Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Leica SL to seria pełnoklatkowych bezlusterkowców, która pojawiła się na rynku w październiku 2015 roku wraz z premierą modelu SL (Typ 601). Najnowszą odsłonę tej linii, czyli prezentowany dziś SL3, wyposażono w ten sam sensor, co w kompakcie Q3, czy dalmierzowcu M11. Mowa tu o stabilizowanym, 61-megapikselowym układzie BSI CMOS, znanym także z aparatów Sony (A7R V, A7CR), pracującym w zakresie ISO 50-100000.
Warto pamiętać, że Leica SL3 jest częścią L-mount alliance, do którego oprócz Leiki, należą także m.in. Panasonic i Sigma. Dzięki temu dostępność obiektywów jest bardzo dobra, a ich liczba sięga aktualnie 120 modeli.
Ważnym unowocześnieniem w SL3 względem wcześniejszych modeli jest zaimplementowanie autofokusa pracującego w oparciu o detekcję fazy. Mamy także rozpoznawanie ludzi (sylwetek, twarzy i oczu) oraz zwierząt, to ostatnie z dopiskiem beta w menu aparatu. Pierwsze testy pokazały, że autofocus bardzo dobrze radzi sobie w świetle dziennym. Ostrość jest ustawiana szybko i celnie, podobnie działa wykrywanie twarzy i oczu. W słabym oświetleniu natomiast widać spore spowolnienia w ostrzeniu, a niekiedy system się po prostu myli.
Ogólna szybkość pracy aparatu nie daje powodów do narzekań. SL3 włącza się dość szybko (ok. 1 sekundy), a nawet nawigowanie w obrębie powiększonego, 61-megapikselowego zdjęcia nie wiąże się z opóźnieniami. Tryb seryjny nie stanowi raczej szczególnie mocnego punktu nowej Leiki, bowiem z autofokusem możemy uzyskać maksymalnie 5 kl/s (JPEG i RAW 12-bit). Najszybszy klatkaż to 15 kl/s, przy czym dotyczy to migawki elektronicznej, obarczonej efektem rolling shutter. Dla mechanicznej będzie to 7 kl/s (JPEG i RAW 12-bit). W większości przypadków bufor aparatu pomieści 65 zdjęć (64 przy 15 kl/s), czyli całkiem sporo.
Jak przystało na Leikę, korpus SL3 wykonano z wysokiej jakości materiałów, a elementy spasowano wzorowo. Bryła urządzenia pozostaje całkiem prosta, przy czym trudno odmówić temu projektowi swoistej elegancji, typowej zresztą dla tego producenta. Metalowy szkielet nadaje całości sztywności, a uszczelnienia chronią aparat przed wpływem niekorzystnych czynników atmosferycznych i kurzu. Na potwierdzenie tego ostatniego, SL3 spełnia standard IP54 – to bardzo dobra informacja dla osób fotografujących dużo w plenerze.
Aparat jest całkiem spory, nie jest to z pewnością kompaktowy bezlusterkowiec. Zadbano o odpowiednio duży uchwyt i pokryto go chropowatym tworzywem, by dobrze leżał w ręce. Do pełni szczęścia brakuje jednak wyprofilowania – rękojeść ma bowiem dokładnie taki sam przekrój zarówno w górnej, jak i dolnej części.
SL3 całkiem korzystnie wypada w kategorii elementów sterujących. Czuć wprawdzie „leikowy” powiew minimalizmu, bowiem część przycisków i pokrętła nie posiada żadnych oznaczeń. Nietrudno się zatem domyślić, że są one mapowalne, a lista możliwych do przypisania funkcji jest całkiem długa.
W każdym razie, tarcze na górnym panelu pozwolą nam sterować czułością ISO (lewa) oraz przysłoną (prawa). Pokrętło na tylnej ściance z kolei umożliwia nastawę czasu naświetlania. Uwagę w tym miejscu zwracają dwa elementy – po pierwsze włącznik aparatu. Ma on zintegrowane oświetlenie z kilkoma kolorami. Gdy aparat jest włączony, świeci się ciągle na biało, a podczas ładowania zmienia kolor na zielony (pulsujący). Z kolei gdy aparat zgłosi jakiś błąd (np. brak karty), zaświeci się na czerwono. Drugi element to dżojstik, o rzadko spotykanym gumowym wykończeniu. Naszym zdaniem bardzo wygodnie się go obsługuje, zarówno przy przesuwaniu punków AF i nawigacji w menu, jak i przy wciskaniu – zatwierdzaniu wybranych ustawień.
W nawigacji i obsłudze, wspomaga nas także dotykowy interfejs. Możemy nim operować w menu podręcznym i trybie przeglądania, ale nie w menu głównym. Interfejs użytkownika wygląda tak samo, jak w testowanym przez nas w zeszłym roku modelu Q. Mamy zatem praktyczne menu podręczne, po którym możemy także nawigować tylnym, wciskanym pokrętłem, oraz niezbyt rozbudowane menu główne, pozbawione podziału na kategorie.
