Canon EOS R5 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
EOS R5 z pewnością nie należy do małych bezlusterkowców. Jest większy od Nikona Z7 i Sony A7R IV, dopiero Panasonic S1R góruje nad nim rozmiarami. Świetne wrażenie sprawia jakość wykonania obudowy oraz zastosowane tworzywa. Do jego budowy wykorzystano lekki i wytrzymały stop magnezu, a całość uszczelniono. Na uchwycie, części lewej ścianki oraz fragmencie tylnej (gdzie zwykle spoczywa kciuk) mamy chropowatą, gumową okleinę o dobrej przyczepności.
Interfejs użytkownika z pewnością nie zaskoczy dotychczasowych posiadaczy sprzętu Canona. Główne menu jest typowe dla aparatów systemowych EOS, a podział na zakładki jest przejrzysty i pozwala na sprawne przeglądanie zawartości.
Wydajność akumulatora pozwalała na wykonanie ok. 320 zdjęć w plenerze, przy mieszanym wykorzystaniu wizjera i ekranu. Wynik ten nie imponuje, zwłaszcza w porównaniu do np. Sony A7R IV. Plusem jest natomiast możliwość ładowania przez USB-C, choćby z powerbanku.
R5 został wyposażony w wyświetlacz LCD o przekątnej 3.2 cala i rozdzielczości 2.1 miliona punktów. Do jakości wyświetlanego na nim obrazu trudno mieć zastrzeżenia, bowiem jest on jasny i wyraźny. Nawet przy pracy w ostrym świetle słonecznym obraz jest dobrze widoczny, a odbicia otoczenia nie przeszkadzają w obsłudze. Należy także docenić możliwość zmiany jego położenia – odchylenie o 180 stopni w bok oraz obracanie o 270 stopni. Główny wyświetlacz LCD oferuje także dotykowy interfejs. Jego możliwości są całkiem szerokie i obejmują obsługę menu głównego oraz podręcznego Q, czy wskazywanie miejsca ustawiania ostrości lub podczas filmowania. Również w trybie przeglądania możemy się posłużyć tym interfejsem, w tym przeglądać, czy powiększać zdjęcia. Na uwagę zasługuje także dodatkowy, niewielki i monochromatyczny ekran na górnym panelu, wyświetlający całkiem sporą liczbę parametrów.
Kolejnym mocnym punktem testowanego EOS-a jest wizjer elektroniczny o wysokiej rozdzielczości i powiększeniu. Kadrowanie za jego pomocą należy do przyjemności, szczególnie przy ustawieniu o podwyższonej płynności wyświetlania. Niestety, w słabym świetle pojawia się smużenie.
EOS R5 oferuje nagrywanie filmów w jakości 8K, w RAW-ach i z wykorzystaniem profili Canon Log i HDR PQ. Pełny test trybu wideo zamieściliśmy już w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Uchwyt aparatu charakteryzuje się sporą wysokością, co zapewnia podparcie dla małego palca prawej dłoni. Jedynie drobne zastrzeżenie jakie mamy, dotyczy głębokości. Ta mogłaby być nieco obszerniejsza, bowiem osoby o większych dłoniach mogą mieć kłopot ze zmieszczeniem palców i właściwym uchwyceniem aparatu. Na pochwałę zasługuje obecność przyczepnej, gumowej okleiny, Warto również pamiętać o dodatkowym uchwycie do zdjęć pionowych (oznaczonym symbolem BG-R10), dostępnym w ofercie Canona.
Na zestaw elementów sterujących składają się m.in. trzy pokrętła nastawcze, dżojstik i wiele programowalnych przycisków. Wygoda użytkowania jest zatem całkiem wysoka, choć przydałby się osobny guzik do regulacji ISO. Z drugiej strony do dyspozycji fotografa pozostaje mały panel 5 ustawień (wywoływany przyciskiem M-Fn), aktywna tablica kontrolna (lub podręczne menu) oraz sekcja „Moje menu”. Pozwalają one na całkiem szybką obsługę aparatu i łatwe dokonywanie ustawień sporej ilości parametrów.
