Nikon Z5 - test trybu filmowego
1. Wstęp
Część tego kompromisu widać choćby po braku górnego ekranu LCD w podstawowym Nikonie. Część zmian natomiast kryje się w środku. Wśród nich jest matryca, która – w przeciwieństwie do tej z Z6 – nie korzysta z technologii BSI, wolniejszy tryb seryjny, czy mocno okrojony tryb filmowy, na którym skupimy się w niniejszym teście.
Jak mocno został on okrojony? Pod względem specyfikacji Nikon Z5 cofnął się w czasie o ładnych kilka lat. Wrócił znany z modeli D5 czy D500 crop w 4K, a klatkaże w Full HD znów kończą się na 60, a nie, jak w przypadku Z6, 120 kl/s. Podstawowy pełnoklatkowy bezlusterkowiec stracił też profil N-Log oraz możliwość wypuszczenia filmowych RAW-ów po HDMI. Wycięto zatem naprawdę sporo, może nawet nieco zbyt dużo. Z drugiej strony, do dyspozycji mamy elementy jak najbardziej współczesne i dające sporą przewagę nad lustrzankami takimi jak D6 czy przytoczony już D500. Tymi elementami są stabilizacja matrycy, rozbudowany autofokus w trybie filmowym czy choćby odziedziczony po Z6 i Z7 bardzo dobry wizjer elektroniczny.
Spójrzmy zatem, jak wypadnie tryb filmowy Nikona Z5 w starciu z naszą procedurą testową. W końcu nawet okrojone rozdzielczości i klatkaże mogą wyglądać dobrze lub źle oraz szumieć w mniejszym lub większym stopniu.
Aparat do testu wypożyczyła firma Nikon Polska, za co serdecznie dziękujemy.