Canon EOS C70 - test kamery
2. Budowa i ergonomia
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wyjęciu C70 z pudełka, to rozmiar tej kamery. Nie jest to, jak w przypadku Sony FX3, „aparat który poszedł na siłownię”, tylko zupełnie nowy gatunek urządzenia, nieco tylko z zewnątrz podobny do aparatu. Na wysokość kamera co prawda nieco ustępuje lustrzankom z wbudowanym gripem (takim jak choćby EOS 1D X Mark III), ale nadrabia to znacznie większą grubością i porównywalną szerokością. Widać to zresztą na powyższym zdjęciu, gdzie nawet niemały przecież obiektyw RF 70–200 mm f/2.8 L IS wygląda na C70 dość niepozornie.
Dla porządku przytoczmy jeszcze oficjalne dane – testowana kamera mierzy 160×130×116 mm i waży 1430 g.
Przyciski
Rozkład przycisków i elementów sterujących w Canonie C70 stanowi dość interesującą hybrydę tego, co znamy z aparatów i z kamer. Te pierwsze większość manipulatorów mają na tylnej i na górnej ściance. W przypadku kamer z kolei najbardziej zapełniona przyciskami, pokrętłami i dźwigniami jest zazwyczaj ścianka lewa (patrząc od tyłu).
Spójrzmy, jak wygląda to w przypadku testowanego urządzenia. Zaczniemy od ścianki przedniej.
Pomijając przyciski na uchwycie (którymi zajmiemy się za chwilę), na przedniej ściance znajdziemy dwa przyciski programowalne o numerach 11 oraz 12. Pierwszy z nich nie ma domyślnie przypisanej żadnej funkcji, drugi natomiast, zgodnie z opisem, blokuje działanie autofokusa.
Spójrzmy teraz na uchwyt.
Poza klapką zakrywającą gniazda kart pamięci, w uchwycie znajdziemy także (na dole) złącze BNC pozwalające wprowadzić do urządzenia kod czasowy z zewnętrznego źródła (lub też kod ten wyprowadzić na zewnątrz). Z kolei na górze poza dużym czerwonym przyciskiem do uruchamiania i zatrzymywania nagrywania, w oczy rzuca się też przycisk programowalny 10, domyślnie przypisany do aktywacji autofokusa pojedynczego.
Przejdźmy na górną ściankę.
Poza omówionymi już powyżej przyciskami, na górnej ściance znajdziemy także (poniżej nich) przednie kółko sterujące, umieszczony poniżej niego przycisk uruchamiający i wyłączający tryb przeglądania materiału oraz, jeszcze niżej, przycisk wyboru gniazda kart pamięci.
Na lewo od przycisków umieszczono duże pokrętło włączające kamerę, a jeszcze bardziej po lewej, nad przetłoczeniem z logo producenta, złącze cold shoe. Warto zwrócić uwagę również na umieszczony w lewym górnym rogu zaczep miarki, pozwalający sprawdzić dokładną odległość danego filmowanego obiektu od płaszczyzny matrycy.
Przejdźmy teraz do omówienia ścianki tylnej.
Na jej środku znajdziemy zestaw pokręteł i przełączników odpowiedzialnych za parametry nagrywania dźwięku. Są one ukryte, gdy ekran jest złożony. W ich skład wchodzą:
- przełączniki poziomu sygnału wejściowego dla każdego z dwóch pierwszych kanałów audio (sygnał liniowy, sygnał mikrofonowy, sygnał mikrofonowy + zasilanie phantom 48 V),
- przełączniki trybu regulacji poziomu sygnału wejściowego dla każdego z dwóch pierwszych kanałów audio (automatyczny / manualny),
- pokrętła do manualnej regulacji głośności dla każdego z dwóch pierwszych kanałów audio wyskalowane w umownych jednostkach od 0 do 10,
- przycisk programowalny 13 domyślnie przywołujący na ekran informacje o parametrach rejestracji dźwięku.
Niżej i nieco bliżej środka tylnej ścianki znajdziemy przycisk MENU, kolejne koło nastaw z przyciskiem SET na środku oraz, nieco niżej, przycisk CANCEL. Warto również zwrócić uwagę na umieszczone na dole tylnej ścianki wejście na zasilacz sieciowy.
Na koniec spójrzmy na ściankę lewą.
