Nikon Nikkor AF-S DX 18-105 mm f/3.5-5.6 VR ED - test obiektywu
1. Wstęp
Warto zwrócić uwagę jak zmieniła sie sytuacja przez te dwa lata. W sierpniu 2006 roku, na rynku był Canon i Nikon, potem długo nic, a następnie Olympus, Pentax oraz raczkujące Sony, mające po małe kilka procent rynku. Nikon mógł pozwolić więc sobie na wprowadzenie mocno plastikowego 18–135 mm (choć stosunkowo dobrego optycznie) i nie przejmować się stabilizacją matrycy dodawaną do niszowych, z punktu widzenia Nikona, lustrzanek konkurencji. Co więcej, ten nowy obiektyw miał na samym początku kosztować 1399 zł.
Dwa lata później sytuacja jest już zupełnie inna. Są miesiące, w których udział w rynku stabilizowanych lustrzanek Sony czy Olympusa sięga grubych kilkunastu procent, solidnie podgryzając sprzedaż Canona i Nikona. Konkurencja jest tym, co klienci lubią najbardziej, bo daje to takie efekty, jakie zobaczyliśmy w sierpniu 2008 roku. Nowy Nikkor, choć wciąż plastikowy, ma już stabilizację obrazu, która według producenta ma być wyraźnie wydajniejsza niż u lustrzanek konkurencji, a cena startowa sprzętu sięga 1099 zł. Dostajemy więc wyraźnie więcej, za kwotę zauważalnie niższą.
Na pewno warto się jeszcze przekonać, jak pod względem optyki prezentuje się nowy produkt Nikona. Wydaje się, że tutaj Nikon też został zmuszony do wysiłku, bo w ofercie konkurentów są tak udane konstrukcje jak Zeiss 16–80 mm czy Olympus 14–54 mm, a na horyzoncie pojawiły się kolejne w stylu Pentaksa 17–70 f/4 SDM. Pozostawienie stosunkowo słabego zachowania na brzegu kadru, jakie znaliśmy z modelu 18–135 mm, na pewno nie pomogłoby Nikonowi.
Przejdźmy więc do konkretów. Ich lektura jest możliwa dzięki firmie Nikon Polska, która szybko po premierze udostępniła nam obiektyw do testów.