Nikon Z7 II - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Jeśli chodzi o elementy sterujące, to większość podstawowych nastaw bez problemu zmienimy korzystając z dwóch kółek sterujących, czy wygodnie umieszczonego przycisku ISO. Nieco gorzej jest z szybkim dostępem do ustawień balansu bieli – do wyboru mamy albo menu podręczne albo przypisanie tej funkcji do jednego z przycisków programowalnych umieszczonych na przedniej ściance. Do korzystania z tych ostatnich trzeba się przyzwyczaić, z początku nie jest to intuicyjne. Pochwalić należy też łatwo wyczuwalny i rozsądnie umieszczony przycisk uruchamiania nagrywania.
Menu w testowanym aparacie, jak w większości Nikonów, jest rozplanowane w rozsądny sposób. Zdecydowaną większość potrzebnych na co dzień do pracy ustawień znajdziemy na dedykowanej karcie poświęconej trybowi filmowemu lub w menu podręcznym. Bardziej zaawansowane operacje (jak np. przypisywanie funkcji do przycisków programowalnych czy konfiguracja menu podręcznego) wymagają już wycieczki w inne rejony menu, ale są to rzeczy, które zazwyczaj ustawia się raz po kupieniu aparatu i o nich zapomina, trudno więc uznać za problematyczny fakt, że są głębiej zagnieżdżone. To raczej zaleta – dzięki temu karty, z których faktycznie się regularnie korzysta, nie są niepotrzebnie „zaśmiecone”. Jedynym wyjątkiem są tu szybkość i czułość autofokusa, które spokojnie zmieściłyby się w menu filmowym, a nie gdzieś w zaawansowanych ustawieniach.
Jeśli chodzi o złącza, do dyspozycji mamy komplet tego, co może być przy filmowaniu potrzebne, czyli:
- wejście mikrofonu (mini jack 3.5 mm),
- wyjście słuchawkowe (mini jack 3.5 mm),
- wyjście mini HDMI (typu C),
- złącze USB 3.0 (typu C).
Podobnie jak większość filmujących aparatów fotograficznych, Nikon Z7 II nie oferuje obsługi kodu czasowego z zewnętrznego źródła – możemy jedynie wygenerować kod w aparacie i wypuścić po HDMI. Nie traktujemy tego jednak jako poważnej wady w przypadku korpusów głównie przeznaczonych do fotografii.
Bateria
Nikon Z7 II zasilany jest akumulatorem o oznaczeniu EN-EL15c, aczkolwiek aparat zachował kompatybilność ze starszymi akumulatorami EN-EL15b, EN-EL15a oraz EN-EL15. Akumulator EN-EL15c charakteryzuje się pojemnością 2280 mAh przy napięciu 7.0 V, co łącznie daje ok. 16 Wh energii. Poza zasilaniem z baterii, energię do aparatu można też doprowadzić przez złącze USB, np. z power banku oraz z wykorzystaniem dedykowanego battery gripa. Opcji zasilania jest zatem sporo.
W praktyce żywotność akumulatora oceniamy bardzo pozytywnie. Postawiony nieruchomo, w pełni naładowany aparat był w stanie zarejestrować 2 godziny i 15 minut materiału w 4K w 25 kl/s, co jest świetnym wynikiem. Nie przegrzał się przy tym ani razu, choć obudowa była odczuwalnie ciepła w dotyku. Na marginesie warto dodać, że filmowanie w 4K w 50 kl/s przez ponad 22 minuty (do zapełnienia karty 64 GB) także nie doprowadziło do przegrzania, ani nawet do zauważalnego wzrostu temperatury obudowy.
Nośniki pamięci
Pojedyncze gniazdo na karty pamięci było jednym z najbardziej krytykowanych aspektów Nikona Z7, trudno zatem się dziwić, że jest to element, który poprawiono w modelu Z7 II. Na jego pokładzie znajdziemy jedno gniazdo na karty CFexpress (wstecznie kompatybilne z kartami XQD) oraz jedno gniazdo na karty SD/SDHC/SDXC obsługujące standard UHS-II.
