Sony FX6 - test kamery
2. Budowa i ergonomia
Aspektem, od którego należałoby zacząć omawianie budowy Sony FX6, jest modułowość. „Gołe body” tej kamery waży poniżej kilograma. Oczywiście waga szybko idzie w górę, gdy dodamy porządną baterię oraz resztę, czyli górny uchwyt, boczny grip oraz ekran na przegubie. Nadal jednak jest to opcjonalne i np. na drona spokojnie możemy wsadzić sam korpus z lekkim obiektywem. Innym pozytywnym aspektem modułowości jest fakt, że ekran możemy zamocować w jednym z kilku miejsc, nie jesteśmy zatem skazani na jeden ergonomiczny koncept, który wyjechał z fabryki.
Na poniższym zdjęciu prezentujemy samo body oraz kamerę z kompletem osprzętu.
Przyciski
Modułowa budowa powoduje, że elementy sterujące Sony FX6 znajdziemy nie tylko na właściwym body kamery, ale także na gripie, górnej rączce oraz ekranie. Omówimy je po kolei, zaczynając od korpusu kamery, a konkretniej, jego przedniej ścianki.
Wszystkie elementy sterujące znajdziemy z prawej strony przedniej ścianki, co oznacza, że tak naprawdę są one przedłużeniem ścianki bocznej, na której, jak się za chwilę przekonamy, umieszczono zdecydowaną większość elementów sterujących.
Patrząc od góry, znajdziemy tu: przełącznik uruchamiający / wyłączający autofokus, pokrętło z funkcją przycisku służące do nawigowania po menu, przycisk PUSH AUTO wymuszający chwilowo uruchomienie autofokusa oraz, na dole, przycisk do pobrania wzorca balansu bieli (np. z szarej karty lub, w praktyce, z dowolnej białej ściany lub sufitu).
Spójrzmy teraz na najbardziej zatłoczoną ściankę lewą (patrząc od tyłu).
Na samej górze znajdziemy umieszczone już na pochylonej części obudowy: przycisk wyzwalania i zatrzymywania nagrywania, przełącznik blokujący działanie przycisku nagrywania (tak by jego przypadkowe wciśnięcie nie uruchomiło / zakończyło rejestracji) oraz przycisk z ikoną flagi, pozwalający dodawać znaczniki do nagranych ujęć.
Poniżej tej trójki znajdziemy moduł sterowania filtrem szarym o elektronicznie regulowanej gęstości. W jego skład wchodzą trzy przyciski (zwiększający i zmniejszający gęstość przy korzystaniu z predefiniowanych gęstości filtra oraz trzeci, który uruchamia automatyczny dobór gęstości filtra), przełącznik pozwalający przestawić pracę filtra z predefiniowanych wartości na płynną pracę oraz pokrętło do płynnej regulacji gęstości filtra.
Jeszcze niżej, na tym samym wybrzuszeniu, znajdziemy wspomniany już przy okazji ścianki przedniej pokrętło z przyciskiem do obsługi menu, a po prawej od niego przycisk IRIS wywołujący sterowanie przysłoną. W kolejnej linijce poniżej znajdziemy przycisk CANCEL / BACK, przycisk uruchamiający tryb przeglądania materiału oraz przycisk MENU. Jego krótkie wciśnięcie wywołuje na ekran menu podręczne, natomiast dłuższe przytrzymanie – menu główne.
Nieco po prawej, na boku wybrzuszenia znajdziemy umieszczone w pionie jeden nad drugim cztery przyciski – 1 (domyślnie uruchamiający tryb slow motion), 2, 3 (oba w pełni programowalne) oraz DISPLAY, który zmienia ilość wyświetlanych na ekranie informacji.
W lewym dolnym rogu omawianej ścianki znajdziemy trzy przyciski wywołujące odpowiednio nastawy związane z czułością / wzmocnieniem, balansem bieli oraz czasem migawki. Poniżej nich znajdziemy dźwigienki pozwalające przełączać się między zdefiniowanymi w menu wartościami czułości / wzmocnienia (dźwigienka ma umowne położenia „low”, „medium” i „high” oznaczone pierwszymi literami tych słów) oraz balansu bieli (wartości A oraz B możemy pobrać ze wzorca lub przypisać w menu, wartość PRESET tylko przypisać w menu). Tuż obok dźwigienek umiejscowiono także wyjście słuchawkowe.