Poza większością złącz sygnałowych, umieszczono na niej dwie grupy przycisków. Pierwsza, bliżej przodu kamery to dwa przyciski sterujące balansem bieli (wybór trybu oraz pobranie wzorca np. z szarej karty) oraz dwa kolejne kontrolujące pracę filtra szarego. Ten ostatni działa skokowo i oferuje gęstości: 0 EV (brak filtra), 2 EV, 4 EV, 6 EV, 8 EV oraz 10 EV. W przypadku korzystania z dwóch najwyższych wartości konieczna jest kontrola ostrości, ponieważ może się ona „rozjechać” z powodu dodatkowego elementu w torze optycznym.
Z kolei na dole i bliżej tyłu kamery umieszczono przyciski programowalne 3, 4, 5 oraz 6. Domyślnie odpowiadają one kolejno za: włączenie / wyłączenie funkcji focus peaking, włączenie / wyłączenie wyświetlania monitora przebiegu fali (waveform monitor) na ekranie, wybór ilości wyświetlanych na ekranie informacji i parametrów pracy oraz włączanie / wyłączanie zebry.
Ergonomia
Wiemy już, co jest gdzie w C70, jeśli chodzi o przyciski, pokrętła i manipulatory, pora zatem odpowiedzieć na pytanie, jak sprawdza się to w praktyce. Przede wszystkim – niezależnie od tego, czy na co dzień przyzwyczajeni jesteśmy do kamer, czy do aparatów, trzeba dać sobie czas na oswojenie się z interfejsem testowanej kamery. Nie wydaje się on specjalnie lepszy czy gorszy niż bardziej klasyczne rozwiązania, jest po prostu mocno inny.
Na plus zdecydowanie należy policzyć ilość kółek sterujących, joystick i dotykowy ekran. Także liczba przycisków jest naprawdę spora, co w połączeniu z ich pełną programowalnością pozwala mocno dostosować ergonomię urządzenia do własnych preferencji. A czy się w tym odnajdziemy – to już w dużej mierze zależy od nas samych.
Jeśli już do czegoś mielibyśmy się przyczepić, to będzie to brak przycisku domyślnie przypisanego do zmiany czasu migawki oraz brak możliwości przypisania jego zmiany do jednego z kółek sterujących. Mamy jednak świadomość, że w praktycznych sytuacjach jest to najrzadziej zmieniany parametr w kamerze i często wystarczy ustawić „180 stopni” (C70 pozwala ustawiać migawkę zarówno w stopniach, jak i w sekundach) i o nim zapomnieć. Drugie zastrzeżenie, to nieco zbyt lekko pracujące tylne kółko nastaw (to poziome) – w czasie testu kilka razy zdarzyło nam się niechcący je zahaczyć i zmienić wartość przypisanego doń parametru.
Menu
Także menu w testowanej kamerze jest nieco inne niż to, do czego przyzwyczaiły nas aparaty i kamery tego producenta. Nasze wrażenia z korzystania z niego są bardzo pozytywne – funkcje podzielono na rozsądne grupy i wszystko jest łatwo dostępne i czytelnie rozmieszczone. Dużym ułatwieniem w nawigacji jest też fakt, że każde z trzech kółek sterujących przesuwa inne „piętro” menu. Gdy nauczymy się z tego korzystać, trafienie do właściwej zakładki zajmuje naprawdę mało czasu.
Złącza
Canon EOS C70 posiada sporo złącz sygnałowych, zdecydowanie więcej niż typowy filmujący aparat. O wejściu na kod czasowy (złącze BNC) oraz gnieździe do podłączenia zasilania z sieci pisaliśmy już powyżej. Spójrzmy teraz, co kryje się za poszczególnymi klapkami na lewej (patrząc od tyłu) ściance kamery.
Znajdziemy tu:
- dwa monofoniczne wejścia audio w standardzie Mini XLR,
- stereofoniczne wejście audio (jack 3.5 mm),
- wyjście słuchawkowe (jack 3.5 mm),
- wejście na zdalne sterowanie (jack 2.5 mm),
- wyjście HDMI (pełnowymiarowe złącze typu A),
- złącze USB typu C przeznaczone do podłączania kart sieciowych lub odbiornika GPS.
