Kilka słów o transmisji i jej testowaniu
3. Wyniki
Na początek sprawdźmy, czy nasze nowe wyniki są „kompatybilne” z tym, co uzyskaliśmy dla Pentaksa 2.8/40 Limited. Poniższy wykres pokazuje porównanie transmisji owego Pentaksa z Zeissem Distagonem T* 35 mm f/2 ZF.
Pojedynek toczy się na naprawdę wysokim poziomie, bo oba obiektywy sięgają, w szczycie swoich możliwości, poziomu prawie 98%. Widać jednak zauważalne różnice. Pentax lepiej radzi sobie na granicy fioletu i ultrafioletu oraz w czerwonej i podczerwonej części widma. Dla odmiany Zeiss lepiej prezentuje się w środku zakresu i co ważne, pokazuje mniejsze różnice w oddawaniu barw podstawowych. Biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że Pentax ma 8 granic ośrodków, a Zeiss aż 14, to zachowanie tego ostatniego bardziej nam się podoba. Konkluzja jest więc taka, że w pojedynku kultowych warstw T* z nie mniej kultowymi SMC, na nieznaczne prowadzenie wysuwają się te pierwsze.
Krzywa transmisji Zeissa jest bardzo ciekawa z jeszcze jednego powodu. Widać w niej serię maksimów i minimów lokalnych, za które odpowiadają poszczególne warstwy i jednocześnie pozwalają nam zgadywać, że mamy tutaj do czynienia z powłokami co najmniej kilkunastowarstwowymi.
Przejdźmy do następnego pojedynku, tym razem na trochę krótszych ogniskowych. Tutaj w szranki stanęły Sigma 30 mm f/1.4 DC EX HSM oraz Zeiss Distagon T* 28 mm f/2.0 ZF.
Znów Zeiss stoi na pokrzywdzonej pozycji, bo ma on aż 8 grup soczewek, a przez to 16 granic do pokrycia. To poziom wyżej niż u Zeissa 2/35 mm, nic więc dziwnego, że model o ogniskowej 28 mm ma ciut mniejszą transmisję niż jego „dłuższy” brat. Sigmie było trochę łatwiej (7 grup i 14 granic), ale i tak jej wynik należy uznać za dobry, choć ustępuje ona zauważalnie Zeissowi w ważnym zakresie okolic światła zielonego i niebieskiego. Znów walka toczona jest na bardzo wysokim poziomie, bo rekordowe wartości w tym przypadku sięgają 97%.
Pozostaniemy nadal w obrębie obiektywów stałoogniskowych, lecz zajmiemy się troszkę dłuższymi ogniskowymi. Poniższy wykres pokazuje zależność transmisji od długości fali dla obiektywów Nikkor AF 50 mm f/1.8D, Sigma 70 mm f/2.8 EX DG Macro oraz Sony 50 mm f/1.4.
Tutaj bardzo podoba nam się tani Nikkor. Choć ma 12 granic do pokrycia, pokazuje bardzo ładny i dość płaski (a przez to nie fałszujący kolorów) przebieg, który w szczycie swoich możliwości sięga 98%. Trochę gorzej spisuje się Sony. Odstaje on od Nikkora o ładne kilka procent w zakresie niebieskim i zielono-żółtym. Dla odmiany obiektyw ten najlepiej z tej grupy nadaje się do fotografii w podczerwieni.
Ciekawy przebieg pokazuje Sigma. Ona miała najwyżej postawioną poprzeczkę, bo składa się z aż 9 grup, co zmusza do pokrycia warstwami aż 18 granic. Biorąc to pod uwagę, jej wynik jest imponujący. W czerwonej części widma sięga ona prawie 98%, tylko troszkę gorzej radzi sobie w niebieskiej. Problemem może być dołek w środku zakresu, powodujący niedobór światła żółto-zielonego, co może lekko fałszować kolory.
Na koniec rozważań na temat obiektywów przejdźmy do instrumentów zmiennoogniskowych. Poniższy wykres pokazuje przebiegi transmisji dla Pentaksa smc DA 18–55 mm f/3.5–5.6 AL II, Pentaksa smc DA 17–70mm f/4.0 AL [IF] SDM oraz Sigmy 17–70 mm f/2.8–4.5 DC Macro uzyskane dla maksymalnych ogniskowych.
