W lutym tego roku Canon nieco zaskoczył użytkowników i zaprezentował nie jeden, a dwa aparaty segmentu entry level. Pierwszym jest EOS 2000D, traktowany jako bezpośredni następca EOS-a 1300D. Drugi natomiast to kompletnie nowa półka cenowa w portfolio japońskiego producenta – EOS 4000D stał się najtańszą lustrzanką w ofercie Canona.

Wiele komponentów odziedziczył po rok starszym EOS-ie 1300D – w tym najważniejszy, czyli matrycę. Jest to ta sama, 18-megapikselowa konstrukcja, którą Canon raczy nas od lat. Już w momencie premiery 1300D pisaliśmy, że jest to matryca nieco przestarzała. Czy jednak nowy EOS 4000D czymś zaskoczy i będzie ona lepiej oprogramowana? Przekonamy się w toku testu.

Oprócz tego, EOS 4000D pochwalić się może 9-punktowym autofokusem (również stosowanym przez japońskiego producenta od lat), czy ekranem o przekątnej 2.7 cala i rozdzielczości 230 000 punktów. Nie ma co się oszukiwać – specyfikacja nowego EOS-a na pewno nie jest imponująca. Pamiętajmy jednak, że to najtańsza lustrzanka w portfolio producenta, debiutująca z ceną 1550 zł za sam korpus. W tej cenie trzeba iść na pewne kompromisy.

Czy mimo kiepskiej specyfikacji EOS 4000D jest dobrym wyborem dla entuzjasty fotografii? Czy jest w stanie zastąpić smartfon, czy prosty kompakt? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w toku tego testu.

W testach wykorzystujemy statywy i głowice marki Vanguard dostarczone przez firmę Digital Partner Sp. z o.o.

Lustrzankę Canon EOS 4000D mogliśmy przetestować dzięki uprzejmości firmy Canon.

Opis naszej procedury testowej można znaleźć w artykule „Jak testujemy lustrzanki cyfrowe?”. Jeśli pojawią się dodatkowe wątpliwości z tym związane, zachęcamy do lektury artykułu „Często zadawane pytania”.

Porównanie specyfikacji EOS-a 4000D z bliźniaczym 2000D, starszym 1300D oraz lustrzankami konkurencji można obejrzeć tutaj.