Voigtlander Nokton 17.5 mm f/0.95 Aspherical - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Na poniższym zdjęciu testowany Voigtlander stoi obok Olympusów 1.8/45 i 1.8/75. Warto nadmienić, że to najjaśniejsze obiektywy, jakie firma ta ma do zaoferowania użytkownikom systemu Mikro 4/3.
Każdy, kto miał wcześniej w rękach jakiś obiektyw Voigtlandera, nie poczuje się zawiedziony biorąc do ręki Noktona 0.95/17. Jego jakości wykonania nie można bowiem nic zarzucić – mamy do czynienia tylko z metalem i szkłem. Ogromne wrażenie robi waga obiektywu – naprawdę ją czuć w ręku i trudno się oprzeć wrażeniu trzymania małego granatu ręcznego. Warto zwrócić uwagę, że choć prezentowany na zdjęciu powyżej Olympus 1.8/75 też jest wykonany w całości z metalu, to jest od Voigtlandera prawie dwa razy lżejszy!
Jedyne do czego możemy mieć zastrzeżenia, to łatwość z jaką można zadrapać albo minimalnie uszkodzić czarną farbę pokrywającą metal obudowy. Wystarczyło jedno wyjście na zdjęcia przykładowe, gdy obiektyw był kilka razy zmieniany i leżał w torbie obok innych aparatów oraz obiektywów, aby na obudowie pojawiło się kilka zauważalnych przetarć.
Obiektyw zaczyna się metalowym i krótkim bagnetem systemu Mikro 4/3. Nie ma tam jednak żadnych styków, przez co korpus nie dostaje informacji o ogniskowej i użytej wartości przysłony, która przez to nie jest zapisywana w EXIF-ie. Tylna soczewka ma średnicę 2.5 cm i jest mniej więcej na wysokości bagnetu, gdy ostrość jest ustawiona na nieskończoność. Gdy przechodzimy do minimalnej odległości ostrzenia soczewka chowa się w obudowie na około 0.5 cm. Obiektyw ustawia ostrość przesuwając całym układem optycznym naraz – nie dochodzi więc do zmiany ogniskowej.
Na czarnej i metalowej obudowie najpierw znajdujemy skalę głębi ostrości, którą zaznaczono dla wartości przysłony f/16, f/8 i f/4.0, a z drugiej strony numer seryjny obiektywu i napis „Lens made in Japan”. Dalej mamy pierścień do manualnego ustawiania ostrości, który ma szerokość 2.5 cm. Jego większą część zajmuje karbowanie i lekkie wgłębienia na palce. Na pozostałej części naniesiono skalę odległości wyrażoną w metrach oraz calach/stopach. Pierścień pracuje idealnie – płynnie i z właściwym oraz równomiernym oporem w całym zakresie – jest to dokładnie to, czego oczekujemy od wysokiej klasy obiektywów manualnych. Przebieg całej skali wymaga obrotu pierścieniem o kąt około 200 stopni. Pozwala to na bardzo precyzyjne nastawy.
Za pierścieniem do manualnego ustawiania ostrości zaczyna się spora część obudowy, która wysuwa się nieznacznie, gdy przechodzimy do minimalnej odległości ostrzenia. Na tym fragmencie obudowy znajduje się pierścień do zmiany przysłony, który ma szerokość 8 mm. Przysłonę możemy zmieniać z krokiem 0.5 EV i możemy to robić tylko owym pierścieniem, lecz nie z poziomu korpusu jak w przypadku Voigtlanderów SL II przeznaczonych na pełną klatkę. Pracy pierścienia do zmiany przysłony nie można nic zarzucić – jest ona wzorowa.
Przednia soczewka obiektywu ma średnicę 43 mm, jest otoczona napisami z nazwą i parametrami obiektywu oraz nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 58 mm.
Obiektyw składa się z 13 soczewek ustawionych w 9 grupach – to aż dwie soczewki więcej niż u jego brata o parametrach 0.95/25. Jednej soczewce nadano kształt asferyczny, a jedną wykonano ze szkła o bardzo wysokim współczynniku załamania (ang. Super High Refractive element). Wewnątrz znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o aż 10 listkach, którą możemy domknąć maksymalnie do wartości f/16.0.
Kupujący dostaje w zestawie dwa dekielki oraz osłonę przeciwsłoneczną wyposażoną w dodatkowy dekielek. Obiektyw nie jest tani więc szkoda, iż producent nie zdecydował się na dołożenie do zestawu jakiegokolwiek futerału.