Canon EOS R7 - test trybu filmowego
4. Jakość obrazu
Szczegółowość obrazu
Szczegółowość obrazu oraz obecność artefaktów takich jak mora i aliasing badamy nagrywając testowanym urządzeniem tablicę ISO 12233, tak by wypełniła ona kadr w pionie przy danych proporcjach obrazu. Analiza ma charakter jakościowy, jej wynikiem nie są wartości liczbowe.
W przypadku testowanego aparatu, ze względu na dużą liczbę trybów nagrywania, zdecydowaliśmy się podzielić niniejszy film na dwie części – jedną poświęconą filmowaniu w 4K, a drugą trybowi Full HD. Zaprezentujemy je w tej właśnie kolejności.
W trybie „Fine”, czyli korzystającym z nadpróbkowania, jakość obrazu 4K jest świetna, a zakłóceń jest bardzo mało, tu wszystko wygląda super. Gorzej, ale nadal akceptowalnie, wygląda obraz w trybie nagrywania „Crop”, gdzie odczytywany jest wycinek matrycy o rozdzielczości 3840×2160 pikseli (stąd crop 1.81x względem całej szerokości sensora). Szczegółowość nie jest w pełni satysfakcjonująca, ale ilość zakłóceń pozostaje na niskim poziomie.
Najgorzej i poniżej progu akceptowalności wypada szczegółowość obrazu 4K w trybie „zwykłym”. Sytuacja jest tu podobna do tej, którą obserwowaliśmy w teście trybu filmowego Canona M6 Mark II – wskutek jakiejś formy grupowania pikseli lub przeskakiwania linii, realnie odczytywana jest rozdzielczość będąca połową całej szerokości matrycy, czyli 3480 pikseli. To oczywiście za mało, by uzyskać obraz o szerokości 3840 pikseli i to niestety widać – zakłóceń jest sporo (także wskutek niepełnego odczytu matrycy), a szczegółowość jest przeciętna.
Co ciekawe, na tak uzyskany obraz można jeszcze nałożyć wiążącą się z dodatkowym przycięciem kadru o czynnik 1.43x wzmocnioną stabilizację cyfrową. W efekcie powstaje obraz, który jakościowo nie wygląda nawet na Full HD.
4K w trybie „zwykłym” plus wzmocniona stabilizacja cyfrowa. Widywaliśmy lepiej wyglądające ujęcia Full HD. |
Spójrzmy teraz na szczegółowość obrazu Full HD.
Zacznijmy od obserwacji, że przy korzystaniu z całej szerokości matrycy jakość obrazu nie zależy od klatkażu, co niezmiennie pochwalamy. Jeśli natomiast chodzi o samą szczegółowość i ilość artefaktów, to EOS R7 wypada średnio – zarówno szczegółowość mogłaby być odrobinę lepsza, jak i zakłóceń mogłoby być odrobinę mniej.
W przypadku ujęć z cyfrowym zoomem wszystko zależy od wartości tego ostatniego. Jeśli zależy nam, by materiał efektywnie był jakości Full HD, to nie powinniśmy przekraczać wartości 3.6x.
Wyostrzanie
Canon EOS R7 oferuje 8 poziomów wyostrzania, oznaczonych wartościami od 0 do 7. Typową oznaką tego procesu w surowym materiale filmowym jest schodkowanie widoczne na ukośnych krawędziach. Oprócz tego w menu aparatu znajdziemy też parametr opisany jako „przejrzystość”, który można regulować w zakresie od −4 do +4 z krokiem jednostkowym.
Cały powyższy test, podobnie jak testy fotograficzne, wykonaliśmy na minimalnym poziomie wyostrzania obrazu dostępnym w aparacie. Spójrzmy teraz, jak zwiększenie poziomu tego parametru wpływa na obraz:
Materiał w użytym tu trybie „4K Fine” jest na tyle szczegółowy, że wyostrzanie głównie wprowadza do niego artefakty. Najlepiej zatem zrealizować je podczas postprodukcji, a nastawy w aparacie utrzymać na poziomie 0.
Jeśli natomiast chodzi o przejrzystość, to ujemne wartości tego parametru dają podobny efekt jak nieskorygowana aberracja sferyczna – obraz staje się bardziej miękki i mglisty. Nie jest to jednak silny efekt. Z kolei dodatnie wartości wydają się działać jak wyostrzanie z mniejszą częstotliwością przestrzenną i pomagają pozbyć się z materiału charakterystycznej dla Canona delikatnej miękkości obrazu. Jedni tę miękkość lubią, inni nie, więc o likwidowaniu jej za pomocą suwaka „przejrzystość” każdy musi sam zdecydować w zgodzie ze swoim poczuciem estetyki, nie jest to bowiem aspekt stricte techniczny. My estetycznie preferujemy wyższe wartości tej nastawy.
Szum
Szum w filmach, podobnie jak na zdjęciach, oceniamy w oparciu o scenkę testową, zarejestrowaną na różnych czułościach przy wyłączonej redukcji szumu w aparacie.
W przypadku filmu ocena, tak jak przy szczegółowości obrazu, nie ma charakteru liczbowego. Prezentowane poniżej opinie na temat maksymalnych czułości oferujących użyteczny obraz są oczywiście subiektywne – każdy użytkownik ma inną tolerancję dla szumu w obrazie filmowym.
