Canon EOS RP - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Przedni panel szkieletu EOS-a wykonano ze stopu magnezu, natomiast pozostałe części z żywicy poliwęglanowej i włókna szklanego. Tworzywo widoczne z zewnątrz przypomina to z EOS-ów 80D, czy 6D Mark II i nie mamy zastrzeżeń odnośnie jego jakości. Dobrze sprawdza się także gumowa okleina pokrywająca uchwyt oraz fragmenty tylnej i lewej ścianki. Całość zabezpieczono przed wilgocią i kurzem, co z pewnością przyda się przy fotografowaniu w plenerze.
Interfejs użytkownika z pewnością nie zaskoczy dotychczasowych posiadaczy sprzętu Canona. Główne menu jest typowe dla aparatów systemowych EOS, a podział na zakładki jest przejrzysty i pozwala na sprawne przeglądanie zawartości. Aktywna tablica kontrolna (lub podręczne menu) oraz sekcja „Moje menu” pozwalają na całkiem szybką obsługę aparatu i wygodne dokonywanie ustawień sporej ilości parametrów.
Wydajność akumulatora nie należy do mocnych punktów EOS-a, skoro ten pozwala na wykonanie ok. 260–280 zdjęć. Plusem jest natomiast możliwość ładowania przez USB-C, choćby z powerbanku.
Ekran LCD charakteryzuje się wysoką rozdzielczością, wyraźnym obrazem, szerokim kątem widzenia i co ważne, został wyposażony w mechanizm umożliwiający jego odchylanie i obracanie. Fotografując w ostrym świetle słonecznym odblaski na wyświetlaczu nie są intensywne, warto jednak go trochę rozjaśnić. Dotykowy interfejs także stanowi użyteczny dodatek. Parametry wizjera nie są z pewnością rekordowe (rozdzielczość 2.36 miliona punktów i powiększenie obrazu 0.7x), aczkolwiek zapewnia on naprawdę przyzwoity podgląd obrazu. Bezpośrednie porównanie z EOS-em R pokazuje przewagę tego ostatniego, w postaci lepszej płynności i szczegółowości.
EOS RP oferuje wprawdzie nagrywanie filmów w jakości 4K, jednak wiąże się to z wyraźnym zawężeniem kąta widzenia (o czynnik 1.6x). Brak możliwości korzystania z fazowego autofokusa w 4K jest naszym zdaniem sporym minusem. Gdy rejestrujemy materiał w Full HD, powyższe problemy nie występują. Na plus zaliczamy za to obecność funkcji focus-peaking, wykrywania oka i możliwość nagrywania filmów HDR (1080p) i poklatkowych. Warto także pochwalić możliwość ręcznej kontroli parametrów ekspozycji, aczkolwiek zabrakło trybów półautomatycznych, takich jak priorytet przysłony czy migawki.
Użytkowanie i ergonomia
Jak na relatywnie niewielki aparat pełnoklatkowy, EOS RP ma przyzwoitej wielkości uchwyt. Brakuje mu wprawdzie nieco wysokości i głębokości, ale dzięki wyprofilowaniu i pokryciu przyczepnym gumowym tworzywem, EOS całkiem dobrze leży w ręce. Producent oferuje dodatkowy „grip” pozbawiony elementów sterujących, który po dokręceniu zwiększa wysokość zestawu. Nam wydał się on umiarkowanie użyteczny.
Zestaw przycisków i pokręteł nie należy do szczególnie rozbudowanych, brakowało nam np. guzika ISO. Na plus możemy zaliczyć możliwość przeprogramowania funkcji wielu guzików. To, w połączeniu z aktywną tablicą kontrolną (lub podręcznym menu) oraz sekcją „Moje menu” pozwala one na całkiem szybką obsługę aparatu i wygodne dokonywanie ustawień sporej ilości parametrów.
