Nikon Nikkor AF-S 16-35 mm f/4G ED VR - test obiektywu
6. Dystorsja
Wszystko wygląda jeszcze w miarę rozsądnie, gdy używamy Nikkora 16–35 mm VR na matrycy DX. W jej przypadku dystorsję najłatwiej dostrzec na minimalnej ogniskowej, gdzie mamy do czynienia z „beczką” o wartości −1.46%. W środku zakresu zmniejsza się ona do 0.49%, a na ogniskowej 35 mm wynosi 0.68%.
Niestety wyniki uzyskane na pełnej klatce są bardzo złe. Na ogniskowej 16 mm dystorsja wynosi −6.33% i jest naprawdę ogromna. Tak duże wartości notowaliśmy dotychczas głównie dla obiektywów z systemów, które rezygnują z korygowania dystorsji przez optykę i zostawiają to zadanie oprogramowaniu aparatu. W ich przypadku rzeczywista ogniskowa obiektywu jest jednak niższa, przez co po skorygowaniu tej wady i przycięciu obrazu dostajemy pole widzenia takie jak deklarowane. Pełnoklatkowy system Nikona nie zrzuca korygowania dystorsji na oprogramowanie i zwykle zadanie to stawia się przed optyką. W tym przypadku optyka poległa na całej linii.
Biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z niewielką krotnością zooma i ogromną dystorsją na szerokim kącie, wydawało nam się, że na pozostałych ogniskowych wyniki będą idealne. Dystorsję można uznać za małą w środku zakresu ogniskowych, gdzie wynosi tylko 0.25%. Niestety na maksymalnej ogniskowej znów przekracza poziom 1% (wynosi dokładnie 1.28%) i zaczyna być widoczna na zdjęciach.
W tej kategorii mamy więc dotkliwą porażkę. Fakt, że mamy do czynienia z obiektywem ultraszerokokątnym nie jest tutaj czynnikiem łagodzącym, bo Sigma w modelach takich jak 10–20 mm czy pełnoklatkowe 12–24 mm pokazała, że można uzyskiwać większe kąty widzenia i jednocześnie dystorsję nieprzekraczającą −3%.
Nikon D7000, 16 mm | |||
Nikon D7000, 24 mm | |||
Nikon D7000, 35 mm | |||
Nikon D3x, 16 mm | |||
Nikon D3x, 24 mm | |||
Nikon D3x, 35 mm | |||