Tokina AT-X DX AF 16.5-135 mm f/3.5-5.6 - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- solidnie wyglądająca obudowa,
- dobra jakość obrazu w centrum kadru po lekkim przymknięciu,
- dystorsja mniej uciążliwa niż u większości konkurentów,
- niewielka aberracja chromatyczna w centrum zakresu ogniskowych,
- dobra praca mechanizmu ustawiającego ostrość.
Wady:
- spore luzy w pracy pierścienia do zmiany ogniskowej,
- bardzo słaba jakość obrazu na maksymalnym otworze względnym,
- mało użyteczna ogniskowa 135 mm,
- wyraźna aberracja chromatyczna na obu krańcach zakresu,
- duże winietowanie na szerokim kącie,
- zauważalny astygmatyzm,
- minimalna odległość ostrzenia wynosi aż 0.5 metra,
- słaby stosunek możliwości do ceny.
Rzadko się zdarza sytuacja, w której można przedstawić bardzo jednoznaczne w wydźwięku podsumowanie. Tutaj nie mam wątpliwości, co napisać. Gdyby Tokina 16.5–135 mm pojawiła się na rynku zaraz po wstępnych zapowiedziach, czyli gdzieś w pierwszej połowie 2006 roku, miałaby szansę wzbudzić duże zainteresowanie klientów. Canonierzy, oprócz taniego, plastikowego i słabego optycznie EF-S 18–55 mm, mieli wtedy do dyspozycji tylko przeciętny i stosunkowo drogi model EF-S 17–85 mm. Miał on co prawda stabilizację i USM, ale ustępował wyraźnie Tokinie zakresem ogniskowych. Nikon miał plastikowego „kita” 18–55 mm oraz solidniejszego i lepszego optycznie 18–70 mm. Znów oba przegrywały z Tokiną zakresem. Sony dopiero raczkowało, a Pentax miał w zasadzie tylko solidnego „kita” 18–55 mm i dobrego optycznie i mechanicznie 16–45 mm.
Tokina zwlekała prawie cztery lata i w tym czasie sytuacja na rynku uległa diametralnej zmianie. Canon ma już modele takie jak EF-S 15–85 mm i EF-S 18–135 mm – oba stabilizowane, a pierwszy z nich świetny optycznie i na dodatek, obecnie, odrobinę od Tokiny tańszy. Nikon w ciągu tego czasu pokazał Nikkory 16–85 mm VR, 18–135 mm i 18–105 mm VR. Sony ma świetnego Zeissa 16–80 mm i wyraźnie od Tokiny tańszego, a przyzwoitego optycznie, 16–105 mm. U Pentaxa pojawił się model 17–70 mm. Okresu tego nie przespali także konkurenci niezależni Tokiny, tacy jak Sigma czy Tamron.
Tokina 16.5–135 mm, z takim zachowaniem na maksymalnym otworze, z taką aberracją chromatyczną na szerokim kącie i w takiej cenie, ma raczej małe szanse na zajęcie dobrej pozycji na rynku. Z konkurentami może powalczyć w zasadzie tylko zakresem ogniskowych, bo jest on niewątpliwie ciekawy, ale to może być zdecydowanie za mało...
Zdjęcia przykładowe