Dwa gniazda to oczywiście zawsze lepsze rozwiązanie niż jedno, ale z punktu widzenia funkcji filmowych, przy oferowanych przez aparat trybach nagrywania i przepływności strumienia danych, dwa gniazda SD UHS-II spokojnie by wystarczyły. Chyba, że Nikon planuje na przykład wprowadzenie do Z7 II filmowania w RAW-ach (z wewnętrznym zapisem), w przypadku którego szybkie karty CFexpress mają znacznie więcej sensu. Póki co jednak nie zanosi się na to.
Wizjer i ekran
Wizjer w Nikonie Z7 II to ten sam układ, który znajdziemy modelach Z5, Z6, Z7 oraz Z6 II. Jest to układ OLED o rozdzielczości 3.69 miliona punktów (ok. 1280×960 pikseli) i bardzo wysokim powiększeniu wynoszącym 0.8x. Celownik zapewnia 100-procentowe pokrycie kadru, a jego punkt oczny znajduje się w odległości 21 mm. Korekcja dioptrii jest możliwa w zakresie od −4 do +2. W praktyce z wizjerem tym pracuje się sprawnie i komfortowo, a widoczny w nim obraz jest dobrej jakości.
Także ekran w Z7 II jest identyczny jak w poprzedniku i obu generacjach modelu Z6 (w Z5 zdecydowano się na wyświetlacz o niższej rozdzielczości). Ma on przekątną 3.2 cala i przy proporcjach boków 3:2 oferuje rozdzielczość 2.1 mln punktów (ok. 1024×684 pikseli). Ekran można odchylić do góry lub do dołu, nie jest jednak w pełni rozkładany, więc przy pracy na gimbalu możemy mieć trudności ze spoglądaniem nań przy określonych konfiguracjach pracy. Wyświetlacz jest w pełni dotykowy, do jego pracy w tym względzie nie mamy zastrzeżeń – wskazywanie punktu, na który aparat ma ustawić ostrość, świetnie się sprawdzało podczas nagrań.
Mamy natomiast jedno zastrzeżenie do płynności. Przy filmowaniu w 4K w 50 kl/s obraz zarówno na wizjerze, jak i na ekranie wydawał się być odświeżany z mniejszą prędkością. Jeszcze gorzej było przy odtwarzaniu filmów 4K w 50 kl/s, które na aparacie najzwyczajniej w świecie się… przycinały. Ponieważ zjawisko to występowało zarówno w wizjerze jak i na monitorze, a znikało po włożeniu karty z materiałem do komputera, pozostaje nam za nie obwinić procesor lub jego oprogramowanie, które z jakiegoś powodu radzi sobie z kodowaniem filmów w 4K w 50 kl/s, ale z ich dekodowaniem już niekoniecznie. Na osłodę pozostaje fakt, że w praktycznych zastosowaniach nie był to zbyt duży czy dokuczliwy problem.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to na pokładzie znajdziemy focus peaking, możliwość powiększenia wybranego wycinka kadru, programowalną zebrę czy histogram. W zasadzie powinno to wystarczyć, ale jest kilka problemów. Po pierwsze – w trybie filmowym nie wyświetlają się wskazania pomiaru ekspozycji w aparacie, a po drugie, zebra z jakiegoś powodu działa jedynie wtedy, gdy korzystamy z autofokusa. Gdy tylko go wyłączymy, na ekranie pojawia się focus peaking, a zebra znika. Aparat, który w porównaniu ze swoim poprzednikiem ma dwukrotnie więcej mocy obliczeniowej nie powinien mieć tego rodzaju problemów. Pozostaje nam mieć nadzieję, że zostaną one wkrótce rozwiązane za pomocą aktualizacji oprogramowania.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostanie przedstawione w fotograficznym teście Nikona Z7 II.