Prawa część omawianej ścianki jest mniej zatłoczona. Znajdziemy tam, patrząc od góry, pokrętła i przełączniki do kontroli poziomu dźwięku (dwa przełączniki między automatycznym i manualnym doborem wzmocnienia oraz pokrętła do jego manualnej regulacji dla kanałów 1 i 2), przycisk SLOT SELECT służący do wybory gniazda na które zapisujemy oraz, na dole, główny włącznik kamery.
Jako że na tylnej ściance nie ma żadnych elementów sterujących, spójrzmy teraz na ściankę prawą (patrząc od tyłu kamery).
Znajdziemy tu jedynie przełącznik pracy złącza kodu czasowego – z jego pomocą ustalamy, czy kamera ma przyjmować kod z zewnętrznego źródła, czy podać go innemu urządzeniu.
Kolejną partię elementów sterujących znajdziemy na dokręcanym do tej ścianki gripie.
Na górze zdjęcia, czyli z przodu gripa, widzimy przednie kółko sterujące. Możemy do niego przypisać zmianę czułości, sterowanie przysłoną, albo kompensacją ekspozycji. Możemy je też z poziomu menu całkowicie wyłączyć. Obok pokrętła znajdziemy dźwigienkę transfokatora (pozwalającą płynnie zmieniać ogniskową przy korzystaniu z obiektywów wyposażonych w silnik do jej zmiany) oraz przycisk programowalny 4, domyślnie przypisany do powiększenia wybranego fragmentu kadru.
Nieco bardziej z tyłu, w miejscu gdzie na gripie spoczywa kciuk, znajdziemy drugi przycisk uruchamiania / zatrzymywania nagrywania, wielofunkcyjny ośmiokierunkowy wybierak (możemy z jego pomocą na przykład wybrać obszar autofokusa) oraz przycisk programowalny 5.
Kolejny zestaw elementów sterujących znajdziemy na górnej rączce.
Patrząc od góry zdjęcia, czyli od przodu rączki, umieszczono na niej wbudowany mikrofon stereofoniczny i stopkę Multi Interface, a poniżej nich, w jednym rzędzie, drugą dźwigienkę transfokatora, kolejne programowalne pokrętło sterujące oraz kolejny przycisk uruchamiania / zatrzymywania nagrywania. Tuż koło niego znajdziemy przełącznik HOLD, który blokuje działania wszystkich elementów sterujących na rączce. Jeszcze niżej umieszczono dwa kolejne przyciski programowalne 7 i 8 oraz jeszcze jeden wielokierunkowy wybierak.
Oprócz górnej części rączki, elementy sterujące znajdziemy także na jej boku, przy wejściach XLR.
Obok każdego z gniazd umieszczono przełącznik, dopasowujący je do pracy z sygnałem liniowym lub mikrofonowym. Trzecie położenie pozwala z kolei włączyć zasilanie Phantom 48 V, którego wymagają niektóre mikrofony.
Na koniec do omówienia pozostał nam ekran, który także posiada własne przyciski i przełączniki.
Pierwszy z nich umieszczono na dole ekranu i pozwala on odbić wyświetlany na nim obraz, co przydaje się na przykład gdy chcemy obrócić ekran do przodu.
Ostatnie trzy przyciski znajdziemy na bocznej ścianie ekranu. Pierwsze dwa od góry włączają lub wyłączają wyświetlanie obrysu (focus peaking) oraz zebry. Trzeci to przycisk programowalny numer 9.
Ergonomia
Powyższy szczegółowy opis wyraźnie pokazuje, jak diametralnie różni się rozkład elementów sterujących w kamerach i aparatach. Różny jest też zresztą sam kształt urządzeń, który poniekąd tę ergonomię narzuca. Aparaty są szerokie i płaskie, więc ich sterowanie w dużej mierze ląduje na tylnej ściance. Kamery z kolei są „dłuższe niż szersze” więc tę funkcję w ich przypadku spełnia ścianka boczna. Dyskusje o wyższości jednego rozwiązania na drugim są trochę z gatunku tych o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, nie będziemy zatem podejmować tego tematu.
