Sony DT 35 mm f/1.8 SAM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
W obecnej ofercie firmy Sony nie ma więc korpusu z matrycą APS-C/DX, który spełniałby nasze wymagania odnośnie aparatu do testów obiektywów. Modele z nieruchomym lustrem, takie jak A55 pokazują wyraźne różnice w wartościach MTF50 pomiędzy składową pionową i poziomą, co bardzo utrudnia prezentację wyników i ocenę astygmatyzmu. Dla odmiany niektóre modele A3xx i A5xx nie pokazują tej różnicy, ale nie mają pełnoprawnej funkcji wstępnego podnoszenia lustra, która jest niezbędna w testach optyki o dłuższych ogniskowych. Nie posiadają też przydatnej funkcji mikroregulacji autofokusa.
Nie chcąc zwlekać jednak z kolejnymi testami, zdecydowaliśmy się troszkę przymknąć oko.
Nasz wybór padł na Sony A580. Niewątpliwą zaletą tego modelu jest udana matryca CMOS o rozdzielczości 16 milionów pikseli. Co dla nas ważne, daje ona mniej więcej takie same MTF-y
jak analogiczny detektor zastosowany w Pentaksie K-5 i Nikonie D7000, a co więcej, notuje też
podobne wyniki jak używane przez nas w testach Canon 50D i Olympus E-3. Dzięki temu,
wyniki uzyskane na wszystkich wymienionych powyżej korpusach, pozwalają na bezpośrednie
porównywanie obiektywów do siebie. To potężny atut, który pozwolił nam przymknąć oko na
brak pełnoprawnego, wstępnego podnoszenia lustra w A580. Na szczęście model ten pozwala na jego podniesienie na 2 sekundy. Jest to czas na tyle długi, że nie powinien znacząco zaniżyć
wyników rozdzielczości obiektywów o ogniskowych na poziomie 50 mm. Z pewnością jednak
nie nadaje się do testów optyki o ogniskowej od 100 mm w górę i takich testów nie będziemy
na nim prowadzić. Obiektyw Sony DT 35 mm f/1.8 SAM ma jednak na tyle krótką ogniskową, że z jego testem nie powinniśmy mieć najmniejszych problemów.
Na początek warto więc zaznaczyć, że w przypadku testów na 15–16 Mpix matrycach APS-C/DX, za poziom przyzwoitości uznajemy wartości w okolicach 35 lpmm, a najlepsze obiektywy stałoogniskowe potrafią osiągać rezultaty na poziomie 52–53 lpmm. Sprawdźmy więc jak na tym tle wypada DT 1.8/35.
W centrum kadru obiektyw nie daje nam najmniejszych powodów do narzekań. Wręcz przeciwnie, może zbierać same pochwały. Przede wszystkim, maksymalny otwór względny, na którym notujemy wyniki na poziomie 43 lpmm, jest w pełni użyteczny i pozwala nam cieszyć się dobrą jakością obrazu. Wraz z przymykaniem przysłony robi się jeszcze lepiej – swoje maksimum na świetnym poziomie ciut powyżej 52 lpmm, obiektyw osiąga dla przysłon f/4.0 i f/5.6.
Trochę gorzej jest na brzegu kadru. Przysłony f/1.8 i f/2.0 nie gwarantują nam dobrej jakości zdjęć. Dopiero przymknięcie do f/2.8 lub ciut powyżej, pozwala nam zbliżyć się do poziomu przyzwoitości.
Wyniki jakie uzyskał Sony 1.8/35 w centrum kadru i na jego brzegu są bardzo podobne do tych, jakie odnotowaliśmy w przypadku Nikkora 1.8/35. Mamy więc tutaj do czynienia z optyką o podobnych własnościach – w obu przypadkach, uwzględniając umiarkowaną cenę, zasługującą na pochwały.