Canon EOS 2000D - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Pod względem budowy i jakości wykonania, jak na sprzęt klasy entry level, Canon EOS 2000D prezentuje się nieźle. Jego korpus został w całości wykonany z matowego tworzywa sztucznego, ale mimo to konstrukcja zachowuje sztywność, a poszczególne elementy obudowy są dobrze do siebie dopasowane. Ponadto, zarówno rękojeść, jak i część tylnej obudowy zostały pokryte gumowym materiałem, charakteryzującym się chropowatą powierzchnią i zapewniającym odpowiednią przyczepność. Warto dodać, że najnowszy amatorski EOS ma dokładnie takie same rozmiary jak poprzednik, a różnica w wadze wynosi zaledwie 10 gram.
W 2000D zastosowano taki sam układ elementów sterujących jak w 1300D. Przycisków i pokręteł mamy zatem niewiele, ale ich funkcjonalność przynajmniej jak na typowo amatorski aparat jest niezła. Również w obrębie menu nie zauważamy szczególnych zmian. Ma ono tę samą strukturę i wygląd jak u poprzednika. Szkoda, że producent nie zdecydował się na umieszczenie w aparacie swojego nowego menu z przewodnikiem, które niewątpliwie byłoby sporym ułatwieniem dla początkujących fotografów.
Również w aspekcie wyświetlacza nie spotkamy się z usprawnienia. Ekran pozostał stały, nie wyposażono go również w możliwość dotykowej obsługi. Możemy jednak pochwalić jego jakość i wielkość. Pewne zastrzeżenia mamy jedyne do pracy w mocnym słońcu, gdzie z łatwością zauważymy odbicia utrudniające ocenę wykonanych zdjęć.
Jeżeli chodzi o tryb wideo, 2000D oferuje takie same możliwości jak poprzedni model, które w 2018 roku są zupełnym minimum. Najlepsza jakość filmów, jaką mamy do dyspozycji, to Full HD 30/25/24p. Ponadto poza trybem automatycznym filmy można nagrywać z ręczną kontrolą parametrów ekspozycji. Niestety, nie mamy możliwości skorzystania z ciągłego autofokusa, a ogniskowanie obywa się jedynie w momencie wciśnięcia spustu migawki do połowy. Warto również dodać, że działający w trybie Live View kontrastowy autofokus jest bardzo wolny.
Podobnie jak u poprzednia, wizjer optyczny w testowanym aparacie nie zachwyca, ani pod względem powiększenia ani pokrycia kadru. Z drugiej strony w tej klasie sprzętu raczej trudno spodziewać się czegoś wyraźnie lepszego.
Użytkowanie i ergonomia
Biorąc pod uwagę fakt, że 2000D to aparat klasy entry level, pod względem wygody użytkowania utrzymuje całkiem niezły poziom. Jego rękojeść jest co prawda stosunkowo niewielka, jednak jej wyprofilowanie i pokrywający ją materiał sprawiają, że EOS dość dobrze leży w dłoni. Jeśli do aparatu mamy podpięty niewielki i lekki obiektyw, nie zauważymy większych problemów z wygodą użytkowania. Dostęp do elementów sterujących jest swobodny. W połączeniu z ekranem szybkich nastaw i zakładką „Moje Menu” pozwalają na całkiem sprawną obsługę aparatu w zakresie najważniejszych ustawień.
Do szybkości działania 2000D nie mamy w zasadzie zastrzeżeń. Uruchamianie odbywa się bez opóźnienia, a podczas podstawowej obsługi aparat działa płynnie. Tak samo jak u poprzednika, możliwości trybu seryjnego niestety nie zachwycają. Mamy więc do dyspozycji 3 kl/s. W formacie JPEG aparat trzyma prędkość przez całe 30 sekund, natomiast przy fotografowaniu w RAW-ach pojemność bufora wystarcza na nieco ponad 3 s.
W 2000D, tak samo jak u poprzednika, nie zastosowano automatycznego systemu czyszczenia matrycy za pomocą ultradźwięków. Użytkownikom tego aparatu pozostaje zatem jedynie czyszczenie ręczne lub programowe usuwanie zabrudzeń. Wbudowana lampa błyskowa charakteryzuje się stosunkowo niewielką mocą, bowiem jej liczba przewodnia wynosi 9.2 (ISO 100). Jej funkcjonalność jest zatem ograniczona, choć do naświetlenia bliskiego planu powinna wystarczyć.
