Ci z czytelników Optyczne.pl, którzy pojawiają się tu od lat, zapewne pamiętają nasz cykl artykułów poświęconych początkom firmy Nikon, a właściwie Nippon Kogaku. Wspominaliśmy tam o początkach firmy, która powstała by w przyrządy optyczne zaopatrywać japońską Armię Cesarską.
Nie znam się na kuchni. Nie umiem dobrze gotować i z pewnością nigdy nie będę wirtuozem patelni. Niemniej od czasu do czasu lubię zjeść dobre danie – zdrowe, przygotowane z najlepszych produktów, właściwie przyprawione i podane w sposób, który zdradza dbałość o każdy detal.
Panuje powszechne przekonanie, iż do obserwacji obiektów bliskich dobrze nadają się niewielkie lornetki dachowopryzmatyczne, natomiast słabo się w tej kwestii sprawdzają lornetki z pryzmatami ustawionymi w układzie Porro.
W ostatnich 2–3 latach zadebiutowało na rynku kilka nowych firm oferujących lornetki i lunety z wyższego segmentu cenowego. Niedawno informowaliśmy o pojawieniu się lornetek marki Blaser, produkowanych przez firmę German Sport Optics, których ceny są porównywalne z cenami najdroższych modeli Leiki, Swarovskiego czy Zeissa.
W poprzednim odcinku „przygód z monarchią” opowiedzieliśmy jaka była geneza lornetek dachowych w firmie Nikon i jak ewoluowały one w kierunku aktualnej serii Monarch. Dziś opowiemy, jak te produkty sprawują się praktycznie w różnych zastosowaniach terenowych i jak torują sobie drogę do użytkowników oczekujących solidnej lornetki.
W kwietniu 1945 roku III Armia USA pod dowództwem George\'a S. Pattona weszła do Jeny, zajmując tym samym zakłady Carl Zeiss Jena. Według relacji świadków fabryka, pomimo intensywnych bombardowań prowadzonych przez aliantów, była zachowana w dobrym stanie.
W naszym cyklu artykułów dotyczących legendarnych lornetek nie mogło zabraknąć produktów wschodnioniemieckiego Zeissa, którego fabryka mieściła się w mieście Jena (a później w niedalekim Eisfeld). Dla osób mieszkających w Europie Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych nie były to może lornetki najlepsze, ale na pewno charakteryzujące się świetnym stosunkiem jakości do ceny.
Wprowadzenie na rynek, kilka miesięcy temu, nowej podrodziny lornetek dachowych – Monarch HG, było pewnego rodzaju „wisienką na torcie” wśród popularnych lornetek dachowych marki Nikon.
Przez pewien czas wahałem się, czy jeden z odcinków naszego cyklu poświęcić mgławicy planetarnej M57. Przemawiały za tym dwa argumenty. Po pierwsze, choć jest to obiekt piękny, zdecydowanie lepiej podziwiać go przez teleskop niż przez lornetkę.
Odcinki poświęcone dwóm najładniejszym gromadom kulistym nieba północnego, czyli M13 i M3, już za nami. Nie omieszkaliśmy też omówić gromady M5, która pod względem urody może bez problemów konkurować z dwoma pierwszymi.
Zwykło się uważać, że w Polsce, w okolicach przesilenia letniego, trudno prowadzić udane obserwacje astronomiczne. Jest w tym sporo prawdy, bo w tym czasie Słońce, nawet o północy, chowa się ledwie kilkanaście stopni pod horyzontem, przez co noce są krótkie i jasne.
Poprzednią część tego artykułu zakończyliśmy w okolicach roku 2012, kiedy to z półek zaczęły znikać ostatnie egzemplarze produkowanej na Węgrzech lornetki Carl Zeiss Conquest 10x40 T*, a do końca swojej kariery rynkowej szykowała się seria Victory FL o średnicy obiektywu 42 mm.
W dzisiejszych czasach większość osób słabo orientujących się w temacie optyki, uznaje lornetki z pryzmatami Porro za modele przestarzałe, a lornetki dachowe za nowoczesne. Trudno zgodzić się z takim tokiem myślenia, ponieważ pierwsze lornetki dachowe pojawiły się na rynku prawie dokładnie w tym samym czasie co instrumenty Porro i zawdzięczamy to niemieckiej firmie Moritz Hensoldt & Sons, która już w 1905 roku zaprezentowała pierwsze modele tego typu i nazwała je Dialyt.
Okres małych kilkudziesięciu lat po II Wojnie Światowej to złoty czas lornetek z pryzmatami Porro. Pośród wielu modeli prym niewątpliwie wiodły te o parametrach 8×30. Od takiego właśnie instrumentu swoją produkcje rozpoczęły przeniesione do Oberkochen zakłady Zeissa, Leica wciąż produkowała wprowadzony przed wojną model Binuxit, swojego Habichta 8×30W na rynek wprowadzał Swarovski, w 1950 roku debiutował pierwszy Steiner 8×30, a wschodnioniemiecka Jena zarzucała rynek Deltrintemami, a następnie Jenoptemami.
Lornetki nocne to jedna z najważniejszych kategorii jeśli chodzi o sprzęt obserwacyjny. Wynika to z faktu, że tego typu instrumentami są zainteresowane dwie duże grupy jego odbiorców, czyli myśliwi i miłośnicy astronomii.