Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Inne testy

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego

13 września 2021
Amadeusz Andrzejewski Komentarze: 23

2. Budowa i ergonomia

Olympus OM-D E-M10 to relatywnie nisko pozycjonowany model w ofercie OM Digital Solutions. Objawia się to między innymi obudową wykonaną w zdecydowanej większości z tworzyw sztucznych (metalowa jest część przedniej i górnej ścianki) czy brakiem uszczelnień. Na szczęście użyte do budowy tworzywa sprawiają dość dobre wrażenie i korzystając z aparatu nie ma się poczucia taniości.

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego - Budowa i ergonomia

Testowany aparat jest niewielki i lekki. Sama lekkość jest oczywiście zaletą, niestety idzie ona w parze z typowymi dla niej problemami. Pierwszym z nich jest kiepsko wyprofilowany uchwyt, który nie daje pewnego chwytu, zwłaszcza gdy do korpusu podepniemy obiektyw większy niż kitowy, czy lekka stałka. Już z modelem M.Zuiko Digital 12–40 mm f/2.8 ED PRO wyważenie zestawu było co najwyżej przeciętne.


----- R E K L A M A -----

Drugi problem to dość mała liczba elementów sterujących. Na szczęście E-M10 Mark IV został wyposażony w dwa kółka sterujące, a jeden z przycisków wybieraka wielokierunkowego przywołuje na ekran nastawy odpowiadające za czułość ISO, ale już na przykład ustawień balansu bieli nie da się mieć pod ręką. Co ciekawe, nie da się tego konkretnego parametru przypisać do przycisków programowalnych, mimo że możemy tam na przykład zaprogramować cyfrowy telekonwerter 2x.

Układ menu w testowanym aparacie nie jest najlepszy. Poszczególne ustawienia wydają się porozrzucane w chaotyczny (zapewne mający więcej sensu w trybie fotograficznym) sposób po kolejnych kartach. W niektórych kartach tylko jedna czy dwie pozycje są niewyszarzone i trzeba niepotrzebnie skakać po całym menu, żeby do nich dotrzeć. Nigdzie w menu nie znajdziemy za to… rozdzielczości i klatkażu, w jakim filmujemy. Ustawienia te są dostępne w formie wyboru jednego z trzech trybów filmowania po włączeniu aparatu lub kliknięciu stosownej ikonki na ekranie. Trudno stwierdzić, co projektujący to menu ludzie mieli na myśli, nie była to raczej intuicyjność czy przejrzystość.

Także w kwestii złącz sytuacja nie wygląda najlepiej. Testowany aparat ma do zaoferowania jedynie:

  • wyjście HDMI (złącze mikro HDMI typu D),
  • uniwersalne złącze USB 2.0 (mikro USB).
W obecnych czasach wejście mikrofonowe (a coraz częściej także wyjście słuchawkowe) naprawdę jest już standardem, podobnie jak złącze USB typu C czy standard USB 3.0 lub szybszy. Trudno zatem podsumować to inaczej niż stwierdzeniem, że Olympus OM-D E-M10 Mark IV jest nieco technologicznie zacofany.

Bateria

Testowany aparat zasilany jest znanym z innych modeli Olympusa ogniwem BLS-50 o napięciu 7.2 V i pojemności 1210 mAh, co przekłada się na ok. 8.7 Wh energii. To niewiele, są na rynku aparaty oferujące dwukrotnie więcej. Na szczęście relatywnie niewielką pojemność baterii wydaje się równoważyć energooszczędność aparatu – w studyjnym teście na jednym w pełni naładowanym akumulatorze E-M10 Mark IV był w stanie nagrać nieco ponad półtorej godziny (92 min.) materiału 4K, co jest całkiem rozsądnym wynikiem. Podczas testu obudowa aparatu nieco się rozgrzała, ale problemów z przegrzewaniem się korpusu nie stwierdzono.

Na koniec warto dodać, że pomimo dość archaicznego złącza USB 2.0, testowany aparat oferuje możliwość zasilania przez USB, co dodatkowo poprawia jego funkcjonalność.

Nośniki pamięci

Olympus OM-D E-M10 Mark IV posiada pojedyncze gniazdo kart SD/SDHC/SDXC, pracujące w standardzie prędkości UHS-II. Biorąc pod uwagę ilości danych, jakie aparat generuje w trybie filmowym, jest to aż za dużo. Niestety gniazdo jest tylko jedno, nie ma zatem możliwości nagrywania dwóch kopii materiału jednocześnie. Pewnym minusem jest też umiejscowienie wspomnianego gniazda – jest ono, wraz z baterią, schowane za klapką na dolnej ściance korpusu, której raczej nie otworzymy, gdy do aparatu przytwierdzona jest nawet niewielka złączka statywowa.

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego - Budowa i ergonomia

Testy trybu filmowego przeprowadzamy z wykorzystaniem kart pamięci Angelbird AV PRO, udostępnionych przez firmę Fototechnika.
Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego - Budowa i ergonomia

Wizjer i ekran

Wizjer testowanego aparatu oferuje rozdzielczość 2.36 mln punktów (ok. 1024×768 px) przy powiększeniu 0.62x. To dość typowe parametry, jak na aparat przeznaczony dla relatywnie początkujących użytkowników. Co prawda wizjerowi brakuje nieco szczegółowości, mógłby też być odrobinę większy, ale ogólnie, w praktyce, praca z nim była całkiem komfortowa. Na pochwałę zasługuje też muszla wokół wizjera, która sprawdza się zauważalnie lepiej niż, na przykład, te instalowane w korpusach Sony serii A6XXX.

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego - Budowa i ergonomia

Także ekran ma dość typowe parametry, jak na tej klasy aparat – 3 cale przekątnej i rozdzielczość 1.037 mln punktów (ok. 720×480 px). Co ciekawe, ekran ten można odchylić o 180° w dół, by móc nagrywać się samodzielnie. W praktyce rozwiązanie to sprawdziło się gorzej niż ekran rozkładany do boku lub do góry – gdy korzystamy z obiektywu większego niż kitowy czy „naleśnik” (np. z modelu M.Zuiko Digital 12–40 mm f/2.8 ED PRO), obiektyw zasłania nam górną ok. 1/3 ekranu, co bardzo utrudnia nagrywanie. Z tego rodzaju ekranu nie skorzystamy również, gdy aparat jest na statywie, lub gdy podłączyliśmy do niego selfie stick czy gimbal. Polecamy zatem producentom trzymanie się bardziej sprawdzonych rozwiązań, takich jak na przykład ekran rozkładany do boku.

Jeśli chodzi o narzędzia ułatwiające pracę operatora, to do dyspozycji mamy focus peaking oraz wyświetlany na ekranie histogram. To niewiele, zwłaszcza że autofokus w E-M10 Mark IV nie należy do tych układów, które można by pozostawić bez nadzoru. Ale o tym w kolejnym rozdziale.

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test trybu filmowego - Budowa i ergonomia

Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostanie przedstawione w fotograficznym teście Olympusa OM-D E-M10 Mark IV.