Skuteczność systemu AF jest podobna w obu testowych warunkach oświetleniowych i stoi na przeciętnym poziomie. Nie mamy natomiast większych zastrzeżeń do działania systemu pomiaru światła. Podczas fotografowania nie sprawiał on problemów, a ewentualne korekty ekspozycji przy pomiarze matrycowym nie przekraczały 2/3 EV.
Rozdzielczość
Wyniki EOS-a 2000D w tej kategorii są na niezłym poziomie. Aparat ten da nam bardziej szczegółowe zdjęcia, co wynika oczywiście z jego mocniejszego „upakowania”. Wyższe wyniki notuje jednak zarówno Fujifilm X-A5, jak i Nikon D3400, mimo matryc o tym samym liniowym zagęszczeniu. Powodem jest fakt, że w 2000D zniesiono działanie filtra dolnoprzepustowego tylko w jednym kierunku, a w aparatach konkurencji – całkowicie. Brak filtra AA może skutkować w specyficznych sytuacjach możliwością pojawienia się efektu mory, jednakże przy tak zagęszczonej matrycy zjawisko to należy raczej do rzadkich.
Balans bieli
Do pracy balansu bieli w 2000D nie mamy większych zastrzeżeń. W większości przetestowanych przypadków błędy koloru utrzymywały się na niskim poziomie. Tradycyjnie dla światła żarowego przy automatycznym balansie bieli obserwujemy spory błąd i specyficzne ciepłe zabarwienie obrazu. Efekt ten można w pewnym stopniu zmniejszyć, stosując ustawienie auto z priorytetem bieli. W kategorii nasycenia koloru, odchyłki praktycznie dla każdego oświetlenia przekraczają 10%.
Jakość obrazu w JPEG
Jakość obrazu na JPEG-ach w 2000D w szerokim zakresie czułości utrzymuje się na dobrym poziomie. W testowanym EOS-ie szum daje się zauważyć przy ISO 1600, aczkolwiek na tym etapie jego wpływ jest właściwie minimalny. Przy dalszym wzroście czułości zaszumienie jest już z łatwością zauważalne. Przy ISO 6400 zauważymy już wyraźną utratę detali i kolorowe „ciapki”.
Wyostrzenie JPEG-ów w 2000D możemy kontrolować w 8-stopniowej skali. Zero oznacza w zasadzie brak wyostrzania, a optymalny efekt otrzymujemy ustawiając ten parametr w okolicach środka skali. Warto również dodać, że testowany EOS nie daje możliwości bezpośredniego fotografowania z użyciem filtrów. Nie odnajdziemy w nim również funkcji HDR.
Jakość obrazu i szumy w RAW
Obraz na surowych zdjęciach z 2000D w zakresie czułości do ISO 1600 utrzymuje się na satysfakcjonującym poziomie. Przy ISO 3200 szum jest wyraźnie zauważalny, jednak dopiero nastawa 6400 wydaje się być graniczną. W porównaniu do aparatów konkurencji, EOS wydaje się wypadać gorzej. Co innego mówią jednak pomiary składowej Y, bowiem tutaj Canon wygrywa o około 0.5 EV z aparatem X-A5 i nieznaczne przegrywa z Nikonem D3400. Na plus należy zaznaczyć, że 2000D szumi mniej, niż mniej upakowany poprzednik.
W kategorii prądu ciemnego nie obserwujemy niespodzianek. Histogramy mają kształt przypominający rozkład Poissona, a statystyka sygnału wygląda prawidłowo. Nie dostrzeżemy również oznak bandingu.
Zakres i dynamika tonalna
W kategorii zakresu tonalnego dla czułości ISO 100 liczba tonów w 1300D sięga niemal 315, co odpowiada 8.3-bitowemu zapisowi danych. Jest to lepszy rezultat, niż notował 1300D i gwarantuje on wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji.
Dla SNR=10 przy ISO 100 dynamika tonalna osiąga poziom 8.3 EV. Można to uznać za przeciętny rezultat. Należy jednak zaznaczyć, że jak na 14-bitowy zapis RAW-ów, testowany EOS nie zachwyca. Dla tego kryterium jego maksymalny wynik jest porównywalny z tym, jaki zanotowały X-A5 oraz D3400, a Nikon stosuje 12-bitowe RAW-y. Dla SNR=1 aparat notuje niecałe 12 EV, a powinien zbliżać się do 14 EV.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej (maksymalnie około 2/3 EV) wartości nominalnych. Pojemność studni potencjału dla bazowej czułości to około 70 ke-, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 389 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 800).
