Canon EOS R10 - test trybu filmowego
3. Użytkowanie
Rozdzielczości i klatkaże
Poniżej prezentujemy pełen wykaz trybów nagrywania, rozdzielczości i klatkaży, w jakich może filmować Canon EOS R10:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- 100 kl/s (tylko jako slow motion bez dźwięku),
- 119.88 kl/s (tylko jako slow motion bez dźwięku),
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s.
EOS R10 to pierwszy aparat w swojej klasie oferujący filmowanie w 4K z prędkością 50/60 kl/s, co jest dużym plusem, nawet jeśli w trybie tym obraz jest dość mocno przycinany (odczytywany jest środkowy wycinek sensora o rozdzielczości 3840×2160). Reszta specyfikacji wygląda dość podobnie, jak w przypadku konkurencji.
Warto też wspomnieć o funkcji, jaką jest płynnie regulowany cyfrowy zoom w zakresie 1–10x dostępny w Full HD. Należy jednak pamiętać, że już przy wartości zooma 3.1x odczytywany jest wycinek matrycy o rozdzielczości 1920×1080 – stosując wyższe krotności uzyskamy obraz gorszej jakości i równie dobrze możemy zastosować cyfrowe powiększenie w programie do montażu.
Na koniec dodajmy, że EOS R10 posiada organiczenia czasu nagrywania. Wynoszą one 2 godziny dla zwykłych trybów rejestracji i pół godziny dla slow motion. Wydaje się, że ograniczenia te mają programowy charakter, zwłaszcza że niedawno zaprezentowany i bazujący na tych samych komponentach model R50 ma ograniczenie do 1 godziny w zwykłych trybach nagrywania. Nie rozumiemy tej polityki, zdjęcie ograniczeń (jak robi to Sony w A6400 czy ZV-E10) naprawdę w żaden sposób nie zagrozi wyżej pozycjonowanym modelom. Choć trzeba uczciwie przyznać, że limit wynoszący 2 godziny jest do zaakceptowania, naprawdę rzadko nagrywa się dłuższe ujęcia.
Kodeki
Na pokładzie EOS-a R10 znajdziemy dwa kodeki – 10-bitowe H.265 z próbkowaniem koloru 4:2:2 oraz 8-bitowe H.264 z próbkowaniem koloru 4:2:0. Niestety, jak już wspomnieliśmy, użytkownik nie ma bezpośredniego wpływu na to, z której z tych dwóch opcji w danej chwili korzysta. 10-bitowy tryb 4:2:2 w H.265 włącza się automatycznie, gdy uruchomimy tryb HDR PQ. W pozostałych sytuacjach aparat automatycznie ustawia nam H.264 z próbkowaniem 4:2:0 / 8-bit. Zapis z próbkowaniem 4:2:2 / 10-bit jest kolejnym elementem wyróżniającym pozytywnie R10-kę na tle bezpośredniej konkurencji, choć oczywiście wolelibyśmy, żeby użytkownik mógł sam zdecydować, kiedy chce skorzystać z tego formatu zapisu.Oprócz tego możliwe jest włączenie wariantu kodeka o mniejszej przepływności, tak zwanego „IPB Light”. Niestety EOS R10 nie oferuje zapisu filmów z kodekami typu „All-Intra”.
Jeśli natomiast chodzi o przepływności strumienia danych, to te wynoszą:
- od 60 do 340 Mbit/s dla 4K,
- od 12 do 180 Mbit/s dla Full HD.
Profile obrazu
Jeśli chodzi o profile obrazu i inne narzędzia wpływające na zakres tonalny, to na pokładzie aparatu poza standardowym zestawem profili (np. neutralny, portret, krajobraz itd.) znajdziemy:
- Automatyczny Optymalizator Jasności (bez zauważalnego wpływu na film),
- Priorytet Jasnych Partii Obrazu D+/D+2,
- Tryb HDR PQ,
- Funkcję filmowania w trybie HDR.
Spójrzmy teraz, jak zachowuje się materiał nagrany w poszczególnych trybach / profilach obrazu przy prześwietleniu i niedoświetleniu.
Przy zastosowaniu podstawowego, neutralnego profilu obrazu obserwujemy typowe zachowanie. Niedoświetlony materiał daje się bez większych problemów „uratować”. Zazwyczaj jest to okupione zwiększeniem szumu w cieniach, ale przy zastosowanej w teście niskiej czułości (ISO 100) siła tego efektu jest pomijalna. Natomiast w przypadku prześwietlenia utrata informacji w jasnych partiach obrazu jest bezpowrotna.
Miłym zaskoczeniem na tym tle jest „priorytet jasnych partii obrazu D+2”, który przy prześwietleniu o 2 EV pozwolił zachować niemal całość informacji w jasnych partiach obrazu. Przy niedoświetleniu materiał zachowywał się identycznie jak przy profilu neutralnym. Warto też dodać, że przy korzystaniu z tej funkcji najniższa dostępna czułość zwiększa się do ISO 200.
