Fujifilm X-T30 II - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Nieco gorzej jest jeśli chodzi o ergonomię. Po pierwsze, jest ona ewidentnie zoptymalizowana pod fotografię. Oczywiście trochę trudno mieć o to pretensje, w końcu to jednak aparat fotograficzny, ale wiele innych konstrukcji potrafi połączyć ergonomię fotograficzną z filmową. W przypadku omawianego aparatu problemem jest na przykład wyprowadzenie na koło nastaw czasu migawki, czyli parametru, który przy filmowaniu zmienia się stosunkowo rzadko. Lepiej sprawdziłoby się kółko na przykład z czułością.
Drugi problem dotyczy rozmiaru korpusu - jest on dość kompaktowy, przez co kiepsko leży on w ręce (zbyt mały grip). Również niektóre elementy sterujące są z tego powodu odrobinę zbyt małe. Obsługa kółek sterujących czy umieszczonego na górnej ściance przycisku Fn (który podczas testu przypisany był do zmiany czułości ISO) nie jest komfortowa dla osób posiadających większe palce.
Jeśli chodzi o złącza, to mamy mieszane odczucia. Aparat oferuje bowiem następujące porty:
- wejście na wężyk spustowy lub mikrofon w standardzie jack 2.5 mm,
- wyjście mikro HDMI (typu D),
- gniazdo USB typu C (USB 3.2 Gen1) z możliwością podłączenia elektronicznego wężyka spustowego lub słuchawek przez przejściówkę.
Podobnie jak większość aparatów, Fujifilm X-T-30 II nie oferuje obsługi kodu czasowego podanego z zewnętrznego źródła. Kod możemy jedynie wygenerować na kilka sposobów w aparacie i wysłać na zewnątrz przez HDMI. W przypadku korpusu ze średniej półki (do tego raczej ukierunkowanego na rejestrację nieruchomych obrazów) trudno jednak oczekiwać więcej.
Bateria
Testowany aparat jest zasilany ogniwem NP-W126S. Oferuje ono 1260 mAh pojemności przy napięciu 8.4 V, co daje ok. 10.6 Wh energii. Nie jest to dużo i w praktycznym teście pełna bateria wystarczyła na nagranie około 1 godziny materiału 4K w 25 kl/s. Do tego po około 40 minutach aparat przegrzał się, co wymagało zrobienia przerwy. Nie są to imponujące wyniki.
Nośniki pamięci
Fujifilm X-T30 II oferuje jedno gniazdo na kartę pamięci w standardzie SD/SDHC/SDXC zgodne ze specyfikacją UHS-I. Do oferowanych przez ten aparat trybów nagrywania i zakresów przepływności strumienia danych tyle spokojnie wystarczy. Zdecydowanie większym problemem jest obecność jedynie jednego gniazda, co potwierdzi każdy, komu kiedykolwiek padła karta SD.
Gniazdo na kartę umieszczono pod dolną klapką, tuż obok akumulatora. Niestety tuż obok znajduje się gwint statywowy, więc o dostępie do karty czy baterii, gdy korzystamy ze statywu i do aparatu przykręcona jest złączka możemy zapomnieć.
Wizjer i ekran
Testowany aparat oferuje wizjer elektroniczny o rozmiarze 0.39 cala, wykonany w technologii OLED. Oferuje on powiększenie 0.62x (ekwiwalent dla pełnej klatki) oraz rozdzielczość 2.36 mln punktów (ok. 1024 x 768 pikseli). W praktyce nie sprawdza się on najlepiej - muszla oczna mogłaby być większa, by lepiej odciąć światło z zewnątrz, a sam wizjer, ze względu na niewielki rozmiar, daje trochę efekt "patrzenia przez dziurkę od klucza". Także rozdzielczość 2.36 mln punktów w 2022 roku uchodzi za małą.
Jeśli natomiast chodzi o ekran, to tu nastąpiła poprawa zarówno w porównaniu do modelu X-T30, jak i innych podobnie pozycjonowanych korpusów, jak choćby X-S10. Nowy wyświetlacz ma rozdzielczość 1.62 mln punktów (ok. 900 x 600 pikseli) zamiast dotychczasowych 1.04 mln. Poprawiło to szczegółowość wyświetlanego obrazu. Generalnie z ekranem testowanego aparatu pracuje się dobrze, nawet gdy słońca jest sporo. Niestety jest on jedynie odchylany w górę i w dół, a nie rozkładany do boku.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to na pokładzie znajdziemy najprzydatniejsze w pracy udogodnienia takie jak focus peaking, powiększenie fragmentu kadru, czy programowalną zebrę. Nie jest to długa lista, ale w tym segmencie zaspokaja ona podstawowe potrzeby użytkownika.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostało przedstawione w fotograficznym teście Fujifilm X-T30 II.