Tryb seryjny pozwala na fotografowanie w tempie do 12 kl/s z migawką mechaniczną lub 20 kl/s dla elektronicznej – także ze wsparciem AF. Dzięki obsłudze kart pamięci szybkiego standardu CFexpress serie są stosunkowo długie, mimo sporej objętości plików z 45-megapikselowej matrycy.
Z pracy autofokusa Dual Pixel AF II można być zadowolonym. Test studyjny wypadł świetnie, podobne wrażenia mamy odnośnie skuteczności wykrywania twarzy i oka. System Servo AF także w większości przypadków śledził należycie testowy obiekt, choć błędów nie udało się uniknąć w 100%, co opisujemy w trzecim rozdziale.
W EOS-ie R5 znajdziemy całkiem sporo ciekawych funkcji dodatkowych. Do dyspozycji mamy na przykład timer interwałowy, który pozwala na automatyczne wykonywanie zdjęć poklatkowych. Ciekawym rozwiązaniem jest również możliwość ustawienia czasu ekspozycji (z dokładnością do 1 sekundy) w trybie Bulb. Dzięki niej, przy wykonywaniu długich ekspozycji można się właściwie obejść bez wężyka spustowego. Funkcja detekcji migotania natomiast usprawnia fotografowanie w świetle, którego migotanie może negatywnie wpływać na równą ekspozycję kolejno wykonywanych zdjęć. W nowym EOS-ie nie zabrakło także modułu Wi-Fi (wspieranego przez Bluetooth), który pozwala na bezprzewodową komunikację z urządzeniami zewnętrznymi, w tym zdalne fotografowanie i przeglądanie zdjęć z poziomu smartfona lub tabletu.
Rozdzielczość
45-megapikselowy sensor notuje podobne maksymalne wyniki zdolności rozdzielczej jak Nikon Z7. Lepiej wypadają natomiast Panasonic S1R i Sony A7R IV, przy czym oba mają mocniej upakowane sensory. W Canonie zastosowano filtr antyaliasingowy nowego typu (analogiczny jak w lustrzance 1D X Mark III), który charakteryzuje się jednak pewną asymetrią. JPEG-i – tradycyjnie w aparatach systemowych Canon – nie są wyostrzane przy zerowym stopniu tego parametru.
Balans bieli
Błędy kolorów w świetle naturalnym stoją na niskim poziomie, co oznacza świetne odwzorowanie kolorów. Przy żarówkach natomiast podstawowy wariant automatyki daje przy żarówkach wyraźnie ciepłe zabarwienie. Gdy wybierzemy tryb „priorytet bieli”, obserwowana do tej pory pomarańczowa dominanta zmniejsza się w pewnym stopniu. Lepsze efekty zapewnia samodzielne ustawienie temperatury barwowej i odpowiedni wzorzec. Z najwyższą wartością nasycenia mamy do czynienia znów dla automatyki przy żarówkach. W całym teście średnia odchyłka od parametru S wyniosła niewiele – ok. 7.5%.
Jakość obrazu w JPEG
Niewyostrzone JPEG-i oferują bardzo dobrą rozdzielczość i odwzorowanie detali. Trzeba przyznać, że szum na zdjęciach w tym formacie na wyższych czułościach jest dobrze kontrolowany. Naszym zdaniem obraz wygląda korzystnie przy nastawie ISO 6400, a nawet dla ISO 12800 zakłócenia nie psują mocno jakości obrazu i widoczności detali.
Proces odszumiania JPEG-ów można kontrolować w 3-stopniowej skali, a ponadto mamy opcję wieloklatkowej redukcji szumu. Trzeba przyznać, że zarówno w jednym jak i w drugim przypadku odszumianie daje niezłe efekty i nie powoduje dużej degradacji szczegółów obrazu.