Tryb HDR PQ nie różni się zbytnio pod względem zachowania od zwykłego profilu obrazu z włączonym priorytetem jasnych partii obrazu – niedoświetlony materiał daje się bez większych problemów „uratować”, choć jest to okupione zauważalnym zwiększeniem szumu w cieniach, natomiast w przypadku prześwietlenia utrata informacji w jasnych partiach obrazu jest częściowa, ale nie tak drastyczna jak przy standardowych profilach obrazu. Dość ciekawy jest też fakt obcinania bieli przez HDR PQ już przy poziomie około 67% IRE. Oznacza to że 1/3 miejsca na informacje, jakie oferuje kodek, nie jest w tym trybie wykorzystywana.
W przypadku trybu filmowania HDR mogliśmy jedynie zaprezentować ujęcie poglądowe, ponieważ jest to tryb w pełni automatyczny i nie da się wymusić na aparacie prześwietlenia ani niedoświetlenia.
Zakres tonalny
Spójrzmy teraz na liczbowe wartości opisujące zakres tonalny, otrzymane po nagraniu tablicy Stouffer T4110 na poszczególnych profilach obrazu i kombinacjach nastaw. Stopklatki z tak nagranych ujęć zostały przeanalizowane z użyciem programu Imatest, co pozwoliło uzyskać wspomniane liczbowe wartości. Ponieważ Imatest nie zawsze generuje wyniki dla wszystkich możliwych stosunków sygnału do szumu, przedstawiamy wartość dla najostrzejszego kryterium (stosunek sygnału do szumu 10:1 opisany jako „WYSOKA JAKOŚĆ”) oraz dla najniższego (wartość „Total” podawana przez Imatest, zazwyczaj nieco przekraczająca tę dla stosunku sygnału do szumu 1:1, w tabeli wartość ta została podpisana „NAJNIŻSZA JAKOŚĆ”).
Oprócz tego, w prezentującej te wyniki poniższej tabeli, załączamy także wykresy waveform monitor z programu DaVinci Resolve, prezentujące, jakie wartości przyjmują poszczególne pola tablicy zależnie od użytego profilu obrazu. Tablica była nagrywana tak, by prześwietlić pierwsze jedno lub dwa pola.
Co ciekawe, w przypadku standardowych profili obrazu EOS R10 wypadł zauważalnie lepiej niż wyższy model EOS R7 – różnice sięgają od 0.5 do aż 1.4 EV. Jedyne logiczne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, jakie możemy zaproponować, to różnice w rozmiarze piksela pomiędzy obydwoma korpusami – R7 ma jednak zauważalnie bardziej upakowaną matrycę.
Równie ciekawe jest to, że w przypadku HDR PQ to EOS R7 jest górą i osiąga nieco lepsze wyniki. Choć te zaprezentowane w tym trybie przez testowany aparat również są całkiem niezłe. Należy jednak pamiętać, że HDR PQ to tryb filmowania zaimplementowany głównie z myślą o późniejszym wyświetlaniu filmów na ekranach HDR, więc sięganie po niego w pozostałych przypadkach może wymagać zaawansowanej obróbki kolorystycznej w postprodukcji i powinno być świadomą decyzją.
Najlepiej dla kryterium wysokiej jakości obrazu wypadł tryb filmowania HDR, ale ze względu na ograniczenie do nagrywania w Full HD w 25 kl/s jego użyteczność jest dość dyskusyjna.
Autofokus
Canon EOS R10 został wyposażony w system Dual Pixel CMOS AF II, który znany jest z szybkiej i sprawnej pracy. Spójrzmy, jak jego działanie wygląda w praktyce:
Układowi co prawda zdarzyło się kilka zawahań, ale ogólnie jego pracę oceniamy dobrze i w praktycznych sytuacjach powinien on sobie poradzić z powierzanymi mu zadaniami.
Stabilizacja
Testowany aparat nie oferuje stabilizacji matrycy, jego użytkownikom do dyspozycji pozostaje zatem ta optyczna oferowana przez obiektywy oraz znana z innych modeli Canona dwustopniowa stabilizacja cyfrowa. Może ona działać w dwóch trybach – zwykłym (opisanym w menu jako „stabilizacja cyfrowa włączona”) i wzmocnionym („stabilizacja cyfrowa wzmocniona”). Spójrzmy, jak różne kombinacje działania stabilizacji prezentują się w praktyce.
W przypadku stabilizacji nieruchomego kadru celowo wybraliśmy do testu pozbawiony stabilizacji optycznej obiektyw, by zobaczyć, jak z tym zadaniem poradzi sobie sama stabilizacja cyfrowa. Jak widać – nie poradziła sobie. Warto natomiast dodać, że stabilizowane obiektywy pozwalają bez problemu filmować nieruchome kadry na dłuższych ogniskowych.
W teście sprawdzającym ujęcie w ruchu nie mieliśmy dostępu do niestabilizowanego obiektywu o odpowiedniej ogniskowej, stąd też korzystamy w nim również ze stabilizacji optycznej. Zamienia ona mniejszą ilość drobnych poruszeń w mniejszą ilość bardziej zauważalnych szarpnięć, które dopiero wzmocniona stabilizacja cyfrowa jest w stanie wygładzić. Choć i wówczas materiał nie prezentuje się dobrze. Użytkownicy R10, którym zależy na stabilnych ujęciach, powinni zatem zaopatrzyć się w gimbal.
Co do negatywnego wpływu cyfrowej stabilizacji na szczegółowość obrazu, to w trybie „zwykłym” jest on pomijalny, a zauważalny staje się dopiero przy stabilizacji „wzmocnionej”.