Nikon D6 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Sztandarowa, reporterska lustrzanka Nikona charakteryzuje się świetną jakością spasowania elementów i odpowiednią solidnością. Szkielet został oczywiście wykonany z wytrzymałych i stosunkowo lekkich stopów magnezu. Zarówno uchwyt podstawowy, jak i dodatkowy wyłożono gumą o świetnej przyczepności. Jak przystało na lustrzankę klasy profesjonalnej, konstrukcja jest zabezpieczona uszczelnieniami, chroniącymi przed deszczem i kurzem.
Oprócz korpusu odpornego na uszkodzenia mechaniczne, w pracy fotoreportera ważna jest także wytrzymałość migawki, której żywotność oceniana jest na co najmniej 400 tysięcy cykli. Aparat oferuje dużą liczbę elementów sterujących (w tym część programowalnych w szerokim zakresie), zapewniających wygodną i szybką obsługę aparatu. Przydatnym dodatkiem jest podświetlenie części przycisków.
Warto również dodać, że D6 oferuje sporą liczbę najróżniejszych gniazd i złączy, rozszerzając jego możliwości przy współpracy z dodatkowym zewnętrznym sprzętem. Testowany Nikon obsługuje podwójny slot karty pamięci CFexpress, zapewniając szybkość transferu danych na bardzo wysokim poziomie. W odróżnieniu od poprzednika D6 nie występuje w wersji na karty CompactFlash.
W aparacie znajdziemy ten sam co u poprzednika 3.2-calowy wyświetlacz LCD wyposażony w interfejs dotykowy. Pozwala on na wybór punktów AF w trybie live view (które można połączyć z jednoczesnym wyzwalaniem migawki) oraz przeglądanie wykonanych zdjęć – nie ma natomiast opcji poruszania się po menu główny, czy podręcznym. Ekran charakteryzuje się bardzo wysoką jakością wyświetlanego obrazu i szerokimi kątami widzenia. Pentapryzmatyczny wizjer o dużym powiększeniu (0.72x) zapewnia wygodne kadrowanie fotografowanych scen.
Rozbudowany tryb wideo oferuje użytkownikom nagrywanie filmów 4K (3840×2160 pikseli) przy 30, 25 i 24 kl/s, Full HD (60, 50, 30, 25 i 24 kl/s) i HD (60 i 50 kl/s). Pełny test możliwości D6 w tym zakresie opublikowaliśmy w osobnym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Główny uchwyt charakteryzuje się świetną ergonomią – jest duży, dobrze wyprofilowany i pokryty przyczepnym gumowym tworzywem. Bolączką pionowego jest natomiast niewielka głębokość, która nie pozwala wygodnie ułożyć palców. Jak zwykle przy takich konstrukcjach, zduplikowano część elementów sterujących, m.in. spust migawki i dżojstik, poprawiając komfort użytkowania.
Szybkość pracy aparatu jest wzorowa, nie zauważyliśmy bowiem praktycznie żadnych opóźnień w działaniu. Jedynie załadowanie 72 miniaturek może zająć kilka małych sekund. Tryb seryjny pozwala na fotografowanie z szybkością do 14 kl/s z aktywnym autofokusem (10.5 kl/s w live view). Zdziwiły nas natomiast słabsze niż u poprzednika osiągi w tej kategorii. Warto również przypomnieć, że główny konkurent Nikona – Canon 1D X Mark III – może się pochwalić wyższymi szybkościami fotografowania (16 kl/s lub 20 kl/s w trybie live view) i większą liczbą wykonanych w serii zdjęć.
D6 zyskał nowy system autofokusa, tworzony przez układ 3500 czujników. Wprawdzie zmniejszono liczbę punktów (ze 153 do 105), ale wszystkie są krzyżowe i wybieralne. Dostępne są liczne opcje i tryby regulujące ciągłe ustawianie ostrości, możliwość pracy przy słabym świetle (−4.5 EV dla środkowego punktu) oraz wykrywanie twarzy i oka przez czujniki fazowe. W teście studyjnym celność D6 z reporterskim 2.8/24–70 była całkiem niezła, choć można było oczekiwać lepszych rezultatów. Test ciągłego AF, przeprowadzony na osobie poruszającej się na rowerze (na wprost i zygzakiem), wypadł natomiast rewelacyjnie. Aparat wraz z obiektywem 4/300 bardzo sprawnie śledził ruchomy obiekt, a nieostre były dosłownie pojedyncze zdjęcia. Warto również wspomnieć o funkcji zautomatyzowanej mikrokalibracji AF, znanej już choćby z D500. Jej obsługa jest dość prosta, zauważyliśmy jednak pewien rozrzut wskazań korekty. Czujnik pomiaru światła spisywał się bez zarzutu. W menu możemy ustawić korektę dla każdej metody pomiaru ekspozycji w zakresie ±1 EV z krokiem 1/6 EV.
