Canon EOS R10 - test trybu filmowego
4. Jakość obrazu
Szczegółowość obrazu
Szczegółowość obrazu oraz obecność artefaktów takich jak mora i aliasing badamy nagrywając testowanym urządzeniem tablicę ISO 12233, tak by wypełniła ona kadr w pionie przy danych proporcjach obrazu. Analiza ma charakter jakościowy, jej wynikiem nie są wartości liczbowe.
Materiał podzieliliśmy na dwie części – jedną poświęconą filmowaniu w 4K, a drugą trybowi Full HD. Zaprezentujemy je w tej właśnie kolejności.
Ujęcia nagrane z wykorzystaniem całej matrycy w 25 kl/s wyglądają świetnie — są szczegółowe i pozbawione przebarwień czy schodkowania. Tego ostatniego nieco się pojawia przy przejściu do 50 kl/s, jednak jego ilość pozostaje na w miarę niewielkim poziomie. W 50 kl/s spada też nieco wyrazistość detali, ale nadal mieści się ona w zakresie, który uważamy za akceptowalny. Jednym słowem — w 4K sytuacja prezentuje się bardzo dobrze.
Spójrzmy teraz na ujęcia w Full HD:
Na plus w przypadku testowanego aparatu musimy odnotować, że obraz Full HD wygląda identycznie w 25, 50 i 100 kl/s przy korzystaniu z całej szerokości matrycy. Niestety jego jakość jest dość przeciętna — kolorowych przebarwień co prawda jest niewiele, ale interferencji już tak, do tego ilość szczegółów mogłaby być nieco lepsza. Ogólnie możemy jednak uznać ten obraz za akceptowalnej jakości.
Z kolei przy korzystaniu ze środkowego wycinka matrycy (zoom cyfrowy 3.1x) zakłóceń jest niewiele, ale obraz jest miękki i nieco bardziej pozbawiony szczegółów, niż byśmy oczekiwali. Choć po zastosowaniu wyostrzania powinien on prezentować się akceptowalnie.
Wyostrzanie
Canon EOS R10 oferuje 8 poziomów wyostrzania, oznaczonych wartościami od 0 do 7. Typową oznaką tego procesu w surowym materiale filmowym jest schodkowanie widoczne na ukośnych krawędziach. Oprócz tego w menu aparatu znajdziemy też parametr opisany jako „przejrzystość”, który można regulować w zakresie od −4 do +4 z krokiem jednostkowym.
Cały niniejszy test, podobnie jak testy fotograficzne, wykonaliśmy na minimalnym poziomie wyostrzania obrazu dostępnym w aparacie. Spójrzmy teraz, jak zwiększenie poziomu tego parametru wpływa na obraz:
Implementacja wyostrzania w Canonie R10 jest rozsądna. Nie wprowadza ono artefaktów i dla wartości 3 lub mniejszej poprawia wygląd obrazu. Wyższe wartości mogą spowodować wrażenie „przeostrzenia”, więc odradzamy sięganie po nie. Możemy też oczywiście zostawić ten proces do etapu postprodukcji.
Jeśli natomiast chodzi o przejrzystość, to ujemne wartości tego parametru dają podobny efekt jak nieskorygowana aberracja sferyczna – obraz staje się bardziej miękki i mglisty. Nie jest to jednak silny efekt. Z kolei dodatnie wartości wydają się działać jak wyostrzanie z mniejszą częstotliwością przestrzenną i pomagają pozbyć się z materiału charakterystycznej dla Canona delikatnej miękkości obrazu. Jedni tę miękkość lubią, inni nie, więc o likwidowaniu jej za pomocą suwaka „przejrzystość” każdy musi sam zdecydować w zgodzie ze swoim poczuciem estetyki, nie jest to bowiem aspekt stricte techniczny. My estetycznie preferujemy wyższe wartości tej nastawy.
Szum
Szum w filmach, podobnie jak na zdjęciach, oceniamy w oparciu o scenkę testową, zarejestrowaną na różnych czułościach przy wyłączonej redukcji szumu w aparacie.
W przypadku filmu ocena, tak jak przy szczegółowości obrazu, nie ma charakteru liczbowego. Prezentowane poniżej opinie na temat maksymalnych czułości oferujących użyteczny obraz są oczywiście subiektywne – każdy użytkownik ma inną tolerancję dla szumu w obrazie filmowym.
Podobnie jak w przypadku szczegółowości obrazu, postanowiliśmy rozdzielić materiał na 4K i Full HD. Omówimy go w tej właśnie kolejności.