Przede wszystkim widzimy, czym jest tani obiektyw kitowy i co zyskujemy interesując się droższymi zamiennikami. Pentax 18–55 mm prezentuje się tutaj najsłabiej, najwyższą transmisję pokazując dla czerwonej części widma, gdzie sięga ona 92%. Problemem jest początek i środek zakresu widzialnego, gdzie transmisja wynosi 80–85%, co powodem do chwały nie jest.
Zwiększając swój budżet i interesując się Sigmą 17–70 mm, zyskujemy też na transmisji. Obiektyw ten potrafi dawać nawet wartości sięgające 95%, pokazuje jednak około 5% różnicę pomiędzy światłem czerwonym a niebieskim.
Najlepiej prezentuje się tutaj najdroższy Pentax 17–70 mm. Choć jego maksymalne osiągi też ocierają się o poziom 95%, to prezentuje on równe zachowanie w całym zakresie, w świetle żółto-zielonym dając nawet 4% transmisji więcej od Sigmy.
Wykres ten pokazuje jeszcze jedną ważną rzecz. Oba Pentaksy oznaczone są symbolem SMC. Gdyby powłoki zastosowane u nich były identyczne, to tani kit powinien dawać wyższą transmisję, bo ma tylko 8 grup, podczas gdy model 17–70 mm ma ich aż 12. Ponieważ bardziej skomplikowany optycznie model daje wyższą transmisję, świadczy to o zastosowaniu w nim lepszych warstw SMC.
Na zakończenie zostawiamy obiektywy na boku. W naszym teście wzięło bowiem udział sporo lornetek i im chcemy poświęcić trochę uwagi. Teraz nie zdradzimy wszystkich wyników, bo musimy mieć dla Was kilka niespodzianek na później. Na zachętę pokażemy za to rezultaty uzyskane dla dwóch ciekawych i wycofanych już z produkcji modeli – są to Leica Trinovid 10×50 BN oraz Minolta Activa 10×50 WP.FP.
Ta ostatnia to hit naszego pierwszego testu lornetek z roku 2002. To instrument klasy cenowej 700–800 zł z pryzmatami typu Porro, które działają na zasadzie całkowitego wewnętrznego odbicia, przez co straty światła na pryzmatach są zniwelowane do minimum – zachodzą tylko podczas wprowadzania i wyprowadzania światła z pryzmatu.
Druga lornetka to kultowa Leica (koszt rzędu 5000 zł) z pryzmatami dachowymi Schmidta-Pechana, które wymagają zastosowania specjalnej powierzchni odbijającej i są potencjalnym źródłem największych strat w transmisji całego instrumentu. Wystarczy tylko przypomnieć, że najpopularniejsza powierzchnia odbijająca – aluminium – odbija około 90% światła, a więc traci go aż 10%. Dlatego w lornetkach dachowych z najwyższej półki stosuje się nie aluminium lecz utwardzane srebro, czy też specjalne powłoki dielektryczne, które potrafią zapewniać współczynnik odbicia dla wybranych długościach fali na poziomie 98–99%.
Powyższy wykres pokazuje porównanie obu lornetek. Trzeba przyznać, że trudniejsza do wykonania dachowa Leica pokazuje miejsce w szeregu znacznie tańszej Minolcie. Trinovid daje transmisję około 90%, z płaskim przebiegiem w prawie całym zakresie widzialnym. Minolta niecałych 90% sięga tylko w czerwonej części widma, pokazując przy tym wyraźny dołek dla światła żółtego, gdzie transmisja dochodzi do tylko 81%.
A żeby pokazać, co potrafi naprawdę dobra lornetka zbudowana w systemie Porro, poniżej pokazujemy przebieg transmisji dla Doctera Nobilem 8×56. W te prawie 100% dla środka zakresu widzialnego tak trudno było nam uwierzyć, że pomiar powtarzaliśmy trzy razy. Trzy razy dostawaliśmy ten sam wynik. Rewelacja!
Wykresy transmisji prezentowane w tym artykule zostaną dodane do testów odpowiednich obiektywów i lornetek zaprezentowanych na naszej stronie.