Olympus Zuiko Digital 9-18 mm f/4-5.6 ED - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Na początek zalety. Niewątpliwym plusem obiektywu jest jego równe
zachowanie we wszystkich ogniskowych. Druga poważna zaleta to wyniki
uzyskane w okolicach maksymalnego otworu, które są często osiągami
maksymalnymi dla danej ogniskowej i trzymają bardzo dobry poziom. Czy są
jakieś wady? Raczej nie, choć obiektyw pozostawia pewien niedosyt jeśli
porównamy go na przykład do ZD 11-22 mm. On dla przysłon f/4.0-5.6
potrafił ocierać się o wybitny poziom 48-49 lpmm, tymczasem ZD 9-18 mm
sięga "tylko" 46 lpmm. Przyczyna takiego zachowania jest raczej jasna i
jest nią przeciętne światło ZD 9-18 mm. Jeśli maksymalny otwór wynosi na
poziomie f/4.0-5.6, to obiektyw nie ma miejsca aby rozwinąć skrzydła, bo
przymykanie powoduje zmniejszanie wad optyki, ale wzrost wpływu
dyfrakcji na jakość obrazu. Jaśniejszy ZD 11-22 mm nie ma tego problemu,
na maksymalnym otworze wypadając często gorzej od ZD 9-18 mm, ale ma za
to więcej miejsca na przymykanie i wspinanie się na wyższy poziom.
Z drugiej strony, gdy popatrzymy na ZD 9-18 mm jako uzupełnienie ZD 14-54 mm, to sytuacja testowanego obiektywu jest bardzo dobra. Przykładowo, na ogniskowej 14 mm, ten pierwszy wypada troszkę lepiej, dając nam to czego od niego wymagamy, czyli bardzo dobrą jakość na szerokim kącie.
Kolejny rysunek pokazuje zachowanie na brzegu kadru.
Znów nasze uznanie budzą równe przebiegi i bardzo dobry poziom ostrości
osiągany na maksymalnym otworze. Tutaj obiektyw pokazuje swoje "pazurki",
bo jaśniejszy ZD 11-22 mm, przymknięty o jedną wartość przysłony, często
pokazuje wyniki lekko gorsze lub co najwyżej takie same.
Warto nadmienić jeszcze jedną rzecz. Olympus ZD 9-18 mm czerpie pełnymi garściami z zalet systemu 4/3. Pokazuje nam coś, czego nie uświadczymy na większych detektorach APS-C, DX czy pełnej klatce. Żaden z obiektywów ultraszerokokątnych dających pole widzenia sięgające 100 stopni, testowany przez nas na matrycach większych od 4/3, nie notował tak dobrych wyników na brzegu kadru. Warto wziąć to pod uwagę w rodzącej się modzie na szybki powrót do pełnej klatki. Zgadza się, pełna klatka to skuteczna ucieczka przed wyścigiem na magapiksele, ale także powrót do jej najpoważniejszego problemu czyli słabej jakości obrazu w rogach szerokiego kadru.
Na koniec tego rozdziału, tradycyjnie już, prezentujemy wycinki naszej tablicy testowej, uzyskane w oparciu o pliki JPEG, zapisywane równolegle z RAW-ami.