Zamiast tego skupmy się na tym, jak się z Sony FX6 pracuje. Generalnie – bardzo wygodnie. Praktycznie wszystko jest pod ręką, a możliwość programowania większości spośród masy dostępnych elementów sterujących zostawia użytkownikowi naprawdę ogromne pole na dostosowanie sprzętu do własnych potrzeb. Dzięki personalizacji można też, na przykład, nieco upodobnić obsługę kamery do tej znanej z aparatów i wybierać parametry takie jak wartość czułości jednym z programowalnych kółek, zamiast trójpozycyjnej dźwigni.
Jedyne zastrzeżenie, jakie możemy mieć, to brak znanego z aparatów przycisku do kasowania ujęć. Funkcji tej nie da się też przypisać pod przycisk programowalny. Aczkolwiek takie rozwiązanie może być celowe – w sytuacjach profesjonalnych operator zazwyczaj nie kasuje ujęć z poziomu kamery, co najwyżej są one opisywane lub flagowane jako „złe”, ale i tak trafiają do montażowni. Czasem w tego rodzaju ścinkach da się znaleźć akurat to, czego w innych dublach zabrakło.
Menu
Główne menu w Sony FX6 bardzo przypomina to, co znajdziemy w innych kamerach tego producenta. Użytkownicy przesiadający się ze starszych modeli typu FS5 czy FS7 bardzo szybko się więc w nim odnajdą, co należy uznać za zaletę.
Jeśli jednak spojrzeć na sprawę szerzej, to w porównaniu z tym, co oferują niektóre nowsze aparaty, czy choćby konkurencyjny Canon EOS C70, pewne rozwiązania ergonomiczne w menu testowanej kamery są co najmniej dyskusyjne. Za przykład niech posłuży fakt, że główny klatkaż, w którym pracujemy, oraz klatkaż dla trybu slow motion są w totalnie różnych częściach menu. Inną niepotrzebną komplikacją jest konieczność zmiany „docelowego monitora”, by uzyskać dostęp do profilu obrazu Hybrid Log Gamma. Stracimy wówczas za to dostęp do S-Cinetone.
Oprócz menu głównego, w testowanej kamerze znajdziemy też nowe menu podręczne. Niestety ono także padło ofiarą nadmiernego komplikowania wszystkiego. Ma zbyt wiele kart ze zbyt podobnie wyglądającymi ustawieniami, do tego często 2/3 danej karty jest wyszarzone, czyli widocznych tam parametrów i tak nie możemy zmieniać. W praktyce podczas testu w zasadzie z niego nie korzystaliśmy.
Podsumowując – o ile ergonomia samej kamery jest naprawdę świetna, o tyle jej menu powinno zostać przeprojektowane, analogicznie jak niedawno miało to miejsce w przypadku najnowszych bezlusterkowców Sony.
Złącza
Jak na kamerę przystało, Sony FX6 oferuje znacznie więcej przydatnych przy filmowaniu złącz, niż aparaty. Większość z nich zgromadzono w narożniku między tylną a prawą (patrząc od tyłu) ścianką kamery.
Znajdziemy tu:
- pełnowymiarowe wyjście HDMI typu A,
- wyjście SDI obsługujące standardy 12G-SDI, 6G-SDI oraz 3G-SDI (złącze BNC),
- wejście / wyjście kodu czasowego (złącze BNC),
- wejście na zdalne sterowanie (jack 2.5 mm),
- złącze wielofunkcyjne mikro USB,
- wejście na zasilanie sieciowe.
Oprócz tego, z tyłu znajdziemy też złącze USB-C (w lewym dolnym rogu tylnej ścianki), mogące posłużyć na przykład do podpięcia smarfona w celu wykorzystania jego możliwości łączności bezprzewodowej (tethering).
