Canon EOS R6 - test trybu filmowego
4. Jakość obrazu
Szczegółowość obrazu
Szczegółowość obrazu oraz obecność artefaktów takich jak mora i aliasing badamy nagrywając testowanym aparatem tablicę ISO 12233, tak by wypełniła ona kadr w pionie przy danych proporcjach obrazu. Analiza ma charakter jakościowy, jej wynikiem nie są wartości liczbowe.
W przypadku testowanego aparatu, ze względu na dużą liczbę trybów nagrywania, zdecydowaliśmy się podzielić niniejszy film na dwie części – jedną poświęconą filmowaniu w 4K, a drugą trybowi Full HD. Zaprezentujemy je w tej właśnie kolejności.
W trybie niemal pełnoklatkowym (z cropem 1.07x) szczegółowość obrazu jest dobra, a liczba interferencji dość niewielka, wszystko jest zatem tak, jak powinno być. Nieco gorzej przedstawia się sytuacja w trybie „z przycięciem”, gdzie zakłóceń jest nieco zbyt dużo jak na obraz 4K.
Jest też jeszcze jeden, poważniejszy problem. W 4K w trybie z przycięciem crop względem całej szerokości matrycy wynosi 1.61x. Matryca zaś ma na szerokość 5472 piksele. Po wprowadzeniu tych wartości do kalkulatora okazuje się, że wycinek matrycy wykorzystywany w „trybie z przycięciem” ma szerokość jedynie około 3400 pikseli, czyli sporo mniej niż 3840. A to oznacza, że w trybie tym de facto nie mamy do czynienia z obrazem 4K. Trudno nam określić, dlaczego inżynierowie Canona zdecydowali się na taki przeczący logice współczynnik kadrowania, można było po prostu wykorzystać wycinek o szerokości 3840 pikseli, co rozwiązałoby problem. Wówczas crop wynosiłby ok. 1.43x.
Spójrzmy teraz na szczegółowość obrazu Full HD.
W trybie pełnoklatkowym jakość obrazu jest co najwyżej przeciętna. Szczegółowość jest marna, a ilość schodkowania na ukośnych krawędziach i innych zakłóceń spora. Sytuacja dodatkowo nieco pogarsza się po przejściu do 100/120 kl/s.
Znacznie lepiej jest w trybie „z przycięciem”, gdzie, sądząc po wysokiej jakości, mamy do czynienia z obrazem nadpróbkowanym. Podobnie jak w przypadku trybu pełnoklatkowego, dotyczy to zarówno 25, jak i 50 kl/s – obrazy w obu tych klatkażach są nierozróżnialne, co pochwalamy.
Podsumowując, jeśli już chcemy filmować w Full HD, najlepiej robić to w trybie z większym cropem.
Wyostrzanie
Canon EOS R6 oferuje 8 poziomów wyostrzania, oznaczonych wartościami od 0 do 7. Typową oznaką tego procesu w surowym materiale filmowym jest schodkowanie widoczne na ukośnych krawędziach.
Cały powyższy test, podobnie jak testy fotograficzne, wykonaliśmy na minimalnym poziomie wyostrzania obrazu dostępnym w aparacie. Spójrzmy teraz, jak zwiększenie poziomu tego parametru wpływa na obraz:
Nawet średni poziom wyostrzania (3) wprowadza już sporo schodkowania do obrazu, a przy wysokim poziomie tego parametru obraz zauważalnie traci na atrakcyjności. Najlepiej zatem ustawić w aparacie wartość wyostrzania z przedziału 0–2 lub odłożyć ten proces do etapu postprodukcji.
Szum
Szum w filmach, podobnie jak na zdjęciach, oceniamy w oparciu o scenkę testową, zarejestrowaną na różnych czułościach przy wyłączonej redukcji szumu w aparacie.
W przypadku filmu ocena, tak jak przy szczegółowości obrazu, nie ma charakteru liczbowego. Prezentowane poniżej opinie na temat maksymalnych czułości oferujących użyteczny obraz są oczywiście subiektywne – każdy użytkownik ma inną tolerancję dla szumu w obrazie filmowym.
Podobnie jak w przypadku szczegółowości obrazu, ze względu na dużą liczbę trybów nagrywania, postanowiliśmy rozdzielić materiał na 4K i Full HD. Omówimy go w tej właśnie kolejności.
W trybach pełnoklatkowych, niezależnie od klatkażu, najwyższą użyteczną czułością wydaje się być ISO 12800. Powyżej tej wartości szum nabiera brzydkiego, gruboziarnistego charakteru. Jest to przyzwoity wynik. W trybie „z przycięciem” podobna zmiana jakościowa następuje powyżej ISO 6400, tam więc tę czułość należałoby uznać za najwyższą dającą rozsądnej jakości obraz.
Spójrzmy teraz na obraz Full HD.
Podobnie jak w przypadku rozdzielczości 4K, w trybie pełnoklatkowym najwyższą użyteczną czułością wydaje się być ISO 12800. Powyżej tej wartości szum nabiera brzydszego, grubioziarnistego charakteru. Obserwacja ta dotyczy wszystkich klatkaży, także slow motion.