Omawiając JPEG-i warto także wspomnieć, że aparat oferuje funkcję zdjęć HDR, która daje całkiem spore możliwości konfiguracyjne i wybór dodatkowych efektów wizualnych.
EOS R5, podobnie jak 1D X Mark III, oferuje także zapis plików HEIF, zapewniających 10-bitową głębie kolorów oraz wydajniejszą kompresję niż w JPEG-ach. Plusem jest poszerzenie dynamiki tonalnej sceny przede wszystkim w jasnych partiach obrazu. Póki co jednak, pliki HIF nie są zbyt popularne, a format ten został zaimplementowany raczej przyszłościowo.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Odwzorowanie szczegółów w plikach RAW z EOS-a R5 na niskich czułościach jest świetne i wizualnie niczym nie ustępuje temu co prezentuje np. Nikon Z7. Szum jest już widoczny przy ISO 3200, przy czym dopiero dla kolejnej nastawy jego wpływ na obraz staje się istotny. Wg pomiarów wykonanych w Imateście, dla nastawy ISO 6400, R5 ma bardzo nieznaczną przewagę nad Nikonem Z7 i Panasonikiem S1R. Nieco większą (choć nadal skromną) różnicę zanotowaliśmy między testowanym EOS-em i Sony A7R IV – 1/3 EV (na korzyść Canona).
Analiza darków pokazała, że podobnie jak w wielu ostatnich modelach tego producenta, dla niskich czułości (do ISO 200 włącznie) zastosowano niższy bias na poziomie 512. Dla pozostałych czułości ma on wartość 2048. Wygląd darków nie budzi zastrzeżeń do ISO 3200. Powyżej zauważamy niestety coraz wyraźniejsze niejednorodności w rozkładzie szumu w postaci szerokich, poziomych pasów oraz banding.
Zakres i dynamika tonalna
W Canonie R5, dla ISO 100 liczba tonów sięga 326, a to daje 8.4-bitowy zapis danych. Wynik ten zapewnia wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Niemniej, pozostaje on na niższym poziomie niż u konkurencji. Z7 uzyskał 9 bitów, S1R 8.7 bita, A7R IV – 8.8 bita.
Dynamika tonalna dla kryterium jakości obrazu SNR=10 przy ISO 100 wyniosła 9 EV. W tej kategorii EOS R5 także wypadł słabiej od rywali, bowiem modele Panasonika i Sony uzyskały odpowiednio 9.5 i 9.6 EV, a bezlusterkowiec Nikona – 10.1 EV, natomiast Dla SNR=1, dynamika w R5 wyniosła 13.8 EV, co oznacza, że 14-bitowy jest dobrze wykorzystywany.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – wartość średnia znajduje się ok. 0.5 – 1 EV poniżej. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to 57 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 579 (czyli nieco powyżej nastawy aparatu ISO 800).
Ocena końcowa
Canon R5 zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie pod wieloma względami. Podobała nam się zarówno solidna obudowa, sterowanie, wygodna obsługa – innymi słowy – dopracowana ergonomia. Także w dziedzinie jakości zdjęć nie mamy zastrzeżeń, ta bowiem prezentuje się bardzo dobrze. W większości przypadków świetnie sprawował się także autofokus, zarówno w trybie pojedynczym, jak i śledzącym. Należy tu wspomnieć, że nie mamy do czynienia z korpusem typowo reporterskim, ale wysokiej klasy produktem flagowym ogólnego zastosowania.
EOS R5 nie jest oczywiście pozbawiony wad. Zauważyliśmy np., że osiągi dynamiki i zakresu tonalnego są lekko poniżej tego co oferują konkurenci. Ponadto, na darkach wykonanych na wysokich nastawach ISO można dostrzec banding i niejednorodności zaszumienia. Żywiliśmy także nadzieję, że R5 sprawdzi się jako aparat do testów optyki. Ze swoja 45-megapikselową matrycą wpasowałby się idealnie wśród aparatów typu Nikon Z7 (45 Mpix) i Sony A7R II (42 Mpix). Niestety, asymetria filtra antyaliasingowego wyklucza go z tego zastosowania.