Bardzo dobre wrażenie sprawia główny ekran LCD. Jego parametry (3.2 calowa przekątna, 2.3 miliona punktów rozdzielczości) zapewniają podgląd bardzo dobrej jakości i wygodną pracę. Nie mieliśmy wprawdzie okazji testować go przy słonecznej pogodzie, ale patrząc po odbiciach, nie zanosi się, by spisywał się zbyt dobrze w takiej sytuacji. Po raz pierwszy w rodzinie SL pojawił się mechanizm, dzięki któremu ekran można pochylać w górę (do ok. 90 stopni) i w dół (do ok. 45 stopni), co znakomicie ułatwia kadrowanie.
Podobną przyjemność z kadrowania zapewnia wizjer elektroniczny, zapewne niezmieniony względem poprzednika. Panel OLED o rozdzielczości 5.76 miliona punków prezentuje mnóstwo detali, bardzo dobrze wypada także pod względem powiększenia (x0.78). Płynność podglądu mogłaby być nieco lepsza. Możemy na szczęście zwiększyć ją z 60 do 120 kl/s. Wybór tej wyższej powoduje jednak lekki spadek szczegółowości.
Na górnym panelu mamy jeszcze mniejszy, monochromatyczny wyświetlacz, prezentujący parametry ekspozycji oraz inne informacje, jak poziom naładowania akumulatora, czy tryb pracy aparatu i migawki.
Za zasilanie aparatu odpowiada ogniwo BP-SCL6 (o pojemności 2200 mAh), nowe w serii SL, ale stosowane już wcześniej w modelu Q3. Można je ładować zarówno w zewnętrznej ładowarce, jak i w aparacie za pośrednictwem USB-C.
Podobnie jak u poprzednika zainstalowano podwójny slot na karty pamięci, ale zamiast 2xSD, mamy gniazda SD (UHS-II) oraz szybki standard CFexpress typu B. Oba sloty znajdziemy z prawej strony aparatu, pod plastikową klapką.
Jeśli chodzi o porty komunikacyjne, wszystkie umieszczono w lewej części aparatu. Oprócz wspomnianego wcześniej USB-C, pod gumowymi zaślepkami znajdziemy również wejście mikrofonowe i wyjście słuchawkowe (oba mini-jack 3.5 mm), a także pełnowymiarowe HDMI typu A. Z kolei na lewej ściance obudowy wizjera umieszczono jeszcze złącze synchro typu PC.
Okiem filmowca
Tryb filmowy Leiki SL3 jest bliźniaczo podobny do tego, co oferuje korzystający z tego samego sensora model Q3. Możemy zatem filmować w rozdzielczości 8K z prędkością do 30 kl/s, 4K do 60 kl/s oraz Full HD do 120 kl/s. W sporej części trybów nagrywania (z 8K włącznie) obraz jest jednak nieco przycinany względem całej szerokości matrycy. Dokładny wykaz cropów w poszczególnych trybach zaprezentujemy we właściwym czasie, przy okazji pełnego testu możliwości filmowych dzisiejszej nowości.
Innym wartym wspomnienia aspektem jest obecność logarytmicznego profilu obrazu L-Log oraz przeznaczonego do współpracy z telewizorami HDR trybu Hybrid Log Gamma. W nowej Leica znajdziemy też działające z wewnętrznym zapisem 10-bitowe kodeki, takie jak H.265 oraz Apple ProRes.
Obecność autofokusa z detekcją fazy powinna przełożyć się na lepsze ogniskowanie w trybie filmowym, choć tu akurat pozwolimy sobie zachować nieco powściągliwości, bo pobieżne testy pokazały, że ustawianie ostrości podczas nagrywania nie działa najlepiej. W teorii oferuje ono jednak elementy takie jak śledzenie wybranego celu, detekcja twarzy i oka u ludzi oraz rozpoznawanie zwierząt.
Podsumowanie
Model SL3 wnosi bardzo rozsądne i użyteczne unowocześnienia. Na pierwszym miejscu z pewnością wymienimy autofokus z detekcją fazy. Pomocna będzie także stabilizacja matrycy, która pojawiła się już wprawdzie w SL2-S, ale zabrakło jej w SL2. Niezmiennie będziemy chwalić także obecność mechanizmu zmiany położenia wyświetlacza, bowiem znakomicie ułatwia to kadrowanie z mniej typowej perspektywy. Generalnie, pierwsze wrażenia na temat SL3 są jak najbardziej pozytywne i jako całokształt aparat prezentuje się naszym zdaniem jak najbardziej korzystnie.
Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że produkty Leica do tanich nie należą. Nie inaczej jest w przypadku dzisiejszej nowości. SL3 wyceniono bowiem na niecałe 30000 zł, czyli ponad 12000 zł więcej od np. Sony A7R V.
Zapraszamy także do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych, wykonanych nową Leiką z podłączonym systemowym obiektywem Summicron 2/50.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.