Test nr 7 - 10x50 na ruszcie.
6. Najwięksi przegrani
Kultowa wręcz lornetka, z racji dobrej optyki i niezawodności uwielbiana wręcz przez myśliwych i miłośników astronomii. Dlaczego jednak, w podsumowaniu naszego testu, umieszczamy ją pośród przegranych? Odpowiedzialny za to jest czas...
Najnowsze Zeissy z Jeny mają już 15-20 lat. To przepaść jeśli chodzi o
technikę produkcji warstw antyodbiciowych, które obecnie są znacznie
bardziej zaawansowane niż kiedyś. Tak doskonałe i zachwalane w latach
80tych XX wieku powłoki Zeiss T3M, obecnie nie należą już do
najlepszych. Wielowarstwowe powłoki stosowane przez Minoltę czy Nikona,
nie mówiąc już o takich potentatach jak Swarovski, Fujinon czy Leica,
biją wyraźnie powłoki Zeissa, które swą premierę miały w roku 1978.
Odbija się to wyraźnie na wyniku Dekarema w transmisji i odwzorowaniu
bieli, które są wyraźnie gorsze niż u obecnie produkowanych lornetek.
Upływ czasu widać też na polu widzenia lornetki. Konstrukcja Dekarema pochodzi z czasów, kiedy stawiano na duże pole, kosztem jego jakości na brzegu. Pole jest więc faktycznie ogromne - 7.3 stopnia w porównaniu z polami na poziomie 5-6.5 stopnia u znacznej większości lornetek biorących udział w naszym teście. Brzeg tego ogromnego pola nie spełnia jednak obecnych standardów, mając potężną nieostrość i widoczną dystorsję.
W pozostałych parametrach optycznych, jakości wykonania zarówno w środku i na zewnątrz, Dekarem potrafi jednak skutecznie powalczyć z obecnie produkowanym sprzętem.
Jaki jest nasz końcowy wniosek? Średnie ceny lornetek 10x50 serii Dekarem i Jenoptem wynoszą obecnie około 800 zł. Kupując lornetkę z drugiej ręki nie wiemy, czy nie będzie ona wymagała dodatkowej (płatnej oczywiście) wizyty u optyka. Tego problemu nie ma np. z Minoltą Activa czy Nikonem Action EX (ten sam poziom cenowy), które kupujemy nowe i z gwarancją. W lornetki z Jeny, warto wciąż inwestować, pod warunkiem jednak, że uda się nam kupić egzemplarz w dobrym stanie i w cenie do 600 zł.
Steiner Ranger 10x50
Jedna z największych porażek w naszym teście. Renomowany producent, wysoka cena i seria której model 8x56 odnotował dobry wynik w jednym z naszych testów, sugerowały że będziemy mieli do czynienia z jednym z faworytów.
Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Ta ciekawa lornetka porropryzmatyczna, krótka, szeroka, z dużymi pryzmatami i dzielonym powietrzem obiektywem achromatycznym zawiodła w wielu ważnych kategoriach.
Model obecny w naszych testach miał więc wyraźną aberrację chromatyczną, duży astygmatyzm i ogromną dystorsję. W wielu pozostałych kategoriach notował wyniki bliskie średniej, co jest poniżej oczekiwań u lornetki kosztującej ponad 2000 zł.
W zasadzie pochwalić możemy tylko solidną obudowę, dobre wyczernienie wewnątrz tubusów, rozsądnie małą komę i dobrą transmisję wynikającą z zastosowania wysokiej klasy powłok antyodbiciowych.
Ostateczny wynik 113.5 punkta dający dopiero 14 miejsce i cena lornetki wynosząca 2350 zł zupełnie nie zachęcają do kupna.
Burris Fullfield 10x50
W zasadzie w podobnym tonie co w przypadku Steinera, możemy pisać o Burrisie. Cena niewiele od niego mniejsza (1950 zł!), a wynik ostateczny 110.8 punktów, dający miejsce 16, stawia ją blisko lornetek kosztujących 400 zł...
W zasadzie nic więcej dodawać nie potrzeba. Z kronikarskiego obowiązku zganimy więc Burrisa za mały rozstaw okularów, kiepską minimalną odległość ostrego widzenia, dużą nieostrość na brzegu, wyraźne winietowanie centralne i zauważalne wewnętrzne odblaski. Pochwalić zaś możemy ogniskowanie, średnią dystorsję, mały astygmatyzm, dobrą transmisję i wysoką jakość szkła w pryzmatach.
Bresser SWA 10x50
W tym przypadku można powiedzieć: pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. Lornetka dzięki swojej nietypowej konstrukcji łączącej pryzmaty ze zwierciadłami miała mieć przy powiększeniu 10 razy pole widzenia aż 9.5 stopnia i to się producentowi udało osiągnąć.
Koszta jednak okazały się ogromne: kiepska transmisja, buro-szary obraz, potężna nieostrość i pociemnienie na brzegach, duża koma, dystorsja i astygmatyzm, wyraźna aberracja chromatyczna i zauważalne odblaski. Jeśli do tego dołożymy nie wzbudzającą zaufania obudowę z dużą ilością plastiku, to obraz ostateczny, przy cenie 649 zł, nie będzie zbyt ciekawy.
W zasadzie Bressera SWA, oprócz ogromnego pola, możemy pochwalić tylko za dobre wyczernienie w środku i przyzwoitej jakości pryzmaty.
Jeśli to miał być wielki powrót lornetek szerokokątnych, które były tak modne w latach 50, 60 i 70tych XX wieku, to jak na razie jest on zupełnie nieudany.