Ostatecznie, naszym zdaniem EOS R5 niewątpliwie zasługuje na miano modelu flagowego. Jego mocne strony docenią zarówno fotografowie, jak i filmowcy. Prawdę mówiąc, jedynym czynnikiem, który powstrzymuje nas przed przyznaniem mu wyróżnienia „Wybór redakcji Optyczne.pl” jest jego cena. Aktualnie wynosi ona 20650 zł za korpus. Aparaty konkurencji pozostają natomiast wyraźnie tańsze:
- Nikon Z7 – 12000 zł,
- Nikon Z7 II – 15000 zł (cena startowa),
- Panasonic S1R – 12450 zł,
- Sony A7R IV – 14900 zł.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Canona R5.
Zalety:
- niskie szumy na zdjęciach JPEG w bardzo szerokim zakresie czułości,
- bardzo dobra jakość zdjęć RAW w szerokim zakresie czułości,
- świetna celność AF w trybie pojedynczym i świetle żarowym,
- świetne pokrycie kadru punktami AF,
- skuteczne wykrywanie twarzy i oka,
- skuteczna praca Servo AF (w większości przypadków),
- sporo dodatkowych opcji AF,
- wysoka szybkość zdjęć seryjnych: 12 kl/s (mig. mechaniczna) i 20 kl/s (mig. elektroniczna),
- duża pojemność bufora,
- dobrze działający pomiar światła,
- skuteczny balans bieli w większości przypadków,
- opcja automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli w świetle żarowym,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- czytelne, funkcjonalne i rozbudowane menu,
- konfigurowalna zakładka „Moje Menu”,
- dobrej jakości odchylany i obracany wyświetlacz LCD,
- dotykowy interfejs umożliwiający obsługę aparatu w szerokim zakresie,
- funkcjonalny tryb live view,
- wizjer o dużym powiększeniu i wysokiej rozdzielczości,
- całkiem bogaty zestaw elementów sterujących,
- możliwość programowania wielu przycisków,
- stabilizacji matrycy o skuteczności ok. 3.5 EV,
- funkcja Dual Pixel RAW,
- obsługa 10-bitowego formatu zdjęć HEIF,
- filmy w jakości 8K i 4K,
- zdjęcia HDR i wielokrotna ekspozycja,
- timer interwałowy (zdjęcia poklatkowe),
- timer funkcji Bulb,
- funkcja detekcji migotania, połączona z opcją wyzwalania migawki w optymalnym momencie,
- możliwość wykonywania zdjęć w formacie CRAW (Compact RAW),
- uszczelniony, solidny magnezowy korpus aparatu,
- wygodny, ogumowany uchwyt,
- podwójne gniazdo kart pamięci (CFexpress B i SDXC II),
- dodatkowy, niewielki monochromatyczny ekran na górnym panelu aparatu,
- elektroniczna poziomica,
- moduł komunikacji Wi-Fi (IEEE802.11a/b/g/n/AC, 2.4 GHz, 5 Ghz) oraz Bluetooth (4.2),
- gniazdo HDMI, USB 3.1, wężyka spustowego, PC, zewnętrznego mikrofonu i słuchawkowe.
Wady:
- osiągi zakresu i dynamiki tonalnej na nieco niższym poziomie niż u konkurencji,
- niesymetryczny filtr antyaliasingowy,
- prawdopodobne odszumianie JPEG-ów już od ISO 200 mimo wyłączonej opcji redukcji szumów,
- banding widoczny na najwyższych czułościach,
- wyraźny błąd koloru dla standardowego trybu automatycznego balansu bieli przy świetle żarowym,
- wydajność akumulatora trochę poniżej oczekiwań,
- nie do końca skuteczny system czyszczenia matrycy,
- wysoka cena.