Identycznie jest w trybie „z przycięciem”, gdzie dzięki nadpróbkowaniu zyskujemy pewien zapas jakości obrazu, pozwalający na podbicie czułości o działkę wyżej, niż miało to miejsce w przypadku rozdzielczości 4K w tym trybie. Tak jak poprzednio, obserwacja ta jest niezależna od wybranego klatkażu.
Odszumianie
Podobnie jak przy zdjęciach, testowany aparat oferuje cztery stopnie redukcji szumu dla materiału filmowego. Odszumianie może być: wyłączone, słabe, standardowe lub mocne. W praktyce przedstawia się to następująco:
Najrozsądniejszą opcją wydaje się być nastawa „słabe” w aparacie. Z jednej strony pozwala ona pozbyć się najbardziej irytującego kolorowego szumu, z drugiej nie „zjada” nadmiernie szczegółów. Średnią nastawę różnież można rozważyć, przy odszumianiu „mocnym” utrata szczegółów w obrazie jest już zdecydowanie zbyt intensywna.
Jeśli mamy czas na postprodukcję, możemy zostawić redukcję szumu programowi montażowemu, który, w przeciwieństwie do aparatu, nie musi tego robić w czasie rzeczywistym i na zasilaniu z baterii, dzięki czemu daje lepsze rezultaty. Należy jednak pamiętać, że skuteczność redukcji szumu, zwłaszcza tej międzyklatkowej (a takiej użyliśmy do ujęcia naszej scenki) zależy od charakteru i dynamiki danego ujęcia – w sytuacjach z dużą ilością ruchu utrata szczegółów wywołana przez odszumianie w aparacie zostanie zamaskowana rozmyciem ruchu, a z kolei międzyklatkowa redukcja szumu da kiepskie efekty.
Rolling shutter
Zjawisko nazywane potocznie rolling shutter wynika z faktu, że zdecydowana większość współczesnych matryc CMOS nie jest odczytywana z całej powierzchni jednocześnie, tylko „z góry do dołu”, wierszami. Stąd też o sile i uciążliwości tego zjawiska decyduje czas odczytu matrycy w danym trybie nagrywania. Rośnie on wraz z rozdzielczością oraz zależy od innych aspektów nagrywania – przykładowo czas odczytu będzie większy, gdy materiał filmowy jest nadpróbkowany (tzw. oversampling), a mniejszy, gdy np. matryca jest odczytywana z przeskakiwaniem linii (tzw. line skipping).
Przedstawmy jeszcze skalę odniesienia. Czasy odczytu poniżej 10 ms uznajemy za świetne – przy tak szybkich matrycach trzeba naprawdę „postarać się”, by zjawisko rolling shutter było zauważalne. Czasy między 10 a 15 ms to wyniki bardzo dobre. Czasy między 15 a 20 ms uznajemy za dobre, a między 20 a 25 ms za przeciętne. Wszystko powyżej 25 ms to wyniki złe, a powyżej 30 ms – bardzo złe.
Wyniki, jakie uzyskał Canon EOS R6, przedstawiają się następująco:
Tryb nagrywania | Czas odczytu matrycy |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb standardowy (crop 1.07x) | 27.4 ms |
4K UHD (3840×2160), 50 kl/s, tryb standardowy (crop 1.07x) | 13.5 ms |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb z przycięciem (crop 1.61x) | 18.2 ms |
4K UHD (3840×2160), 50 kl/s, tryb z przycięciem (crop 1.61x) | 9.2 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 9.7 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, cała szerokość matrycy | 9.7 ms |
Full HD (1920×1080), 100 kl/s, cała szerokość matrycy | 6.2 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, tryb z przycięciem (crop 1.61x) | 18.2 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, tryb z przycięciem (crop 1.61x) | 9.3 ms |
Jak widać, mamy tu całą plejadę wyników, od „złych” po „świetne”. Najgorzej wypada filmowanie w 4K w 25 kl/s w trybie pełnoklatkowym, gdzie czas odczytu jest naprawdę spory. Tym bardziej dziwi przegrzewanie się korpusu w tym trybie, skoro jego matryca pracuje tak wolno. Gdy przejdziemy do 4K w 50 kl/s, czas odczytu spada około dwukrotnie, do poziomu „bardzo dobrego”. Dzieje się to bez jakichkolwiek zmian jeśli chodzi o inne parametry obrazu (szum, szczegółowość itd.), widać zatem, że po raz kolejny mamy do czynienia z włączaniem się „trybu turbo”, który wydaje się podwajać taktowanie części komponentów elektronicznych aparatu. Szerzej o tym zjawisku pisaliśmy przy okazji testu trybu filmowego Canona 1D X Mark III.
Podobnie działający „tryb turbo” obserwujemy także w „trybie z przycięciem”, zarówno w 4K, jak i w Full HD, co, podobnie jak czasy odczytu, dodatkowo potwierdza, że obraz Full HD w tym trybie jest nadpróbkowany.
Na koniec do omówienia pozostają nam czasy odczytu w Full HD w trybie pełnoklatkowym, które są bardzo niskie, ale niestety osiągnięto je kosztem zauważalnego obniżenia jakości obrazu, co nie jest najlepszym kompromisem.