Tryb seryjny pozwala na fotografowanie w tempie do 5 kl/s. Gdy jednak korzystamy z ciągłego autofokusa, spada ono do 4 kl/s. Ze względu na niewygórowaną szybkość i obsługę standardu UHS-II, przy 5 kl/s możemy fotografować przez ok. 16.5 sekund w JPEG-ach i 5 sekund w RAW-ach.
Dual Pixel AF sprawuje się ogólnie bardzo dobrze. Studyjny test sprawdzający precyzję dla obiektywu 1.2/50 nie wypadł szczególnie korzystnie w świetle 5500 K, choć żadna odchyłka nie przekroczyła 20%. Znacznie lepiej było w świetle żarowym. Nie mieliśmy także zastrzeżeń do działania systemu Servo AF, łącznie z wykrywaniem twarzy i oka. Dobrze spisywał się też układ pomiaru światła.
W EOS-ie RP znajdziemy całkiem sporo ciekawych funkcji dodatkowych. Do dyspozycji mamy na przykład timer interwałowy, który pozwala na automatyczne wykonywanie zdjęć poklatkowych. Ciekawym rozwiązaniem jest również możliwość ustawienia czasu ekspozycji (z dokładnością do 1 sekundy) w trybie Bulb. Dzięki niej, przy wykonywaniu długich ekspozycji można się właściwie obejść bez wężyka spustowego. Funkcja detekcji migotania natomiast usprawnia fotografowanie w świetle, którego migotanie może negatywnie wpływać na równą ekspozycję kolejno wykonywanych zdjęć. W nowym EOS-ie nie zabrakło także modułu Wi-Fi, który pozwala na bezprzewodową komunikację z urządzeniami zewnętrznymi, w tym zdalne fotografowanie i przeglądanie zdjęć z poziomu smartfona lub tabletu.
Rozdzielczość
Zdolność rozdzielcza EOS-a RP ustępuje nowym modelom bezlusterkowców Nikona i Sony. Mimo, że w Canonie mamy 26-megapikselowy sensor, a w Z6 i A7 III 24-megapikselowy, różnice sięgają małych kilkunastu procent na niekorzyść RP. W testowanym EOS-ie zastosowano jednak filtr antyaliasingowy (wprawdzie osłabiony), zatem taka sytuacja nie stanowi zaskoczenia. JPEG-i – tradycyjnie w aparatach systemowych Canon – nie są wyostrzane przy zerowym stopniu tego parametru.
Balans bieli
W świetle żarowym automatyka daje wysoki błąd koloru. Można go jednak w pewnym stopniu zniwelować, aktywując dodatkową opcję „priorytet bieli”. Najlepsze efekty zapewnia natomiast wzorzec „żarówka” oraz samodzielne ustawienie wartości temperatury barwowej na 3000 K. Za to najniższe błędy dC występują w świetle naturalnym. Z najwyższą wartością nasycenia mamy do czynienia znów dla automatyki przy żarówkach. W całym teście średnia odchyłka parametru S wyniosła raczej niewiele – ok. 7%.
Jakość obrazu w JPEG
Niewyostrzone JPEG-i prezentują się nieco miękko na tle zdjęć konkurencji. EOS oferuje za to szeroki zakres wyostrzania plików skompresowanych, bo oprócz standardowej siły uwydatniania, mamy dwa dodatkowe parametry: precyzja i próg. Na wyższych nastawach czułości, jakość obrazu z nowego EOS-a nie ustępuje ani Nikonowi, ani Sony (A7 II).
Proces odszumiania JPEG-ów można kontrolować w 3-stopniowej skali, a ponadto mamy opcję wieloklatkowej redukcji szumu. Trzeba przyznać, że zarówno w jednym jak i w drugim przypadku odszumianie daje niezłe efekty i nie powoduje dużej degradacji szczegółów obrazu.
