Nikon Nikkor AF-S DX 18-105 mm f/3.5-5.6 VR ED - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Rzut okiem na wykres powoduje, że ręce same składają się do oklasków. Na najkrótszych ogniskowych, nawet w okolicach maksymalnego otworu, obiektyw potrafi sięgać poziomu 47 lpmm, a więc w granicach błędów, takiego samego, jaki dają dobre (choć już wiekowe) „stałki” Nikkora. Poziom jest naprawdę wybitny.
Przy ogniskowych 70–105 mm jest trochę gorzej, choć wciąż bardzo dobrze lub nawet świetnie. Tutaj wybitnie być nie może, bo maksymalny otwór względny, obarczony wciąż aberracjami to f/5.3–5.6. Ograniczenie aberracji wymaga przymknięcia obiektywu o 1–2 EV, czyli dojścia do przysłon f/8–11, gdzie ograniczający wpływ na rozdzielczość całego układu zaczyna mieć dyfrakcja. Pozostaje więc żałować, że światło obiektywu na długim końcu nie jest ciut lepsze, nawet kosztem jego wagi, rozmiarów i ceny. Wtedy na przysłonach f/5.6–8 obiektyw mógłby rozwinąć skrzydła i mielibyśmy do czynienia z „kitem” w zasadzie idealnym optycznie. Choć trzeba przyznać, że i teraz niewiele do tego brakuje. Widać to szczególnie wyraźnie w porównaniu z ostatnio przez nas testowanym Nikkorem 16–85 mm VR, który pomimo prawie dwukrotnie wyższej ceny, wypada gorzej. W zasadzie nietrudno się domyśleć dlaczego. Ze względu na szeroki kąt widzenia, wykonanie obiektywu 16–85 mm jest znacznie trudniejsze niż w przypadku 18–105 mm.
Przejdźmy teraz do zachowania na brzegu kadru, które można ocenić na podstawie kolejnego wykresu.
Przyznam się szczerze, że gdy zobaczyłem świetne osiągi w centrum kadru, byłem prawie pewny, że 18–105 mm powtórzy słabe wyniki modelu 18–135 mm obserwowane na brzegu zdjęcia. Miło mi poinformować, że się myliłem. Nikkor 18–105 mm, na brzegu, poczyna sobie naprawdę bardzo dobrze. Małe zastrzeżenia można mieć do maksymalnego otworu w zakresie 70–105 mm, ale to naprawdę drobiazg, bo we wszystkich innych użytecznych kombinacjach ogniskowej i przysłony wyniki są na poziomie bardzo dobrym, momentami ocierającym się o wybitny. Niesamowite!
Tradycyjnie już, rozdział ten kończymy prezentując wycinki naszej scenki testowej uzyskane dla centrum kadru. Warto przypomnieć, że są to pliki JPEG bezpośrednio z aparatu, zapisywane równolegle do plików RAW opisywanych powyżej.