Samsung NX 18-55 mm f/3.5-5.6 OIS - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
W pierwszym, bezlusterkowym zestawieniu, trudno uniknąć porównań do innego „kita” systemu z matrycą APS-C, czyli Sony E 18–55 mm f/3.5–5.6 OSS. Jest on minimalnie krótszy i praktycznie tyle samo waży. Mimo, że zawiera jeden element optyczny mniej, zawiera aż 3 elementy asferyczne. Na pierwszy rzut oka jednak to Sony wydaje się większy, szczególnie gdy podepniemy go do mniejszego od Samsunga NX10 aparatu Sony NEX-5. Bardzo podobny do „kita” Samsunga (rozmiarowo jak i z wyglądu) jest również Panasonic G VARIO 14–42 mm f/3.5–5.6 ASPH. MEGA O.I.S. przeznaczony dla systemu Mikro Cztery Trzecie. Jedynie propozycja Olympusa wyróżnia się w zestawieniu małym rozmiarem, jednak należy pamiętać, że specyfikacja podaje go dla pozycji transportowej. W pozycji roboczej „kit” Olympusa należy odblokować, co zwiększa jego rozmiary.
Pośród „kitów” lustrzankowych Samsung NX 18–55 mm f/3.5–5.6 OIS jest najlżejszy i najmniejszy, choć największą różnicę dostrzec można względem „kitów” Canona i Nikona. Warto również zwrócić uwagę, że pośród wszystkich porównywanych obiektywów to właśnie testowany Samsung oferuje najmniejszą skalę odwzorowania, stanowczo za małą, by wiązać z nim poważne plany makrofotograficzne.
Poniższe zdjęcie pokazuje Samsunga NX 18–55 mm f/3.5–5.6 OIS obok swoich systemowych braci – Samsunga NX 20–50 mm f/3.5–5.6 oraz Samsunga NX 30 mm f/2.
Jak wspomnieliśmy powyżej, Samsung swoje pierwsze bezlusterkowce zaproponował w konwencji „małej lustrzanki”. Dlatego też zestaw Samsunga NX10 i NX 18–55 mm f/3.5–5.6 OIS tak właśnie wygląda, a stosunkowe duże rozmiary obiektywu nie rażą tak jak tandem Sony NEX-5 i Sony E 18–55 mm f/3.5–5.6 OSS. Obiektyw w trakcie pracy dość znacznie się wydłuża, co jeszcze bardziej zwiększa dysproporcje między obiektywem a korpusem. Poniżej prezentujemy zdjęcia standardowego zestawu Samsunga.
Jednak w połączeniu z niedawno zaprezentowanym NX100 obiektyw staje się relatywnie większy i powtarza się sytuacja znana z Sony NEX. Dlatego m.in. wraz z premierą NX100 zaprezentowano mniejszą, kompaktową wersję „kita” – Samsunga NX 20–50 mm f/3.5–5.6.
Choć obiektyw wykonany jest z tworzyw sztucznych, od początku byliśmy pod wrażeniem jego wykonania. Mając go w rękach czuć dbałość o jakość. Wszystko jest dobrze spasowane, nie występują żadne luzy. Pewne zastrzeżenia można mieć do nierównomiernej pracy pierścienia ustawiania ogniskowej. W zakresie od 18 mm do około 30 mm porusza się go płynnie jednak dalszy obrót powoduje wyraźny opór. Pierścień do ustawiania ostrości chodzi natomiast bardzo płynnie i z należytym oporem. W trakcie normalnego użytkowania przez kilka tygodni nie pojawiły się na obiektywie żadne rysy ani zadrapania.
Obiektyw zaczyna się plastikowym bagnetem, w którym schowana jest soczewka o średnicy 14 mm. Wraz z wydłużaniem ogniskowej chowa się ona wewnątrz obudowy dość głęboko. Dalej, na pierwszej, nieruchomej części umieszczono czerwony znacznik poprawnego mocowania, oznaczenie obiektywu oraz włączniki stabilizacji obrazu i autofokusa.
Karbowany pierścień do zmiany ogniskowej ma szerokość 2 cm i umieszczono na nim skalę ogniskowych, z zaznaczonymi wartościami 18, 24, 35, 45 i 55 mm. Za owym pierścieniem znajduje się jeszcze jeden nieruchomy pierścień o szerokości 3 mm, na którym umieszczono parametry obiektywu oraz logo producenta. Główną część obiektywu kończy dość wąski (6 mm), karbowany pierścień ustawiania ostrości. Obiektyw zwieńczony jest tubusem wysuwającym się w zależności od ogniskowej – dla 18 mm jest całkowicie schowany, by dla 55 mm wysunąć się o 3.2 cm. Tubus zwieńczony jest przednią soczewką o średnicy 4 cm i nierotującym gwintowym mocowaniem filtrowym o średnicy 58 mm.
Budowa wewnętrzna składa się z 12 elementów ułożonych w 9 grupach, w tym jednej soczewki asferycznej. Wewnątrz obiektywu znajdziemy również kołową przysłonę o 7 listkach, którą da się maksymalnie przymknąć do wartości f/22.
Kupujący Samsunga NX 18–55 mm f/3.5–5.6 OIS dostają w zestawie osłonę przeciwsłoneczną oraz oba dekielki.
Stabilizacja
Brak stabilizacji matrycy w aparatach Samsung NX przesuwa ten obowiązek na obiektywy tego systemu. „Kit”, jako teoretycznie najpopularniejsze narzędzie, był tu zatem oczywistym wyborem. Spójrzmy jak zastosowany moduł stabilizacji spisuje się w praktyce. Według standardowej procedury wykonaliśmy zdjęcia o ekwiwalencie ogniskowej około 50 mm z różnymi czasami ekspozycji i porównaliśmy liczbę nieudanych ujęć zarówno dla stabilizacji włączonej, jak i wyłączonej. Odpowiedni wykres jest zaprezentowany poniżej. Czas ekspozycji jest wyrażony w wartościach ekspozycji i w tym przypadku 0 EV odpowiada 1/80 sekundy.
Niestety wykazana skuteczność stabilizacji nie zachwyca i wynosi jedynie około 1–1.5 EV. To mało jak na dzisiejsze standardy i okazuje się raczej mało znaczącym dodatkiem, a nie równorzędnym zamiennikiem stabilizacji matrycy. Powyższy wykres przedstawia działanie Trybu 1 stabilizacji (wybieralnego z menu aparatu) polegającego na jej włączaniu jedynie podczas wykonywania zdjęcia. Tryb 2, czyli stabilizacja działająca cały czas, osiąga wyniki lepsze o dodatkowe 0.5EV.