W 25 kl/s, jeśli chodzi o samą ilość szumu, to najwyższą akceptowalną czułością wydaje się ISO 3200. Choć w ekstremalnych sytuacjach także ISO 6400 nadaje się do użytku — szum zachowuje tam przyjemną drobnoziarnistą strukturę, choć jest go już naprawdę dużo. Zdecydowanie nie polecamy natomiast sięgania po wyższe wartości.
W przypadku filmowania w 50 kl/s najlepiej nie przekraczać nastawy ISO 1600, od ISO 3200 wzwyż szum nabiera już nieprzyjemnego wizualnie charakteru.
Spójrzmy teraz na szum w nagraniach Full HD:
Przy filmowaniu z wykorzystaniem całej szerokości matrycy, podobnie jak w 4K, najlepiej nie przekraczać nastawy ISO 3200. Z kolei przy korzystaniu z cyfrowego zooma 3.1x, czyli przy odczycie ze środkowego wycinka matrycy o rozdzielczości zbliżonej do Full HD, najlepiej nie wychodzić ponad ISO 800.
Odszumianie
Podobnie jak przy zdjęciach, testowany aparat oferuje cztery stopnie redukcji szumu dla materiału filmowego. Odszumianie może być: wyłączone, słabe, standardowe lub mocne. W praktyce przedstawia się to następująco:
Odszumianie w testowanym aparacie jest dość agresywnie zaimplementowane, nawet nastawa „słabe” zmienia szum w mało przyjemną migoczącą papkę. Choć trzeba przyznać, że zachowuje przy tym nieco szczegółów, więc dla niektórych może to być dobre rozwiązanie. Korzystanie z wyższych poziomów odszumiania zdecydowanie odradzamy.
Jeśli mamy czas na postprodukcję, możemy też zostawić redukcję szumu programowi montażowemu, który, w przeciwieństwie do aparatu, nie musi tego robić w czasie rzeczywistym i na zasilaniu z baterii, dzięki czemu daje lepsze rezultaty. Należy jednak pamiętać, że skuteczność redukcji szumu, zwłaszcza tej międzyklatkowej (a takiej użyliśmy do ujęcia naszej scenki) zależy od charakteru i dynamiki danego ujęcia – w sytuacjach z dużą ilością ruchu utrata szczegółów wywołana przez odszumianie w aparacie zostanie zamaskowana rozmyciem ruchu, a z kolei międzyklatkowa redukcja szumu da kiepskie efekty.
Rolling Shutter
Zjawisko nazywane potocznie rolling shutter wynika z faktu, że zdecydowana większość współczesnych matryc CMOS nie jest odczytywana z całej powierzchni jednocześnie, tylko „z góry do dołu”, wierszami. Stąd też o sile i uciążliwości tego zjawiska decyduje czas odczytu matrycy w danym trybie nagrywania. Rośnie on wraz z rozdzielczością oraz zależy od innych aspektów nagrywania – przykładowo czas odczytu będzie większy, gdy materiał filmowy jest nadpróbkowany (tzw. oversampling), a mniejszy, gdy np. matryca jest odczytywana z przeskakiwaniem linii (tzw. line skipping).
Przedstawmy jeszcze skalę odniesienia. Czasy odczytu poniżej 10 ms uznajemy za świetne – przy tak szybkich matrycach trzeba naprawdę „postarać się”, by zjawisko rolling shutter było zauważalne. Czasy między 10 a 15 ms to wyniki bardzo dobre. Czasy między 15 a 20 ms uznajemy za dobre, a między 20 a 25 ms za przeciętne. Wszystko powyżej 25 ms to wyniki złe, a powyżej 30 ms – bardzo złe.
Wyniki, jakie uzyskał Canon EOS R10 przedstawiają się następująco:
Tryb nagrywania | Czas odczytu matrycy |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 28.8 ms |
4K UHD (3840×2160), 50 kl/s, crop 1.56x | 14.0 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 11.1 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, cała szerokość matrycy | 10.8 ms |
Full HD (1920×1080), 100 kl/s, cała szerokość matrycy | 6.9 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, zoom cyfrowy 3.1x | 9.2 ms |
Jak widać, zastosowana w R10 matryca nie należy do najszybszych i w jej przypadku filmowanie w 4K w 50 kl/s bez przycięcia obrazu nie byłoby fizycznie możliwe. Na szczęście poza 4K w 25 kl/s uzyskane wyniki są przyzwoite.
W porównaniu z konkurencją, EOS R10 wypada lepiej niż korpusy Sony bazujące na sensorze pamiętającym 2016 rok i znanym z wolnego odczytu w 4K (ok. 34.8 ms), wyraźnie natomiast przegrywa z półtora roku starszym korpusem Fujifilm X-S10, który zmieścił się w 4K poniżej 20 ms. Jest zatem nad czym pracować.