Canon EOS R6 Mark II - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Canon EOS R6 Mark II wygląda niemal identycznie jak model R6. Jest też podobnie solidnie wykonany i uszczelniony — do żadnego z tych aspektów nie mamy zastrzeżeń.
Od strony ergonomicznej EOS-em R6 Mark II pracuje się bardzo dobrze. Trzy kółka domyślnie przypisane do przysłony, czasu migawki oraz wartości ISO pozwalają bardzo szybko zmieniać parametry pracy, a pozostałe potrzebne rzeczy są albo pod przyciskiem funkcyjnym (balans bieli) albo pod ręką w menu (tryby nagrywania). Dodatkowo wszystkie nastawy można zmieniać z użyciem ekranu dotykowego, a część interfejsu zmodyfikować pod swoje potrzeby. Jedyne zastrzeżenie można mieć do położenia przycisku menu, który jako jedyny z tych regularnie używanych nie jest po prawej stronie korpusu i wymaga użycia drugiej ręki.
Musimy też pochwalić zmianę, jaka zaszła na górnej ściance, gdzie miejsce włącznika aparatu zajął przełącznik wyboru trybu filmowego lub fotograficznego. Dzięki temu rozwiązaniu tryb, w którym filmujemy (manualny, półautomatyczny etc.) możemy wybrać z użyciem głównego koła nastaw, a nie gdzieś w menu. Także nowa pozycja włącznika aparatu bardziej przypadła nam do gustu.
Menu
Menu w EOS-ie R6 Mark II wygląda niemal identycznie jak w innych aparatach tego producenta. W trybie filmowym prezentuje się ono następująco:Skoro menu wygląda podobnie jak w innych Canonach, to i nasze uwagi do niego są podobne. Niezmiennie dotyczą one na przykład powiązania na siłę kodeka z profilem obrazu – w HDR PQ i Canon Logu zapis odbywa się w H.265 z próbkowaniem 4:2:2/10-bit, a w pozostałych profilach w H.264 w 4:2:0/8-bit. Dziwne jest także to, że HDR PQ i Canon Log mają swoje osobne sekcje w menu, z jakiegoś powodu umieszczone na różnych kartach i nie da się ich wybrać po prostu z listy profili obrazu. Podobnie dziwne jest umieszczenie wyboru kodeka audio (zapis z kompresją lub bez), które w ogóle znalazło się na przeciwległym końcu menu. Wypadałoby w końcu zrobić porządek z tymi psującymi dobre wrażenie detalami.
Złącza
Jeśli chodzi o złącza sygnałowe, Canon EOS R6 Mark II oferuje typowy zestaw złącz wykorzystywanych przy filmowaniu, czyli:- złącze USB 3.2 gen 2 typu C,
- wyjście mikro HDMI typu D,
- wejście mikrofonu stereo mini jack o średnicy 3.5 mm,
- wyjście słuchawek stereo mini jack o średnicy 3.5 mm.
Podobnie jak większość filmujących aparatów fotograficznych, EOS R6 Mark II nie oferuje obsługi kodu czasowego z zewnętrznego źródła (możemy jedynie wygenerować kod w aparacie). Osoby potrzebujące tego rodzaju funkcjonalności powinny zatem przyjrzeć się modelom takim jak EOS C70 albo EOS R5 C.
Warto również wspomnieć, że EOS R6 Mark II został wyposażony w nową stopkę oferującą szereg dodatkowych pinów sygnałowych, na której można mocować różnego rodzaju akcesoria rozszerzające funkcjonalność aparatu, na przykład dodające wejścia XLR. Na razie jednak oferta tych akcesoriów jest bardzo ograniczona.
Bateria
Canon EOS R6 Mark II zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym LP-E6NH. Jest też kompatybilny ze starszymi ogniwami LP-E6N oraz LP-E6. Podczas praktycznego testu w pełni naładowana bateria pozwoliła nagrać 2 godziny i 29 minut materiału w 4K w 25 kl/s w trybie pełnoklatkowym korzystającym z nadpróbkowania. To bardzo dobry wynik jak na korpus pełnoklatkowy. Podczas przeprowadzania testu aparat nie wyświetlił żadnego komunikatu o wysokiej temperaturze wewnętrznej, co jest znaczną poprawą w stosunku do poprzednika i co oczywiście chwalimy.Nośniki pamięci
Testowany aparat został wyposażony w dwa identyczne gniazda SD/SDHC/SDXC kompatybilne ze standardem UHS-II. To w zupełności wystarcza do zapisania wszystkiego, co EOS R6 Mark II jest w stanie zaoferować w trybie filmowym. Co ważne, możliwy jest zapis na obie karty jednocześnie, co pozwala na lepsze zabezpieczenie się przed ewentualną utratą nagranego materiału.Wizjer i ekran
Wizjer i ekran w testowanym aparacie są identyczne jak w jego poprzedniku. W przypadku wizjera jest to układ typu OLED o rozdzielczości 3690 tys. punktów (ok. 1280×960 px) i powiększeniu ok. 0.76x. Jakość wyświetlanego w nim obrazu stoi na bardzo dobrym poziomie, mimo że jest to celownik o niższej rozdzielczości niż ten zastosowany w EOS-ie R5. W praktyce podczas pracy nie była to odczuwalna różnica.
Z kolei zastosowany w aparacie ekran to w pełni rozkładany panel dotykowy o przekątnej 3.0 cala i rozdzielczości ok. 1.620.000 punktów (ok. 900×600 px). Z jego użyciem również da się komfortowo pracować, zwłaszcza że mechanizm dotykowy jest bardzo responsywny.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające manualne ustawienie ostrości, to do dyspozycji mamy focus peaking oraz funkcję korzystającą z modułu Dual Pixel CMOS AF, po to by wskazać użytkownikowi, w którą stronę i o ile powinien przesunąć ostrość, by wybrany punkt kadru był ostry. Oprócz tego możemy powiększyć wybrany wycinek kadru, ale niestety tylko pomiędzy ujęciami – w czasie nagrywania funkcja ta nie jest dostępna.
Także ocena ekspozycji nie powinna być problemem – EOS R6 Mark II oferuje użytkownikom zebrę oraz histogram. Niestety z jakiegoś powodu nie jest możliwe jednoczesne korzystanie z zebry oraz focus peakingu. Pojawiła się za to pożądana przez profesjonalistów funkcja „Fałszywy Kolor” (od angielskiego False Color). Nakłada ona na filmowany obraz barwy wskazujące, w którym miejscu pojawiły się prześwietlenia lub niedoświetlenia oraz na jakim poziomie ekspozycji znajdują się poszczególne fragmenty kadru. Jej działanie pobieżnie ilustruje przykład poniżej. W połączeniu ze wspomnianą już zebrą i histogramem jest to wystarczający do komfortowej pracy zestaw narzędzi.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostanie przedstawione w fotograficznym teście Canona EOS-a R6 Mark II.