Szczerze mówiąc, trochę ciężko nam zrozumieć zachowanie Canona. Premiera 2000D praktycznie nie wprowadziła żadnych usprawnień względem poprzednika mimo, że pewne rozwiązania są w 2018 roku powodem do wstydu. Mowa tu chociażby o 9-polowym module autofokusa w czasach, gdy bezlusterkowi konkurenci oferują przynajmniej 49-polowy stystem o znacznie szerszym pokryciu czy marnym procesorze, który pozwala na wykonywanie zaledwie 3 klatek na sekundę. Dodatkowo, amatorów producent powinien kusić raczej rozwiązaniami, do których są przyzwyczajeni ze smartfonów, a więc dotykowym ekranem, użytecznym trybem live view czy różnymi filtrami, panoramami czy trybem HDR. Canon 2000D nie ma nic z wymienionych funkcjonalności.
Jeżeli mamy oceniać jakość obrazu, to ta rzeczywiście będzie całkiem niezła, jeżeli oczywiście nie ograniczymy się do obiektywów kitowych. Tutaj jednak cieniem kładzie się zastosowanie nie najlepszej matrycy, która pod względem dynamiki wyraźnie odstaje od najnowszej konstrukcji, która znana jest chociażby z 800D czy 200D. Być może jednak producent uznał, że potencjalni kupujący 2000D nie mają w planach specjalnego forsowania RAW-ów i ograniczą się do zdjęć JPEG, co rzeczywiście może być bliskie prawdy.
Canon coraz bardziej „rozdrabnia” się, starając się mieć lustrzankę w praktycznie każdej niszy rynku, czego początkiem było niedawne rozwarstwienie serii trzycyfrowej, a kontynuacją jest premiera 2000D i 4000D. Szkoda jednak, że kolejne premiery nie przynoszą ze sobą zbyt wielu usprawnień względem poprzednich modeli. Aparat 2000D z pełnym przekonaniem możemy nazwać archaicznym, a jego kupno wydaje się być dyskusyjne. Czy nie bardziej opłacalne wydaje się zakupienie używanej lustrzanki Canona z serii 3-cyfrowej? Warto jednak, przed ostatecznym wyrokiem zerknąć, jak prezentuje się cena aparatu w porównaniu do konkurentów.
- Canon 2000D + 18–55 mm II (IS) – 1877 zł,
- Canon 1300D + 18–55 mm II (IS) – 1599 zł,
- Panasonic Lumix GX800 + 12–32 mm – 1699 zł,
- Fujifilm X-A5 + XC 15–45 mm f/3.5–5.6 OIS PZ – 2499 zł,
- Fujifilm X-A3 + XC 16–50 mm f/3.5–5.6 OIS II – 2499 zł,
- Nikon D3400 + 18–55 mm VRII – 2099 zł,
- Olympus PEN E-PL8 + 14–42 EZ – 2199 zł
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Canona 2000D.
Zalety:
- dobra jakość obrazu do ok. ISO 1600,
- niezła rozdzielczość obrazu,
- całkiem dobry wynik dynamiki tonalnej dla ISO 100,
- dobrze działający pomiar światła,
- całkiem skuteczny balans bieli w większości przypadków,
- opcja automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli w świetle żarowym,
- całkiem dobrej jakości wyświetlacz LCD,
- konfigurowalna zakładka „Moje Menu”,
- możliwość ręcznej kontroli parametrów ekspozycji podczas nagrywania filmów,
- rękojeść o niezłej przyczepności do dłoni i komforcie chwytu,
- przyzwoita ergonomia elementów sterujących jak na aparat klasy entry level,
- opcjonalny moduł GPS,
- gniazdo HDMI,
- wbudowany moduł Wi-Fi i NFC,
Wady:
- słaba praca standardowego trybu automatycznego balansu bieli przy oświetleniu żarowym,
- przeciętna skuteczność fazowego AF w świetle żarowym i 5500K,
- zaledwie 9-polowy autofokus,
- bardzo wolny i niedokładny autofocus kontrastowy w trybie live view,
- stosunkowo słaby tryb zdjęć seryjnych,
- wizjer o niedużym powiększeniu obrazu i kryciu,
- słaba praca wyświetlacza LCD w ostrym słońcu,
- brak odchylanego ekranu,
- brak dotykowego ekranu,
- brak funkcji automatycznego czyszczenia matrycy,
- brak ciągłego autofokusa w trybie filmowania,
- brak drugiego pokrętła sterującego,
- brak opcji ustawienia temperatury barwowej zgodnie ze skalą Kelvina,
- brak uszczelnień,
- brak stabilizacji matrycy,
- brak filmowania w 4K,
- brak trybu HDR i funkcji automatycznego składania panoram,
- brak funkcji focus peaking,
- brak funkcji mikroregulacji AF.
- brak menu z przewodnikiem