Canon EF-S 18-200 mm f/3.5-5.6 IS - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Jeśli już jesteśmy przy świetle, nie sposób nie wspomnieć o pewnej przykrej cesze testowanego obiektywu. Zaczyna się on światłem f/3.5, ale wraz ze zwiększaniem ogniskowej, bardzo szybko ciemnieje. W okolicach ogniskowej 22 mm mamy już f/4.0, przy 35 mm f/4.5, a w okolicach 50 mm już f/5.0. Światło f/5.6 zaczyna się zaś w okolicach ogniskowej 85 mm.
Poniższe zdjęcie przedstawia testowany obiektyw obok obiektywów EF-S 18–55 mm f/3.5–5.6 IS II oraz EF-S 18–135 mm f/3.5–5.6 IS.
Jak widać, w klasie obiektywów kitowych lub ich tańszych zamienników Canon jest dość konsekwentny – daje stabilizację, ale nie daje silnika USM. Jest to dość dziwne, bo konkurencja takie silniki posiada nie tylko u bezpośrednich konkurentów, ale także w tańszym segmencie.
Obiektyw zaczyna się metalowym bagnetem, wewnątrz którego znajdujemy plastikową wypustkę charakterystyczną dla mocowania EF-S, której głównym zadaniem jest uniemożliwienie podłączenia takiego obiektywu do lustrzanki pełnoklatkowej. Pomiędzy wypustką a samym bagnetem mamy jeszcze styki oraz fragment pierścienia z napisem: „CANON INC. MADE IN TAIWAN”.
Tylna soczewka ma średnicę 24 mm i chowa się w bagnecie na głębokość około 0.5 cm, gdy ogniskowa jest ustawiona na 18 mm. Przy przechodzeniu do 200 mm, układ optyczny przesuwa się i tylna soczewka chowa się w obudowie na głębokość prawie 4 cm. Przy okazji naszym oczom ukazuje się wnętrze obiektywu i kilka elementów elektronicznych pozostawionych na wierzchu.
Przechodząc na właściwy korpus obiektywu, znajdujemy na nim napis z parametrami, a po jego lewej stronie przełączniki trybu mechanizmu ustawiania ostrości (AF/MF) oraz włącznik stabilizacji (STABILIZER ON/OFF). Po drugiej stronie zaś mamy przełącznik LOCK, który pozwala blokować obiektyw na ogniskowej 18 mm. W trakcie testu nie użyliśmy go ani razu, bo obiektywem trzeba naprawdę mocno potrząsnąć, aby przedni układ soczewek samoczynnie się wysunął.
Następna część obiektywu to szeroki aż na 5.5 centymetra pierścień do zmiany ogniskowej. Składa się nań wąski pasek z napisem IMAGE STABILIZER, srebrny pierścień, szerokie na 32 mm gumowane karbowanie i srebrny pasek ze znacznikami ogniskowej dla 18, 24, 50, 80, 135, 170 i 200 mm. Pierścieniem operuje się wygodnie, choć jego praca nie jest równa. Pracuje ciężej w zakresie ogniskowych 24–135 mm i lżej w pozostałych zakresach.
Idąc dalej mamy pierścień do manualnego ustawiania ostrości, który jest karbowany i ma szerokość tylko 8 mm. Jego małe rozmiary i zakres pracy wynoszący tylko około 60–70 stopni, w zasadzie nie pozwalają mówić o precyzyjnych nastawach.
Następną częścią jest przedni układ soczewek, który wraz ze wzrostem ogniskowej wysuwa się na teleskopowym i wykonanym z tworzyw sztucznych tubusie. Przy maksymalnej ogniskowej rozmiary obiektywu rosną o ponad 6 cm, w porównaniu do ustawienia na ogniskowej 18 mm. Przednia soczewka ma średnicę 58 mm i jest otoczona nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 72 mm oraz bagnetem służącym do mocowania osłony przeciwsłonecznej, którą niestety musimy dokupić oddzielnie. Canon nigdy bowiem nie rozpieszcza swoich klientów bogactwem dodawanych w cenie akcesoriów. Model EF-S nie jest tutaj wyjątkiem i kupujący może liczyć tylko na dekielki.
Jeśli chodzi o konstrukcję optyczną mamy tutaj do czynienia z 16 soczewkami ustawionymi w 12 grupach. Firma chwali się zastosowaniem dwóch elementów ze szkła niskodyspersyjnego ED oraz dwóch soczewek asferycznych. Wewnątrz znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o sześciu listkach, którą można domknąć do wartości od f/22 do f/36 w zależności od użytej ogniskowej.
Stabilizacja obrazu
Producent twierdzi, że stabilizacja optyczna zastosowana w przypadku modelu EF-S 18–200 mm IS działa ze skutecznością na poziomie 4 EV. Zdecydowaliśmy się to sprawdzić. W tym celu, na ogniskowej 200 mm, wykonaliśmy po kilkadziesiąt zdjęć na każdym czasie ekspozycji z zakresu od 1/320 do 1/5 sekundy robiąc je zarówno dla stabilizacji włączonej jak i wyłączonej. Wynik, w postaci odsetka poruszonych zdjęć jest zaprezentowany poniżej (punkt 0 EV odpowiada czasowi ekspozycji 1/200 sekundy).
Maksymalne oddalenie obu krzywych od siebie sięga 3.3 EV i na tyle oceniamy skuteczność stabilizacji w testowanym obiektywie. Choć nie ma tu obiecanych 4 EV, jest to wynik i tak dobry, przez to zasługujący na pochwałę.