Sigma A 60 mm f/2.8 DN - test obiektywu
11. Podsumowanie
Zalety:
- solidnie wyglądająca i dobrze wykonana obudowa,
- genialna jakość obrazu w centrum kadru,
- bardzo dobra jakość obrazu na brzegu kadru,
- bardzo mała aberracja chromatyczna,
- prawidłowo korygowana aberracja sferyczna,
- niezauważalna dystorsja,
- dobrze korygowany astygmatyzm,
- umiarkowane winietowanie,
- bezgłośny autofokus,
- rewelacyjny stosunek jakości do ceny,
- bardzo dobre wyposażenie standardowe.
Wady:
- szkoda, że nie ciut jaśniejszy…
W Świętego Mikołaja przestałem wierzyć gdzieś w okolicach roku 1978. Sigma sprawiła, że chyba znów zacznę. Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mi powiedział, że za 699 zł można sprzedawać obiektyw wykonany całkowicie w Japonii i w znaczniej mierze z metalu, wybitnie ostry od maksymalnego otworu względnego, bardzo dobrze korygujący większość podstawowych wad optycznych, do którego dostajemy w zestawie sztywne etui i osłonę przeciwsłoneczną (dodam, że u firmowych producentów trzeba wydać grube kilka tysięcy złotych, żeby dostać coś takiego w komplecie z obiektywem) i na który dostajemy dwa lata gwarancji z możliwością przedłużenia o dodatkowy rok, kazałbym mu solidnie puknąć się w czoło. Sigma sprawiła, że ta mrzonka stała się faktem. Czas więc ponownie uwierzyć w Świętego Mikołaja…
W zasadzie jedyna rzecz, która może w tym teście spowodować, że zacznę narzekać to fakt, że Sigma nie oferuje tego obiektywu z innymi mocowaniami niż Mikro 4/3 i Sony E. W obu tych systemach parametry 2.8/60 mają silną i rozsądną cenowo konkurencję (np. Olympus 2.8/60 Macro i Sony 1.8/50 OSS). Myślę, że znacznie chętniej Sigmę 2.8/60 przygarnęliby użytkownicy takich systemów bezlusterkowych jak Canon EOS M, Fuji X czy nawet Samsung NX. Liczę więc, że wprowadzenie nowych mocowań to tylko kwestia czasu.
P.S. Wada wpisana jest trochę na wyrost. Jakby był jaśniejszy, to pewnie byłby większy i nie kosztowałby 699 zł.