Z dodatkowych funkcji zwiększających użyteczność Nikona D6 warto także wspomnieć tryb cichego pojedynczego i seryjnego wyzwalania migawki „Q”, możliwość wyboru innego niż pełna klatka obszaru zdjęcia (1.2x, DX i 5:4), tryb HDR i wielokrotnej ekspozycji, czy zdjęcia poklatkowe. Można również do tego dodać obsługę przewodowej sieci Ethernet oraz bezprzewodowej sieci Wi-Fi (standard ac, pasma 2,4 oraz 5 GHz) bezpośrednio przez aparat oraz sieci Wi-Fi przy użyciu opcjonalnego przekaźnika WT-6, a także obecność wewnętrznego odbiornika GPS.
Rozdzielczość
Nikon D6 ma wprawdzie ten sam sensor co poprzednik, zanotowaliśmy jednak nieco wyższe osiągi zdolności rozdzielczej. Być może nastąpiła drobna modyfikacja filtra antyaliasingowego, bowiem wartości odpowiedni w częstości Nyquista sugerują niewielkie, dodatkowe osłabienie owego filtra. D6 wypada także lepiej od Canona 1D X Mark III i Sony A9 (ten ostatni ma akurat klasyczny filtra AA).
Balans bieli
Odwzorowanie kolorów w świetle naturalnym i błyskowym stoi na bardzo dobrym poziomie. Dobre wyniki zanotowaliśmy także dla światła żarowego przy ustawieniu „żarówka” i dla temperatury barwowej ustawionej na 3000 K, a także dla automatyki przy lampach 5500 K. W świetle żarowym natomiast, na zdjęciach tablicy kolorów widzimy wyraźnie ciepłą tonację, niezależnie od wybrania któregokolwiek z trzech dodatkowych ustawień Auto WB („Zachowanie bieli – redukcja ciepłych kolorów”, „Standard” oraz „Zachowanie ciepłej barwy światła”).
Jakość obrazu w JPEG
Szum na zdjęciach JPEG jest bardzo dobrze kontrolowany – nawet dla nastawy ISO 6400 jakość zdjęć pozostaje na dobrym poziomie. Wyższe wartości, takie jak ISO 25600–51200, także są użyteczne, podobnie zresztą jak u poprzednika. Ale już kolejna nastawa, notabene najwyższa natywna, wypada nieco lepiej w nowym modelu. Jeśli chodzi o porównanie z konkurencją, Nikon i Canon idą praktycznie łeb w łeb aż do nastawy ISO 102400, Sony natomiast generuje więcej zakłóceń.
Jakość obrazu i szumy w RAW
Generalnie, jakość RAW-ów z D6 utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie w bardzo szerokim zakresie czułości. Zarówno pod względem reprodukcji szczegółów, jak i poziomu szumu. W podobnym tonie możemy się wypowiadać o EOS-ie, który w większości prezentuje wyraźnie zbliżoną do D6 jakość zdjęć. Podobny wniosek można wysnuć na podstawie pomiarów z Imatestu – na ich podstawie widać, że wyniki dla Nikona i Canona aż do nastawy ISO 12800 praktycznie się pokrywają. Przy ISO 25600 widzimy lekką przewagę D6 (ok. 1/3 EV) nad EOS-em, a także nad A9 (ok. 2/3 EV).
Szum na darkach jest dość jednorodny do ISO 12800. Powyżej tej wartości obserwujemy niejednorodności w postaci nieregularnie występujących jaśniejszych stref.
Zakres i dynamika tonalna
W Nikonie D6, dla ISO 100 liczba tonów sięga 578, a to daje 9.2-bitowy zapis danych. Wynik ten gwarantuje wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. W tej kategorii D6 wypadł lepiej od EOS-a 1D X Mark III (8.9 bita), tak samo jak Sony A9, natomiast nieco gorzej od poprzednika (9.4 bita).
Dynamika tonalna dla kryterium jakości obrazu SNR=10 przy ISO 100 wyniosła 8.6 EV, czyli niewiele mniej od poprzednika. Warto przypomnieć, że EOS 1D X Mark III i Sony A9 uzyskały znacznie lepsze rezultaty – odpowiednio 9.9 i 9.7 EV. Dla kryterium SNR=1, dynamika dla ISO 100 osiąga 12 EV, co przy 14-bitowym przetwarzaniu danych nie zachwyca. Prawdopodobnie przyczyną jest wysoki szum przetwarzania i podwyższony względem poprzednika bias.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie natywne czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – wartości średnie znajdują się od ok. 2/3 do 1/3 EV. Punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 1318 (czyli nieco powyżej nastawy aparatu ISO 1600).
Ocena końcowa
Nikon D6, podobnie jak jego poprzednik, to bardzo solidna, flagowa lustrzanka, będąca przysłowiowym „wołem roboczym” fotoreportera. Oferuje odpowiednią wytrzymałość mechaniczną (odporność na niesprzyjające warunki atmosferyczne i zapylenie) oraz wysoką jakość zdjęć, szczególnie na wysokich nastawach ISO. W D6 i D5 zastosowano ten sam sensor, w związku z czym oba aparaty generują fotografie podobnej jakości. Firma Nikon zdecydowała się natomiast stworzyć zupełnie nowy czujnik autofokusa. Zmniejszono wprawdzie liczbę punktów AF, za to wszystkie są krzyżowe i wybieralne. Jak przekonaliśmy się w toku testu, śledzenie poruszającego się obiektu – w naszym przypadku rowerzysty – przebiegało bardzo sprawnie, a odsetek nieostrych zdjęć był wyjątkowo mały.