Podobnie jak w przypadku szczegółowości obrazu, ze względu na dużą liczbę trybów nagrywania, postanowiliśmy rozdzielić materiał na 4K i Full HD. Omówimy go w tej właśnie kolejności.
Przy korzystaniu z całej szerokości matrycy najwyższa użyteczna czułość to, jak się wydaje okolice ISO 3200 dla trybu „4K Fine” i ISO 6400 dla trybu zwykłego. To o około 1 EV gorzej niż konkurencyjne korpusy Sony FX30 czy Fujifilm X-H2S. Z kolei w trybie „4K Crop” szumu robi się zbyt dużo już w okolicach ISO 1600, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, o ile mniejszy obszar matrycy jest w tym trybie odczytywany.
Spójrzmy teraz na szum w Full HD.
Przy odczycie z całej szerokości matrycy, najwyższą użyteczną czułością wydaje się być ISO 3200, powyżej tej wartości szum zaczyna już dominować w obrazie. W przypadku ujęć z cyfrowym zoomem wszystko zależy od wartości przybliżenia. Przy nagranym przez nas zoomie 5x nawet na ISO 800 szumu jest już zdecydowanie zbyt dużo.
Odszumianie
Podobnie jak przy zdjęciach, testowany aparat oferuje cztery stopnie redukcji szumu dla materiału filmowego. Odszumianie może być: wyłączone, słabe, standardowe lub mocne. W praktyce przedstawia się to następująco:
Najrozsądniejszą opcją wydaje się być nastawa „słabe” w aparacie. Z jednej strony pozwala ona pozbyć się najbardziej irytującego kolorowego szumu, z drugiej nie „zjada” nadmiernie szczegółów. Średnią nastawę różnież można rozważyć, przy odszumianiu „mocnym” utrata szczegółów w obrazie jest już zdecydowanie zbyt intensywna.
Jeśli mamy czas na postprodukcję, możemy zostawić redukcję szumu programowi montażowemu, który, w przeciwieństwie do aparatu, nie musi tego robić w czasie rzeczywistym i na zasilaniu z baterii, dzięki czemu daje lepsze rezultaty. Należy jednak pamiętać, że skuteczność redukcji szumu, zwłaszcza tej międzyklatkowej (a takiej użyliśmy do ujęcia naszej scenki) zależy od charakteru i dynamiki danego ujęcia – w sytuacjach z dużą ilością ruchu utrata szczegółów wywołana przez odszumianie w aparacie zostanie zamaskowana rozmyciem ruchu, a z kolei międzyklatkowa redukcja szumu da kiepskie efekty.
Rolling Shutter
Zjawisko nazywane potocznie rolling shutter wynika z faktu, że zdecydowana większość współczesnych matryc CMOS nie jest odczytywana z całej powierzchni jednocześnie, tylko „z góry do dołu”, wierszami. Stąd też o sile i uciążliwości tego zjawiska decyduje czas odczytu matrycy w danym trybie nagrywania. Rośnie on wraz z rozdzielczością oraz zależy od innych aspektów nagrywania – przykładowo czas odczytu będzie większy, gdy materiał filmowy jest nadpróbkowany (tzw. oversampling), a mniejszy, gdy np. matryca jest odczytywana z przeskakiwaniem linii (tzw. line skipping).
Przedstawmy jeszcze skalę odniesienia. Czasy odczytu poniżej 10 ms uznajemy za świetne – przy tak szybkich matrycach trzeba naprawdę „postarać się”, by zjawisko rolling shutter było zauważalne. Czasy między 10 a 15 ms to wyniki bardzo dobre. Czasy między 15 a 20 ms uznajemy za dobre, a między 20 a 25 ms za przeciętne. Wszystko powyżej 25 ms to wyniki złe, a powyżej 30 ms – bardzo złe.
Wyniki jakie uzyskał Canon EOS R7 przedstawiają się następująco:
Tryb nagrywania | Czas odczytu matrycy |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb FINE, cała szerokość matrycy | 26.9 ms |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb standardowy, cała szerokość matrycy |
13.5 ms |
4K UHD (3840×2160), 50 kl/s, tryb standardowy, cała szerokość matrycy |
13.5 ms |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb CROP, crop 1.81x | 13.7 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 11.9 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, cała szerokość matrycy | 11.9 ms |
Full HD (1920×1080), 100 kl/s, cała szerokość matrycy | 7.1 ms |
Jak widać, mamy tu całą plejadę wyników, od „złych” po „świetne”. Najgorzej wypada filmowanie w 4K w 25 kl/s w trybie „Fine” – czas wynoszący niemal 27 ms bardziej przystaje technologii sprzed 5 lat niż obecnej – praktycznie cała konkurencja zeszła w międzyczasie poniżej 15 ms we wszystkich trybach nagrywania.
Na szczęście w pozostałych trybach wyniki są już całkiem przyzwoite, szkoda tylko, że często jest to okupione sięgnięciem po tryby odczytu matrycy, które powodują spadki szczegółowości obrazu i wzrost ilości artefaktów.