Omawiając JPEG-i warto także wspomnieć, że aparat oferuje funkcję zdjęć HDR, która daje całkiem spore możliwości konfiguracyjne i wybór dodatkowych efektów wizualnych.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Na odwzorowanie szczegółów w plikach RAW z EOS-a RP nie można narzekać, podobnie zresztą jak u porównywanej konkurencji. Za to dzięki obecności (osłabionego) filtra antyaliasingowego, efekt mory jest najmniej dokuczliwy. Canon nieznacznie ustępuje Nikonowi na wysokich ISO, natomiast wypada lepiej od poprzedniej generacji A7. Pomiary w programie Imatest pokazały, że dla ISO 6400 RP wyprzedza Nikona Z6 o ok. 1/3 EV, a A7 II już o ok. 1 EV. Z kolei trzecia generacja A7 utrzymuje bardzo zbliżony poziom szumu luminancji, co Canon.
Analiza darków pokazała, że podobnie jak w 6D Mark II, dla niskich czułości (do ISO 200) producent zastosował niższy bias na poziomie 512. Dla pozostałych czułości utrzymał wartość 2048. Do histogramów, statystyki i wyglądu darków w szerokim zakresie czułości nie mamy większych zastrzeżeń. Wyraźne niejednorodności w rozkładzie szumu widać dopiero na najwyższych ISO. Ponadto zaobserwować można oznaki poziomego bandingu.
Zakres i dynamika tonalna
W Canonie RP, dla ISO 100 liczba tonów sięga 423, a to daje 8.7-bitowy zapis danych (czyli tak samo jak w 6D Mark II). Wynik ten gwarantuje wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Podobnie wypadł Sony A7 II (8.6 EV). Lepsze wyniki w tej kategorii zanotowały natomiast aparaty Nikona (Z6 – 9.1 bita) oraz nowszy model Sony (A7 III – 9.3 bita).
Dynamika tonalna dla kryterium jakości obrazu SNR=10 przy ISO 100 wyniosła tylko 8.4 EV. Bezlusterkowce Nikona i Sony (A7 III) uzyskały odpowiednio 9.9 i 10.2 EV. Wynik EOS-a RP nieco dziwi, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę dostępność 14-bitowych RAW-ów. A7 II wypada podobnie jak EOS, choć zapis danych jest 12-bitowy. Dla SNR=1 dynamika w RP wyniosła 11.9 EV, co przy 14-bitowych RAW-ach zdecydowanie nie imponuje.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – wartość średnia znajduje się ok. 1–1 i 1/3 EV poniżej. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to 140 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 672 (czyli prawie dla nastawy aparatu ISO 1600).
Ocena końcowa
Canon twierdzi, że sensory w 6D Mark II i RP nie są identyczne, bowiem ze względu na mniejszą odległość rejestrową w bezlusterkowcu koniecznym okazało się przeprojektowanie mikrosoczewek na matrycy. Zasadniczo jednak, osiągi tych układów światłoczułych pozostają na takim samym poziomie. Innymi słowy, EOS RP to w gruncie rzeczy bezlusterkowa wersja 6D Mark II. Mniejszy korpus, nowy system obiektywów, filmowanie w 4K (wprawdzie z cropem) to główne różnice pomiędzy nimi. W wypadku RP mamy nieco mniejszą szybkość wykonywania zdjęć seryjnych, a także mniej wydajny akumulator. Amatorzy z pewnością doceniliby bogaty zestaw filtrów cyfrowych i tryb automatycznej panoramy, tych niestety zabrakło. Plusem jest natomiast wykrywanie twarzy i oka fotografowanej osoby, również w trybie filmowania.
Trochę szkoda, że nowy model odziedziczył po 6D Mark II dość słabą dynamikę tonalną. Nie do końca jesteśmy także zadowoleni z celności autofokusa w świetle 5500 K. Pozostaje jednak faktem, że w tak jasnym obiektywie jak 1.2/50, soczewki są relatywnie ciężkie i trudno oczekiwać, by AF działał na poziomie instrumentów reporterskich. Z drugiej strony, w świetle żarowym wypadł zauważalnie lepiej.