Zastosowanie sensora światoczułego ze starszego modelu wiąże się z pewnymi konsekwencjami, tj. stosunkowo niskimi osiągami dynamiki tonalnej. Poza tym, w przeciwieństwie do konkurencji, matryca Nikona nie oferuje fazowego autofokusa w live view. Złośliwi mogą stwierdzić, że firma w tej kwestii nie nadąża technologicznie za rywalami. Trochę prawdy w tym jest, bowiem zarówno Canon, jak i Sony zapewniają wyższą szybkość trybu seryjnego w LV, mianowicie 20 kl/s, podczas gdy w D6 mamy skromne 10.5 kl/s. Jeśli chodzi o wykorzystanie klasycznej migawki mechanicznej, 1D X Mark III także przewyższa D6, dając możliwość rejestracji 16 kl/s, czyli o 2 kl/s więcej niż w Nikonie. Nieco zmartwiło nas także zachowanie D6 w teście trybu seryjnego, bowiem nie pracował on tak równo, jak można by oczekiwać. Być może to problem związany z konkretnym egzemplarzem (bądź np. kartą pamięci), niemniej nie powinien on mieć w ogóle miejsca. Tym samym podchodzimy do D6 z odrobiną rezerwy, choć lista zalet jest bez wątpienia bardzo długa.
Na koniec poruszymy temat cen, które jak wiadomo – w tej klasie do niskich nie należą. Korpus D6 to wydatek prawie 31 tysięcy złotych, czyli praktycznie tyle samo, co głównego konkurenta ze „stajni” Canona (ceny wg Ceneo.pl z dnia 3.7.2020 r.). Znacznie tańsze są flagowce Sony: A9 kosztuje blisko 14500 zł, a jego następca 22100 zł. Oczywiście mamy tu do czynienia z bezlusterkowcami, a więc aparatami o odmiennej ergonomii i z wizjerami elektronicznymi.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Nikona D6.
Zalety:
- bardzo dobra jakość obrazu na plikach JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- wysoki zakres tonalny,
- świetny AF ciągły,
- tryb seryjny 14 kl/s z ciągłym AF,
- bardzo dobry pomiar światła,
- dobra praca balansu bieli za wyjątkiem światła żarowego,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- opcja korekcji ustawiania ostrości w obiektywie (także zautomatyzowana),
- solidna, uszczelniana, ergonomiczna obudowa,
- wbudowany pionowy uchwyt ze spustem migawki,
- ergonomia przycisków na wysokim poziomie,
- możliwość programowania wielu elementów sterujących,
- wygodny, duży i jasny wizjer z wbudowaną zasłonką,
- bardzo czytelne i funkcjonalne menu,
- konfigurowalna zakładka „moje menu”,
- dwa monochromatyczne ekrany LCD,
- podświetlanie części przycisków,
- podwójne gniazdo kart pamięci obsługujące zarówno XQD, jak i CFexpress,
- bardzo dobra jakość obrazu na głównym wyświetlaczu LCD,
- dotykowy interfejs (choć niezbyt rozbudowany),
- funkcjonalny tryb LV,
- rozbudowany tryb wideo z możliwością nagrywania filmów 4K, Full HD i HD,
- zdjęcia i filmy poklatkowe,
- tryb HDR,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- tryb cichej migawki (pojedynczy i seryjny),
- funkcja detekcji migotania, połączona z opcją wyzwalania migawki w optymalnym momencie,
- elektroniczna poziomica,
- liczne gniazda do komunikacji z urządzeniami zewnętrznymi (HDMI, USB 3.0, wyjście słuchawkowe i wejście mikrofonu, złącza akcesoriów, PC i LAN),
- gniazdo Kensington Lock,
- możliwość wykonywania zdjęć w rozmiarze DX,
- możliwość wykonywania zdjęć w formacie RAW w rozmiarze M oraz S,
- obsługa bezprzewodowego systemu sterowania błyskiem,
- nagrywanie notatki dźwiękowej do zdjęcia.
Wady:
- osiągi trybu seryjnego nie tak dobre jak u poprzednika,
- możliwość pojawienia się efektu mory wynikająca z osłabionego filtra AA,
- przeciętne wyniki dynamiki tonalnej (związane prawdopodobnie z wysokim szumem przetwarzania),
- brak stabilizacji matrycy,
- brak wbudowanej lampy błyskowej,
- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym,
- nie do końca skuteczny system czyszczenia matrycy,
- pionowy uchwyt mógłby być nieco wygodniejszy,
- niewielka redukcja szumu plików RAW na bardzo wysokich czułościach.