Fujifilm X-S10 - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Fujifilm X-S10 jest modelem pozycjonowanym w okolicy środka oferty tego producenta - pomiędzy najprostszymi korpusami serii X-A, a topowymi, jak X-T4. Jego obudowa jest adekwatna do pozycji w ofercie - wykonano ją częściowo z magnezu (głównie przednia część, która służy także za radiator do rozprowadzania ciepła) i w dotyku sprawia ona przyjemne wrażenie - nie mamy poczucia obcowania z przysłowiowym "tanim plastikiem". Niestety korpus nie jest uszczelniony, niemniej niewielką mżawkę, jaka spotkała go podczas nagrywania ujęć w plenerze, zniósł bez problemów.
Od strony ergonomii także jest całkiem nieźle i zauważalnie lepiej niż na przykład w przypadku korpusów APS-C Sony. Użytkownicy mają do dyspozycji 3 koła nastaw, z których jedno niestety umieszczono po lewej stronie wizjera, gdzie nie da się sięgnąć obsługującą aparat prawą ręką. Gdyby zamienić jego położenie z kołem wyboru trybu pracy, można by lepiej wykorzystać jego potencjał. Niemniej nawet dwa pozostałe wystarczają, zwłaszcza, że sporo obiektywów na bagnet Fujifilm X ma dedykowany pierścień przysłony. Oprócz tego na górnej ściance znajdziemy dedykowany przycisk ISO oraz drugi wywołujący menu podręczne. W tym ostatnim w trybie filmowym mamy pod ręką m.in. balans bieli, wybór profilu obrazu, czy tryb nagrywania i klatkaż. Oznacza to, że w wielu typowych zastosowaniach w ogóle nie będziemy musieli sięgać do menu głównego. Jak na korpus ze środka "lineupu" jest zatem naprawdę dobrze.
Menu, podobnie jak w X-T4, jest przejrzyście podzielone i łatwo w nim znaleźć to, czego potrzebujemy. Ogólnie z aparatu korzysta się po prostu przyjemnie, a jego ergonomia pomaga w pracy, zamiast ją utrudniać.
Jeśli chodzi o złącza, do dyspozycji mamy:
- wejście mikrofonu (mini jack 3.5 mm),
- wyjście mikro HDMI (typu D),
- złącze USB 3.0 (typu C).
Podobnie jak większość aparatów, Fujifilm X-S10 nie oferuje obsługi kodu czasowego podanego z zewnętrznego źródła. Kod możemy jedynie wygenerować na kilka sposobów w aparacie i wysłać na zewnątrz przez HDMI. W przypadku korpusu ze średniej półki trudno jednak oczekiwać więcej.
Bateria
Testowany aparat jest zasilany ogniwem NP-W126S. Oferuje ono 1260 mAh pojemności przy napięciu 8.4 V, co daje ok. 10.6 Wh energii. Według deklaracji producenta powinno to wystarczyć na około 40 minut nagrywania ciągiem w 4K i nasze praktyczne obserwacje potwierdzają te deklaracje. W praktyce Fujifilm X-S10 był drugim po Sigmie fp korpusem, w przypadku którego nie byliśmy w stanie nagrać wszystkich ujęć laboratoryjnych na jednym ładowaniu. Nie są to imponujące osiągi, w tak dużym gripie, jak ten oferowany przez testowany aparat, powinno dać się zmieścić większy akumulator.
Nośniki pamięci
Fujifilm X-S10 oferuje jedno gniazdo na kartę pamięci w standardzie SD/SDHC/SDXC zgodne ze specyfikacją UHS-I. Do oferowanych przez ten aparat trybów nagrywania i zakresów przepływności strumienia danych tyle spokojnie wystarczy. Zdecydowanie większym problemem jest obecność jedynie jednego gniazda, co potwierdzi każdy, komu kiedykolwiek padła karta SD.
Gniazdo na kartę umieszczono pod dolną klapką, tuż obok akumulatora. Samą klapkę skonstruowano w sposób pozwalający ją otworzyć przy korzystaniu z większości złączek statywowych, co oceniamy pozytywnie.
Wizjer i ekran
Ani wizjer ani ekran testowanego aparatu nie imponują rozdzielczością. W przypadku tego pierwszego jest to 2.36 mln punków (ok. 1086 x 724 px), a tego drugiego - 1.04 mln punktów (ok. 720 x 480). O ile więc szczegółowość obrazu mogłaby być lepsza, o tyle w pozostałych kwestiach jest przyzwoicie - wizjer jest wygodnie umieszczony, a ekran ma wystarczającą jasność i sprawnie funkcjonujący mechanizm dotykowy. Dużym plusem jest również fakt, że jest to ekran w pełni rozkładany, którego mocowanie skonstruowano tak, by nie kolidowało z wejściem mikrofonowym. Ergonomicznie jest zatem bardzo dobrze, zabrakło jedynie odrobiny pikseli.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to na pokładzie znajdziemy najprzydatniejsze w pracy udogodnienia takie jak focus peaking, powiększenie fragmentu kadru, czy programowalną zebrę.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostało przedstawione w fotograficznym teście Fujifilm X-S10.