Canon EF 17-40 mm f/4.0L USM - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Jeśli rozmiary EF 17-40 mm porównamy do innych obiektywów
zmiennoogniskowych typu Tamrona 17-50 czy Sigm 18-50 i 17-70 mm,
porównanie to nie wypadnie dobrze, choć Canon ma przecież najgorsze
światło. Jeśli jednak uwzględnimy fakt, że jest on zaprojektowany do
dawania ultraszerokiego kąta na pełnej klatce, jego gabaryty staną się
zrozumiałe, bo uzyskiwanie szerokich kątów rządzi się swoimi prawami.
Widać to wyraźnie choćby po Canonie EF-S 10-22 mm. Oba szkła, czyli
10-22 mm i 17-40 mm, to niejako obiektywy bliźniacze, mające dawać
bardzo szeroki kąt, z tym że pierwszy na matrycy APS-C, a drugi na
pełnej klatce. Nic więc dziwnego, że ich konstrukcje, gabaryty i
zewnętrzny wygląd są bardzo podobne, co widać na poniżym zdjęciu.
Wewnątrz solidnej obudowy Canona 17-40 mm kryje się 12 soczewek
ustawionych w 9 grupach. Warto przy tym zaznaczyć, że jeden z tych
elementów wykonano z niskodyspersyjnego szkła SUD (Super Ultra-low
Dispersion), a trzy inne to soczewki asferyczne. Dodatkowo otrzymujemy
7-listkową przysłonę.
Cała konstrukcja ma nam umożliwić uzyskiwanie wysokiej jakości obrazów już od odległości 28 centymetrów. Niestety, duże gabaryty obiektywu pociągają za sobą konieczność stosowania dużych filtrów i w przypadku Canona 17-40 mm musimy użyć rozmiaru aż 77 mm. A ponieważ do L-ki nie wypada wkręcić byle czego, przyjemność ta będzie nas niewątpliwie drogo kosztować. Przykładowo, za filtr UV marki B+W o tym rozmiarze musimy zapłacić w okolicach 250 zł. Filtry połówkowe i polaryzacyjne będą jeszcze droższe...