Celestron Firstscope AZ 102/500
4. Pierwszy kontakt ze sprzętem
Druga niespodzianka spotkała nas po rozpakowaniu wszystkich kartonów. Otóż okazało się, że teleskop nie jest wyposażony w jeden okular 20 mm (i to fatalnej jakości, bo taki był prezentowany w salonie Delta Optical) lecz w dwa bardzo przyzwoitej jakości Kellnery o ogniskowych 10 mm i 20 mm. Takie niespodzianki bardzo lubimy!
Refraktory zrobiły na nas bardzo dobre pierwsze wrażenie. Dużo metalowych elementów, mało plastiku. Obiektyw pokryty powłokami wielowarstwowymi, okulary i pryzmatyczna nasadka kątowa pokryte przynajmniej zwykłymi warstwami na każdej granicy szkło-powietrze. Złożenie ich jest bardzo proste. Tym bardziej, że do każdego teleskopu dołączono śrubokręt i klucze!
Po zerknięciu do wnętrza tubusu pierwsza mała wada. Wyczernienie jest ogólnie dobre, lecz krawędź jednej diafragmy trochę się błyszczy. Wada jest idealnie powtarzalna, bo mają ją wszystkie trzy nasze egzemplarze i miał ją ten, który oglądaliśmy w siedzibie Delta Optical.
Ustawianie na obiekt bezproblemowe. Drobne ruchy niezbyt precyzyjne, trochę szarpią, ale nie jest to bardzo uciążliwe przy obserwacjach wizualnych. Przy fotografii może już być problemem. Wadą jest natomiast brak aretażu w ruchach pionowych. W zasadzie aretuje się sprzęt dociskając kluczem śrubę. Ale tym samym powoduje się, że całe ruchy w pionie chodzą ciężej. Jeśli chcemy obserwować coś blisko zenitu, śruba musi być dokręcona już naprawdę mocno (bo inaczej teleskop "leci"), a wtedy ciężko przestawiać z obiektu na obiekt.
Rzut okiem na tablicę z papierem milimetrowym pozwolił nam ocenić nasze okulary. Eudiascopic 35 mm to klasa sama w sobie. Ostrość jest trzymana idealnie od brzegu do brzegu. Pole wynosi 47 stopni, czyli mniej niż 49 stopni deklarowane przez producenta. Dystorsja zauważalna lecz nie rażąca (6/10 punktów jeśli trzymać się punktacji z naszych testów lornetek). Obraz jest jasny, biały i kontrastowy. W nocy przekonaliśmy się dodatkowo, że nie widać żadnej komy i pociemnienia przy brzegu.
Oba Kellnery 10 i 20 mm to sprzęt bardzo przyzwoity. Trzymają ostrość w zasadzie do 90% promienia pola widzenia. Mają 52 stopnie pola widzenia, czyli dokładnie tyle ile zapowiedział producent. Dystorsja jest wyraźnie większa niż u Eudiascopika (tylko 2 punkty na 10). W nocy przy brzegu widać też komę, ale niewielką. Ogólnie mówiąc miła niespodzianka.
We wszystkich okularach było natomiast widać mniejszy lub większy astygmatyzm. Wydaje się to jednak winą zestawu obiektyw + diagonal, niż okularów. W światłosilnych refraktorach już tak jednak jest. Trzeba będzie chyba coś pogrzebać przy ustawieniu obiektywu.
Osobną historią jest aberracja chromatyczna, której przy zwykłym achromacie o światłosile f/5 należało się oczywiście spodziewać. Księżyc miał wyraźną obwódkę, ale obraz był na tyle ładny i konrtastowy, że nie rzucało się to w oczy. Trochę gorzej było z Marsem. Powiększenie 50x pokazywało wyraźną, fioletową z jednej i żółtą z drugiej, otoczkę. Oprócz tego malutka tarcza, na której przy odrobinie wyobraźni można było dostrzec biały punkcik czapy i czarny punkcik w środku jako zarys jakiegoś "kontynentu".
Rzut okiem na M31, Plejady i gromadę podwójną w Perseuszu pokazał duże możliwości tego sprzętu w przypadku obiektów mgławicowych. Obrazy były naprawdę ładne. Niestety na więcej pogoda nam nie pozwoliła. Nie doczekaliśmy więc widoków Jowisza i Saturna (aczkolwiek przy 50x i przy takiej aberracji chromatycznej cudów się nie spodziewaliśmy).
Wstępne wnioski są więc dla nas bardzo budujące. Docelowy dla nas zestaw: Firstscope + Eudiascopic 35 mm sprawuje się świetnie i robi to do czego go przeznaczyliśmy. Duża aberracja chromatyczna, tak widoczna przy powiększeniu 50 razy, przy 14 razach w nocy jest już mało
uciążliwa i pozwala na bardzo komfortowe przeglądanie nieba.