Bateria
Kamera Canon EOS C70 może być zasilana znanymi np. z modelu C200 czy C300 Mark II/III akumulatorami BP-A30 oraz BP-A60. Oferują one odpowiednio 3100 i 6200 mAh pojemności, co przy napięciu 14.4 V przekłada się na 45 i 90 Wh energii. To znów sporo więcej, niż oferują nawet najlepsze akumulatory w aparatach – na mniejszej baterii BP-A30 testowana kamera nagrała ciągiem w statycznej sytuacji 3 godziny i 20 minut materiału w 4K w 25 kl/s. Jest to rewelacyjny wynik, który dodatkowo możemy podwoić, decydując się na ogniwo BP-A60. Jedynym minusem są dość spore ceny oryginalnych baterii, ale przy tym co oferują, wydaje się to w miarę zrozumiałe.
Na koniec dodajmy jeszcze, że kamera podczas ciągłego nagrywania nie wykazała oznak problemów z przegrzewaniem się, a jej aktywne chłodzenie, pracujące w trybie automatycznym, ani przez moment nie zaczęło głośniej hałasować. W warunkach pokojowych wentylator był słyszalny nieuzbrojonym uchem do odległości około 1–1.5 metra od kamery.
Nośniki pamięci
Testowana kamera została wyposażona w dwa gniazda kart pamięci SD/SDHC/SDXC zgodne ze standardem UHS-II. Znajdziemy je w bardzo nietypowym miejscu – za klapką umieszczoną przedniej części gripa. W pierwszym odruchu wydaje się to dość ekscentryczne, ale w praktyce sprawdza się bardzo dobrze – tę część kamery rzadko się obudowuje, bo operator trzyma tam rękę. Dostęp jest zatem lepszy, niż, na przykład, do kart umieszczonych na dole.
Warto przy tym zauważyć, że odpowiednio szybkie karty SD (np. klasy V90) spokojnie wystarczą, by poradzić sobie z każdym kodekiem i klatkażem, jaki kamera oferuje. Dobrze zatem, że zdecydowano się na te dość tanie nośniki. W przeciwieństwie do urządzeń Z-Cam czy Blackmagic Design, producent nie zdecydował się niestety na umożliwienie zapisu na dysk SSD podłączony przez złącze USB-C.
Wizjer i ekran
Zacznijmy od wizjera elektronicznego, bo tu sprawa jest prosta – Canon EOS C70 go nie posiada. Poczyniwszy tę nieskomplikowaną obserwację, możemy przejść do omówienia ekranu.
Zastosowany w testowanej kamerze wyświetlacz to 3.5-calowy, dotykowy ekran LCD o proporcjach boków 16:9 i rozdzielczości 1280×720 (2.76 mln punktów). Oferuje on szczegółowy obraz o dobrej jakości i pozwala na komfortową pracę w większości sytuacji. Ekran jest przy tym w pełni rozkładany, choć przydałoby się, by mógł się on rozłożyć o 270, a nie o 180 stopni (analogicznie jak ekran w C100 Mark II). Niezależnie od tego, czy byłoby to stosowane przez operatorów, z pewnością pomogłoby uchronić zawias ekranu przed przypadkowym wyłamaniem – rozłożony ekran jest mocno wystającym elementem i łatwo go niechcący zahaczyć.
Wspomniany wyświetlacz oferuje oczywiście sporo ustawień jasności, kontrastu czy mocy podświetlenia, brakuje jednak jakiegoś skróconego presetu typu „słoneczny dzień”, który moglibyśmy włączyć jednym dotknięciem przycisku programowalnego zamiast robić to w menu. Ewentualnie dobrym rozwiązaniem mogłaby być rozkładana osłona słoneczna lub lupa nakładana na ekran. Ta ostatnia mogłaby też częściowo zrekompensować brak wizjera.
Jeśli natomiast chodzi o narzędzia ułatwiające prace, to Canon C70 oferuje wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać. W manualnym ustawianiu ostrości pomoże nam focus peaking, powiększenie wybranego wycinka kadru oraz wskaźniki informujące, o ile i w którą stronę musimy obrócić pierścień ostrości, by trafić. Z kolei nad ekspozycją zapanujemy dzięki dwóm programowalnym zebrom, monitorowi przebiegu fali, funkcji false color oraz możliwości wrzucenia wybranej tablicy LUT na ekran podglądowy.