Jeśli chodzi o porównanie z konkurencją, w postaci np. Nikona Z6, czy Sony A7 III, trudno w zasadzie wyróżnić szczególne atuty EOS-a. Pozostaje tak naprawdę jedynie cena, znacznie korzystniejsza (ok. 5800 zł z adapterem EOS RF-EF) niż Z6 (ok. 7800 zł sam aparat), czy A7 III (ok. 8600 zł). Tyle, że owe bezlusterkowce wydają się naszym zdaniem ciekawszymi i bardziej zaawansowanymi propozycjami niż EOS RP. Za bliższego rywala testowanego Canona można uznać zaprezentowaną ponad 4 lata temu poprzednią generację A7, która z kolei jest od niego sporo tańsza (ok. 4300 zł).
Dla osób chcących rozpocząć przygodę z systemem EOS RF, model RP z pewnością mniej odchudzi portfel niż bardziej rozbudowany, obecny flagowiec R. Naszym zdaniem, RP to całkiem sensowny wybór jak na pierwszy aparat pełnoklatkowy, szczególnie dla ambitnych fotoamatorów. Warto jednak pamiętać, że na korpusie wydatki się nie kończą, a obiektywy RF do tanich nie należą. Tym bardziej cieszy dobra współpraca z adapterem RF-EF, pozwalającym wykorzystać starsze szkła od lustrzanek.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Canona EOS RP.
Zalety:
- dobra jakość zdjęć JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- osiągi zakresu tonalnego na dobrym poziomie,
- dobra celność AF w trybie pojedynczym i świetle żarowym,
- sporo dodatkowych opcji AF,
- dobrze działający pomiar światła,
- skuteczny balans bieli w większości przypadków,
- opcja automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli w świetle żarowym,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- czytelne, funkcjonalne i rozbudowane menu,
- konfigurowalna zakładka „Moje Menu”,
- dobrej jakości odchylany wyświetlacz LCD,
- dotykowy interfejs umożliwiający obsługę aparatu w szerokim zakresie,
- funkcjonalny tryb live view,
- wizjer o sporym powiększeniu i niezłej rozdzielczości,
- możliwość programowania kilku przycisków,
- filmy w jakości 4K,
- dość rozbudowany tryb filmowania,
- możliwość ręcznej kontroli parametrów ekspozycji podczas nagrywania filmów,
- funkcja filmów poklatkowych (4K),
- zdjęcia HDR i wielokrotna ekspozycja,
- timer interwałowy (zdjęcia poklatkowe),
- timer funkcji Bulb,
- funkcja detekcji migotania, połączona z opcją wyzwalania migawki w optymalnym momencie,
- obsługa kart pamięci szybkiego standardu UHS-II,
- możliwość wykonywania zdjęć w formacie cRAW (compact RAW),
- uszczelniony korpus aparatu wykonany częściowo z elementów magnezowych,
- elektroniczna poziomica,
- moduł komunikacji Wi-Fi oraz Bluetooth,
- gniazdo HDMI, zewnętrznego mikrofonu i słuchawkowe.
Wady:
- dość słabe maksymalne osiągi dynamiki tonalnej,
- prawdopodobne odszumianie JPEG-ów od ISO 800 mimo wyłączonej opcji redukcji szumów,
- banding widoczny na najwyższych czułościach,
- wyraźny błąd koloru dla standardowego trybu automatycznego balansu bieli przy świetle żarowym,
- brak pełnoprawnej elektronicznej migawki,
- crop 1.6x w filmach 4K,
- brak fazowego AF w filmach 4K,
- celność AF w świetle 5500 K mogłaby być lepsza,
- słaba wydajność akumulatora,
- brak stabilizacji matrycy,
- brak ciekawych filtrów cyfrowych i trybu automatycznej panoramy.