do testu wypożyczyła firma Panasonic Polska, za co serdecznie dziękujemy.