Wyjście słuchawkowe (jack 3.5 mm) zamieszczone na dole lewej ścianki oraz wejścia XLR (w górnym uchwycie) omówiliśmy już w jednym z poprzednich podrozdziałów.
Sumarycznie kamera oferuje zestaw złącz, który wystarczy do zdecydowanej większości scenariuszy i zastosowań, co zdecydowanie należy pochwalić. Dodatkowo istnieje też możliwość rozbudowy funkcji audio w FX6 z wykorzystaniem firmowych akcesoriów mocowanych na stopce Multi Interface.
Bateria
Kamera Sony FX6 może być zasilana znanymi akumulatorami z rodziny Sony BP-U, które znajdziemy też w innych modelach. W skład rodziny wchodzą modele BP-U30, BP-U35, BP-U60, BP-U70, BP-U90 oraz BP-U100 o pojemnościach od 28 do 97 Wh. Są to wartości zauważalnie większe, niż w przypadku baterii do aparatów, które raczej nie przekraczają 20 Wh.
W praktycznym teście akumulator BP-U35 (35 Wh) pozwolił na nagranie 2 godzin i 11 minut materiału 4K w 25 kl/s w statycznej sytuacji. Oznacza to, że największe dostępne ogniwa powinny zapewnić około 6 godzin ciągłego nagrywania, co powinno wystarczyć w większości sytuacji. Podczas testu kamera nie zwiększyła znacząco swojej temperatury, więc o jakichkolwiek problemach z przegrzewaniem się nie może być mowy.
Nośniki pamięci
Użytkownik Sony FX6 ma do dyspozycji dwa gniazda kart pamięci, z których każde może przyjąć zarówno kartę SD/SDHC/SDXC UHS-II jak i kartę CFexpress typu A. Takie rozwiązanie powoduje, że osoby, którym do pracy wystarczą tryby zapisu kompatybilne z kartami SD, mogą się do nich ograniczyć i nieco zaoszczędzić, a poszukujący maksymalnej jakości obrazu mogą wybrać nośniki CFexpress. Co ważne, obie grupy użytkowników mogą korzystać ze wszystkich dobrodziejstw podwójnego gniazda na karty pamięci.
Jednym słowem – oceniamy to rozwiązanie bardzo pozytywnie. Do pełni szczęścia zabrakło co najwyżej możliwości podłączenia dysku SSD po USB-C, tak by dało się zapisywać filmy w RAW-ach bez konieczności sięgania po zewnętrzny rejestrator obrazu.
Wizjer i ekran
Zacznijmy od wizjera elektronicznego, bo tu sprawa jest prosta – Sony FX6 go nie posiada. Poczyniwszy tę nieskomplikowaną obserwację możemy przejść do omówienia ekranu.
Zastosowany w testowanej kamerze wyświetlacz to 3.5-calowy, dotykowy ekran LCD o proporcjach boków 16:9 i rozdzielczości 1280×720 (2.76 mln punktów). Oferuje on szczegółowy obraz o dobrej jakości i pozwala na komfortową pracę w większości sytuacji, zwłaszcza gdy dołączymy do niego rozkładaną osłonę słoneczną. Do pełni szczęścia brak jedynie nakładanej na ekran lupy, znanej choćby ze wspominanego we wstępie modelu FS7.
Ekran jest w pełni demontowalny i może być zainstalowany w kilku miejscach na korpusie kamery. Dodatkowo, dzięki regulowanym rurkom i przegubom, użytkownik ma ogromne możliwości zmiany jego położenia. Cierpi na tym nieco sztywność jego zamocowania, ale nie jest to duży problem, choć z czasem sytuacja może się pogarszać.
Jeśli chodzi o narzędzia ułatwiające pracę, to Sony FX6 oferuje niemal wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać. W manualnym ustawianiu ostrości pomoże nam focus peaking i powiększenie wybranego wycinka kadru, a nad ekspozycją zapanujemy dzięki dwóm programowalnym zebrom, histogramowi, monitorowi przebiegu fali oraz możliwości wrzucenia wybranej tabeli LUT na ekran podglądowy. Do zapełnienia listy zabrakło funkcji false color.